Bundesliga: kryzys Borussii Dortmund, sensacyjna porażka w Stuttgarcie

Kryzys Borussii trwa w najlepsze. Zespół Petera Bosza przegrał na wyjeździe z VfB Stuttgart 1:2. To siódmy kolejny mecz, w którym dortmundczycy nie odnieśli wygranej.

Borussia Dortmund od kilku tygodni pogrążona jest w kryzysie. Zespół w pięciu ostatnich meczach na wszystkich szczeblach nie odniósł zwycięstwa. Przełamanie miało nastąpić w Stuttgarcie, choć dortmundczycy mieli utrudnione zadanie, gdyż zagrali bez zawieszonego z powodów dyscyplinarnych Pierre-Emericka Aubameyanga. Jego brak w składzie był bardzo widoczny.

Słabą stroną BVB była defensywa. Już w piątej minucie gospodarze objęli prowadzenie po koszmarnym nieporozumieniu Marca Bartry i Romana Burkiego. Obrońca Borussii zamiast zostawić piłkę i dać ją złapać bramkarzowi, podał do niego na tyle mocno, że zaskoczony Szwajcar nie zdołał zatrzymać futbolówki. Z prezentu skorzystał Chadrac Akolo i wpakował futbolówkę do pustej bramki.

Borussia robiła wszystko, by wyrównać. Grę na siebie starał się brać Andrij Jarmolenko, który był wyróżniającym się zawodnikiem BVB. Ukrainiec starał się dogrywać do swoich kolegów, ale tam gdzie on kopał piłkę z reguły nie było żadnego gracza klubu z Dortmundu. Jeśli już goście oddawali celne strzały, to na posterunku był Ron-Robert Zieler.

W doliczonym czasie gry dortmundczycy wyrównali. Piłkę w polu karnym ręką zagrał Benjamin Pavard, a arbiter nie miał wątpliwości i wskazał na "wapno". Jedenastki nie wykorzystał jednak Andre Schuerrle. Jego strzał obronił Zieler, ale przy dobitce Maximiliana Philippa nie miał już najmniejszych szans.

ZOBACZ WIDEO: Polski maratończyk zaskoczył wszystkich. Takiego wyniku nikt się nie spodziewał

Wydawało się, że gol do szatni doda skrzydeł Borussii. Nic bardziej mylnego. To gospodarze zdecydowanie lepiej rozpoczęli drugą połowę i już w 51. minucie znów objęli prowadzenie. Kontrę dalekim podaniem rozpoczął Berkay Oezcan, który idealnie podał do Josipa Brekalo. Ten zwiódł Dana-Axela Zagadou i pokonał Burkiego.

Po zdobyciu drugiej bramki VfB cofnęło się do defensywy, a Borussia nieudolnie starała się doprowadzić do remisu. W 71. minucie przez kilka sekund z gola cieszył się Jarmolenko. Bramka nie została uznana, gdyż reprezentant Ukrainy dotknął piłkę ręką. To było wszystko na co było stać gości. Borussia wciąż pogrążona jest w kryzysie i po piątkowym spotkaniu jej kibicom trudno o optymizm.

VfB Stuttgart - Borussia Dortmund 2:1 (1:1)
1:0 - Chadrac Akolo 5'
1:1 - Maximilian Philipp 45+3'
2:1 - Josip Brekalo 51'

W trzeciej minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy Andre Schuerrle nie wykorzystał rzutu karnego.

Składy:

VfB Stuttgart: Ron-Robert Zieler - Timo Baumgartl, Holger Badstuber, Benjamin Pavard - Andreas Beck, Santiago Ascacibar, Christian Gentner, Emiliano Insua, Chadrac Akolo (46' Josip Brekalo), Berkay Oezcan (85' Dennis Aogo) - Daniel Ginczek (45+1' Takuma Asano).

Borussia Dortmund: Roman Burki - Jeremy Toljan, Sokratis Papastathopoulos (46' Dan-Axel Zagadou), Marc Bartra, Marcel Schmelzer - Mario Goetze, Julian Wiegl, Shinji Kagawa (63' Mahmoud Dahoud) - Maximilian Philipp, Andrij Jarmolenko, Andre Schuerrle (83' Raphael Guerreiro).

Żółte kartki: Timo Baumgartl, Santiago Ascacibar (VfB Stuttgart).

[multitable table=860 timetable=10723]Tabela/terminarz[/multitable]

Komentarze (5)
avatar
Zajcev
18.11.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Sezon dla Borussi już jest stracony. Pora się pożegnać z panem Boszem 
Plotzek
17.11.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Bardzo dobry mecz z obu stron drużyn z Bundesligi. 
avatar
stb
17.11.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Kolejna kompromitacja niech dalej trzymają tego lysego ciecia na ławce 
avatar
Claudia_
17.11.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Czy ja wiem czy to taka sensacja? W defensywie od dawna im nie szło, a dziś dodatkowo zabrakło Auby.
Bayern zwiększy jeszcze bardziej przewagę (wątpię żeby miała być jutro niespodzianka), podo
Czytaj całość
Anna Rymoniak
17.11.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Bosz do zwolnienia. On nie ma pojęcia jak ustawić zespół. Watzke popełnił błąd zwalniają Tuchela.