Fakty są nieubłagane. Na siedem meczów obecnej kampanii przed własną publicznością (cztery w La Liga, dwa w Lidze Mistrzów i jeden w Superpucharze kraju), Real Madryt zanotował trzy zwycięstwa, trzy remisy oraz jedną porażkę.
Jak wyliczyły hiszpańskie media, Los Blancos notują u siebie najgorszy początek sezonu od 19 lat. Po raz ostatni jeszcze słabsza seria miała miejsce w 1998 roku, kiedy Królewscy zgarnęli trzy zwycięstwa, dwa remisy i dwie porażki.
Największą zmorą mistrza Hiszpanii jest z pewnością skuteczność. Do zdobycia jedenastu bramek, piłkarze z Madrytu potrzebowali aż 150 strzałów. Dobrą informacją jest jednak fakt, iż liczba kreowanych sytuacji się nie zmieniła. Gdy Real popracuje nad skutecznością, demony powinny opuścić zespół.
- Skuteczność? Jest jak zawsze, jeśli trafisz na początku, mecz jest inny. Jeśli pierwszy tracisz gola, przeciwnik się cofa, a szczególnie Anglicy są bardzo dobrzy w obronie i mocni fizycznie. Wiele to nas kosztowało - tłumaczył Zinedine Zidane po meczu z Tottenhamem (1:1). Francuz uważa również, że drużynie brakuje przede wszystkim cierpliwości w rozgrywaniu akcji. Właśnie ta cecha w poprzednim sezonie powodowała, iż ekipa ze stolicy Hiszpanii strzelała wiele bramek w końcówkach spotkań.
W Primera Division Real traci pięć punktów do liderującej Barcelony. W Lidze Mistrzów natomiast o losach pierwszego miejsca w grupie H zadecyduje mecz 1 listopada z Tottenhamem na Wembley.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Milik: Nie wykluczam wypożyczenia z Napoli