Zwycięstwo aktorów z Jasnej Góry - relacja z meczu Pogoń Szczecin - Raków Częstochowa

W meczu drugiej ligi Pogoń Szczecin przegrała na własnym boisku z Rakowem Częstochowa 1:2. Wszystko rozstrzygnęło się w pierwszych dwudziestu minutach. Najpierw na prowadzenie po bramce Rydzaka wyszła Pogoń. Do wyrównania doprowadził Orzechowski, a wynik meczu ustalił Lenartowski. W drugiej odsłonie przyjezdni pokazali mistrzowskie opanowanie umiejętności gry na czas, której nie brakuje na polskich boiskach. Sztuką jest grać w ten sposób przez połowę meczu i nie ujrzeć choćby żółtej kartki. Częstochowianom to się udało. Do tego wystarczy dodać fakt, że Portowcy zagrali tragicznie, trudno było znaleźć zawodnika, który nie przeszedł obok meczu.

W tym artykule dowiesz się o:

Pogoń rozpoczęła spotkanie od mocnego uderzenia. Już w drugiej minucie Maciej Ropiejko w ogromnym zamieszaniu w polu karnym nie wykorzystał swojej szansy, by oddać strzał. Nieznacznie wyprzedzili go obrońcy. Chwilę później nieznacznie chybił Bartosz Giliński. Było widać, że częstochowianie wyszli na murawę nieco zaspani, za co musieli słono zapłacić. Portowcy szybko wznowili grę. Ropiejko zagrał do niepilnowanego przed bramką gości Tomasza Rydzaka. Ten zwodem przełożył piłkę na prawą nogę i ulokował ja w bramce Rakowa. Tym samym po pięciu minutach meczu Pogoń objęła prowadzenie. To podziałało na przyjezdnych jak kubeł zimnej wody. Natomiast granatowo-bordowi za szybko uwierzyli, że ten mecz będzie dla nich łatwy. Przez to nie trzeba było długo czekać na wyrównanie. Z rzutu rożnego dośrodkował kapitan Rakowa - Maksymilian Rogalski. Zrobił to niemal perfekcyjnie, ponieważ Mateusz Orzechowski nie miał najmniejszych kłopotów, by strzałem głową skierować piłkę do bramki obok bezradnie interweniującego Roberta Binkowskiego. Jednak i to nie było w stanie zachwiać pewności siebie gospodarzy, za co nadeszła kolejna kara. W 18. minucie dość lekko strzelił Mateusz Bukowiec. Piłka uderzyła w poprzeczkę i trafiła wprost pod nogi Artura Lenartowskiego, a ten nie zmarnował sytuacji. Pokonał kompletnie zaskoczonego Binkowskiego. Nie pomogły protesty miejscowych, którzy uważali, że bramka padła ze spalonego. Sędzia kazał rozpocząć grę od środka boiska. Raków wyszedł na prowadzenie, a Pogoni po dwóch ciosach trudno było podnieść się z kolan. Stąd kolejne minuty obfitowały w bardzo chaotyczną grę, szczególnie w środku pola. Mecz stał się nudny dla kibiców i pozostawało mieć nadzieję, że po przerwie coś się zmieni.

Piętnaście minut oddechu przyniosło małą poprawę. Akcje były bardziej składne, ale brakowało ostatniego podania, które otwierałoby drogę do bramki. Pogoń miała chęci, ale na nich się kończyło. Przyjezdni okazali się mistrzami gry na czas. Niemal co chwilę sędzia przerywał zawody, bo jeden z zawodników Rakowa zwijał się z bólu w kłębek, lecz po chwili wstawał jak nowo narodzony. Niby nie ma się co dziwić, w końcu jest to niemal nieodłączny punkt spektaklu na każdym polskim stadionie, ale w tym meczu aktorstwa było stanowczo za dużo. Sędzia nie ukarał za takie zachowanie żadnego zawodnika gości. Mimo wszystko można wątpić, czy w innych okolicznościach Pogoń byłaby w stanie doprowadzić do remisu. Nic na to nie wskazywało. Bardzo znane jest twierdzenie, że dużo zależy od dyspozycji dnia. Więc jeśli rozpatrywać wszystko pod tym kątem, to ani podstawowa jedenastka, ani piłkarze wprowadzeni z ławki nie byli nawet w przeciętnej dyspozycji. Portowcy zagrali słabo, żeby nie powiedzieć tragicznie. Natomiast cóż można powiedzieć o drużynie spod Jasnej Góry? Miała dwie dogodne sytuacje, które wykorzystała. Była też bardzo zdeterminowana, bo widać było, że chciała ten mecz wygrać. Samo rozwiązanie planu pt. "jak utrzymać wynik do końca" może nie było zbyt piękne, bo nie może być piękne padanie na murawę przy każdym kontakcie z przeciwnikiem, ale przecież nie to się liczy. Ważne są trzy punkty, które pojechały do Częstochowy. Wynik poszedł w świat, a o przebiegu spotkania niedługo nikt nie będzie pamiętał.

Pogoń Szczecin - Raków Częstochowa 2:1 (2:1)

1:0 - Rydzak 5'

1:1 - Orzechowski 10'

1:2 - Lenartowski 18'

Składy:

Pogoń Szczecin: Binkowski - Petasz, Nowak, Dymek, Skrzypek (80' Sobczyński), Rydzak (70' Wólkiewicz), Szczyrba, Parzy, Chifon, Lebedyński (46' Sieniawski), Ropiejko.

Raków Częstochowa: Pyskaty - Mastalerz, Gołąb, Jankowski, Kowalczyk, Rogalski (76' Witeczek), Lenartowski (90' Kisiel), Bukowiec, Gliński, Orzechowski (80' Bielecki), Foszmańczyk.

Żółte kartki: Marcin Nowak, Daniel Wólkiewicz (Pogoń).

Sędzia: Dawid Martyniak (Kalisz).

Widzów: 4000.

Źródło artykułu: