[b]
Cudowne lata[/b]
Eredivisie uchodziła swego czasu za jedną z najlepszych lig w Europie. W latach 90-tych nie było mocnych na genialny Ajax Amsterdam, który zdobył w tej dekadzie zarówno Puchar UEFA jak i Ligę Mistrzów. Początek XXI wieku należał do PSV Eindhoven - półfinalisty Champions League z 2005 roku. Kilka lat wcześniej po drugie najważniejsze trofeum w Europie sięgał Feyenoord Rotterdam, wraz z Tomaszem Rząsą i Euzebiuszem Smolarkiem na pokładzie.
Wszyscy zachwycali się kapitalnym szkoleniem i wychowywaniem młodych piłkarzy przez słynne na cały świat szkółki, rozmieszczone w całym kraju. To właśnie w lidze holenderskiej swoje pierwsze kroki stawiali m.in. Ronaldo, Romario, Zlatan Ibrahimović czy Luis Suarez. Nie sposób jest wypisać wszystkie gwiazdy, grające w koszulce Oranje i zdobywających regularnie medale mistrzostw świata.
Rok 2014 okazał się jednak przełomowy dla futbolu w tym kraju. Szkoda, że w negatywnym kontekście. Trzecie miejsce na mundialu w Brazylii określane jest dziś jako łabędzi śpiew ostatniego wielkiego pokolenia holenderskich graczy. Futbol w tym kraju jest dziś na skraju największego kryzysu od początku swojego istnienia. Pierwszy raz w historii fatalne wyniki notuje jednocześnie reprezentacja, jak i kluby.
Wielki kryzys
Pierwszym poważnym tąpnięciem były złe rezultaty zespołu narodowego w kwalifikacjach do Euro 2016. Brak awansu i dopiero czwarte miejsce w grupie uznano za kompromitację. Wówczas mówiło się jednak o zmianie pokoleniowej i wprowadzaniu świeżej krwi do drużyny, która dotychczas bazowała głównie na doświadczeniu starej gwardii, powoli odchodzącej w cień. Nie pomógł doświadczony Guus Hiddink na ławce trenerskiej. Młodzi piłkarze wspierani przez Arjena Robbena, Wesleya Sneijdera czy Robin van Persie nie udźwignęli presji.
ZOBACZ WIDEO Genialne asysty Daniego Alvesa, PSG znokautowało Angers [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA]
[color=#000000]
[/color]
Wszystko miało się zmienić pod wodzą Danny'ego Blinda. Pomimo kompromitacji w eliminacjach do mistrzostw Europy, legenda Ajaxu trwała na swoim stanowisku i miała za zadanie wprowadzić suchą stopą Mechaniczną Pomarańczę do finałów mistrzostw świata w Rosji.
Holendrzy przeżyli jednak kolejne rozczarowanie. Wpadka za wpadką i niespodziewana klęska z Bułgarią przyczyniły się do dymisji Blinda w marcu 2017 roku.
Sytuację ratować miał Dick Advocaat. Drużyna pod jego wodzą wygrała ostatnie trzy mecze kwalifikacyjne, lecz to znów nie wystarczyło do awansu. Brązowi medaliści sprzed niecałych czterech lat obejrzą mundial w telewizji.
Łyżka miodu w beczce dziegciu
W minionym sezonie zaświecił jednak promyk nadziei w postaci świetnego występu Ajaxu w Lidze Europy. Gracze z Amsterdamu znokautowali w grupie swoich rywali i wyprzedzili drugą Celtę Vigo o pięć punktów. W 1/16 finału pokonali Legię Warszawa, a potem wyrzucali za burtę kolejno FC Kopenhagę, Besiktas Stambuł i Olympique Lyon. Dopiero w finale na stadionie Friends Arena w Sztokholmie dzielna młodzież Petera Bosza uległa faworyzowanemu Manchesterowi United 0:2.
W drugiej połowie 2017 roku holenderskich kibiców znów zaczęły nawiedzać koszmary. W rozgrywkach Ligi Mistrzów oraz Ligi Europy od początku sezonu wzięło udział łącznie pięć klubów z tego kraju. Jedynym, który potrafił przejść jakąkolwiek rundę kwalifikacyjną jest FC Utrecht. Potencjalnie najsłabszy zespół z tego grona wymęczył awans w dwumeczu z maltańską Valettą, wygrywając 3:1 i remisując 0:0. W III rundzie kwalifikacji odniósł największy tegoroczny sukces zespołu z Eredivisie, jakim było... wyeliminowanie Lecha Poznań.
Brzmi nieprawdopodobnie? Statystyki nie kłamią. Z Kolejorzem, jak doskonale pamiętamy, wygrać się nie udało, lecz bramki zdobyte na wyjeździe zaważyły o awansie do fazy play-off. Holendrzy odnieśli w tym roku zaledwie 2 (!) triumfy w europejskich pucharach. Wszystkie były udziałem Utrechtu, który w IV rundzie zdołał jeszcze pokonać 1:0 Zenit Sankt Petersburg. W tym przypadku możemy jednak mówić tylko o pyrrusowym zwycięstwie, bowiem ostatecznie to Rosjanie okazali się w dwumeczu lepsi, a na swoim boisku wygrali po dogrywce 2:0.
Wstydliwa seria potęg
Na grę miejscowych potęg należy spuścić zasłonę milczenia. PSV Eindhoven rozegrało haniebnie zły dwumecz przeciwko czwartej drużynie ligi chorwackiej - NK Osijek. Dwie porażki po 0:1 trafiają na pierwsze miejsce listy wstydu popularnych Żarówek. Z kolei Ajax bez trenera Petera Bosza, Davy'ego Klaassena, Jairo Riedewalda i Davinsona Sancheza najpierw odpadł w III rundzie kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów, a kilka tygodni później "poprawił" się kolejną klęską w Lidze Europy z Rosenborgiem Trondheim.
Nawiasem mówiąc niemal cała wyżej wspomniana czwórka, po odejściu z Amsterdamu, spisuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Bosz i prowadzona przez niego Borussia Dortmund praktycznie odpadła z Champions League, a w lidze znów ogląda plecy Bayernu Monachium. Klaasen nie przebił się do podstawowego składu dołującego Evertonu, a Riedewald wystąpił w zaledwie czterech ligowych meczach ostatniego w tabeli Premier League Crystal Palace. Jedynie Sanchez spełnia oczekiwania włodarzy Tottenhamu Hotspur, którzy zapłacili za niego 40 milionów euro.
Czarę goryczy dopełniają cotygodniowe kompromitacje Feyenoordu i Vitesse Arnhem, grających w fazach grupowych europejskich pucharów z urzędu. Piłkarze z Rotterdamu za swój najlepszy mecz mogą uznać domową porażkę 1:2 z Szachtarem Donieck, co dość dobitnie świadczy o ich popisach. Obrońca Pucharu Holandii z Geldrii swój jedyny punkt zdobył remisując z SV Zulte Waregem 1:1. W czwartkowym rewanżowym spotkaniu o podtrzymanie nadziei na wyjście z grupy lepsi okazali się Belgowie.
W przyszłym sezonie UEFA zmienia zasady kwalifikacji do Ligi Mistrzów i zespoły z Eredivisie, aby wystąpić w elitarnym gronie 32 najlepszych klubów, będą musiały zagrać w ostatniej rundzie kwalifikacyjnej. Ich pozycja rankingowa z sezonu na sezon staje się jednak gorsza. Aktualnie liga holenderska okupuje 12. miejsce w rankingu europejskich federacji piłkarskich, lecz Czesi, Grecy i Szwajcarzy czają się tuż za plecami.