Do rozstrzygnięcia zwycięzcy potrzebna była jednak dogrywka, a w 111. minucie gola na wagę triumfu zdobył Bobo. Chwilę później Michael Marrone (zawodnik gości) wyleciał z boiska po tym jak... popchnął chłopca do podawania piłek.
Adrian Mierzejewski spędził na boisku pełne 120 minut i dostał żółtą kartkę. - Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ nie był to łatwy mecz i jest to moje pierwsze trofeum z Sydney FC. Jestem przekonany także, że nie ostatnie. Graliśmy bardzo dobrze jako drużyna i każdy zasługuje na miano piłkarza meczu - powiedział polski pomocnik cytowany na Twitterze przez Sydney FC.
W sieci pojawiło się też wideo, na którym widać jak Mierzejewski zabiera kamerę operatorowi i sam nagrywa swoich kolegów, którzy cieszą się ze zdobycia trofeum.
Scenes!!! @adrianmierzej86 has stolen the camera!! #GotTheSet #SydneyIsSkyBlue #FFACupFinal pic.twitter.com/QHFLagiJpa
— Sydney FC (@SydneyFC) 21 listopada 2017
Mierzejewski trafił do Australii latem tego roku. Wcześniej występował m.in. w Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
ZOBACZ WIDEO: Prezes Górnika Zabrze: Nie będzie wyprzedaży