Łukasz Piszczek urazu nabawił się w pierwszej połowie niedzielnego spotkania z Czarnogórą. 32-latek ucierpiał w zderzeniu z Wojciechem Szczęsnym, do którego doszło w 41. minucie gry. Po interwencji sztabu medycznego kadry wrócił na boisko, ale na drugą połowę już nie wyszedł - w przerwie zastąpił go Maciej Rybus.
W poniedziałek w Dortmundzie Piszczek przeszedł pierwsze badania, które wykazały uszkodzenie więzadła pobocznego w prawym kolanie. Borussia poinformowała, że na tym etapie trudno stwierdzić, jak długo reprezentant Polski będzie wyłączony z gry, ale "Kicker" podał, że w 2017 roku Piszczek na boisku już się nie pojawi. To oznacza, że Piszczek będzie pauzował co najmniej 11 tygodni, bowiem Borussia ostatni w tym roku mecz rozegra 16 grudnia.
Tak długa absencja Polaka to spory problem dla drużyny z Dortmundu. 32-latek jest podstawowym zawodnikiem drużyny Petera Bosza i jedną z wiodących postaci lidera Bundesligi. Dość powiedzieć, że zagrał od pierwszego gwizdka w każdym z jedenastu dotychczas rozegranych spotkań BVB. Spośród zawodników z pola więcej od niego minut na boisku spędził tylko Pierre-Emerick Aubameyang. Polak rozegrał ich 970, a Gabończyk - 985.
Dla Adama Nawałki nieobecność Piszczka w listopadowych meczach towarzyskich z Urugwajem i Meksykiem nie jest tak dużym problemem. Selekcjoner będzie mógł na prawej obronie sprawdzić zmienników zawodnika Borussii, a tych w kadrze nie brakuje. Na pozycji Piszczka mogą grać Bartosz Bereszyński, Tomasz Kędziora i Thiago Cionek.
Sam Piszczek natomiast może mówić o sporym pechu, ponieważ urazu doznał w momencie, gdy w końcu wrócił do wysokiej dyspozycji, którą prezentował przed operacją przeprowadzoną w czerwcu 2013 roku operacją biodra.
ZOBACZ WIDEO Nawałka o słabej grze obrony: Nie może tak być, że tracimy za dużo bramek