Charakteru do walki mu nigdy nie brakowało. Teraz walczy o życie

To dzięki uporowi i ambicji dotarł niemal na szczyt, teraz toczy walkę o najważniejsze wartość. W najbliższym czasie trener Sevilli Eduardo Berizzo będzie musiał stoczyć pojedynek z rakiem prostaty.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Eduardo Berizzo Getty Images / Aitor Alcalde / Na zdjęciu: Eduardo Berizzo
Kibice z Andaluzji nie zdążyli nacieszyć się wspaniałą pogonią za Liverpoolem, a dotarła do nich wiadomość. Uderzyła w nich z mocą porównywalna z siłą uderzenia młota w głowę. Hiszpańskie media poinformowały, a Sevilla FC potwierdziła. Trener pierwszej drużyny Eduardo Berizzo cierpi na raka prostaty.

Jak ujawniono, piłkarze dowiedzieli się wcześniej, w okolicach godziny 21:30. Dokładnie w czasie przerwy spotkania z The Reds. Wtedy Berizzo postanowił wyznać drużynie swoją tajemnicę. Czy była to chwila nieplanowanej szczerości, czy planowane działanie, nie wiadomo. Fakt jest taki, że przegrywająca do przerwy 0:3 Sevilla odrobiła straty w drugiej połowie.

Szczerość trenera wpłynęła niezwykle mobilizująco na zespół, który udowadniał już niejednokrotnie, że nigdy się nie poddaje. - Zagraliśmy dla naszych kibiców, ale przede wszystkim dla trenera, który odpowiada za naszą przemianę. Eduardo Berizzo jest najważniejszy z nas wszystkich - powiedział po końcowym gwizdku doświadczony Ever Banega rozwiewając wątpliwości co do przyczyny metamorfozy.

Po tym, jak informację o chorobie potwierdziła Sevilla, w stronę Andaluzji zaczęły spływać wyrazy wsparcia z całej Europy. 48-latek otrzymał wiele słów otuchy od klubów z którymi na co dzień rywalizuje. W tym oczywiście od Realu Madryt i Barcelony. Duma Katalonii zaoferowała nawet szkoleniowcowi indywidualną pomoc. Ze względu na doświadczenia związane z chorobami Erica Abidala i ś.p. Tito Vilanovy Barcelona przekazała Sevilli, że całe centrum medyczne i lekarze są do dyspozycji Berizzo, co docenili nawet antyfani Blaugrany. Nikt nie ma wątpliwości, że są rzeczy ważniejsze niż boiskowa rywalizacja.

ZOBACZ WIDEO Luis Suarez w końcu się przełamał, Barcelona wygrywa. Zobacz skrót meczu z CD Leganes [ZDJĘCIA ELEVEN]

Wszyscy wierzą, że Argentyńczyk pokona chorobę, pokazując po raz kolejny charakter. To on pozwolił mu dotrzeć w miejsce, w którym jest - na trenerski stołek jednego z najlepszych klubów z Hiszpanii.

Bo piłkarzem nie był wybitnym, brak umiejętności nadrabiał ambicją. Do Europy trafił w 1999 roku, już w wieku 30 lat. W Olympique Marsylia spędził jednak zaledwie pół roku, a bardziej niż z gry dał się zapamiętać z niewyparzonego języka. Wywołał tam niemałą aferę, mówiąc dziennikarzom, że we francuskiej Ligue 1 gra wielu homoseksualistów. - Jest ich tak wielu, że trudno to sobie wyobrazić. Dotykają twoich ud, tyłków. Czułem się zdegustowany, gdy chodzili ze wszystkimi pod prysznic. Banda pedałów! - powiedział Berizzo już po powrocie do Argentyny. Na Stary Kontynent jednak wrócił, rok później. Już nie do Francji, ale właśnie do Hiszpanii.

Zakotwiczył w Celcie Vigo, gdzie spędził cztery udane lata. Zakochał się w Półwyspie Iberyjskim i to tam zakończył karierę. W 2006 roku rozegrał ostatni mecz w barwach Kadyksu. Wrócił wprawdzie do siebie, ale wiedział, że jeszcze pojawi się na Estadio Balaidos, już w roli trenera.

I rzeczywiście - po udanej przygodzie z chilijskim O'Higgins F.C, które doprowadził do triumfu w rozgrywkach Apertura, w 2014 roku został trenerem Celty. Zadanie miał trudne, bo zastąpił na stanowisku Luisa Enrique, który doprowadził drużynę do 9. miejsca w tabeli. Jak mu poszło? Napisać że nie zawiódł, to nie napisać nic.

Już pierwszy sezon pod jego wodzą Celta zakończyła na miejscu ósmym, rok później finiszowała na szóstym. Drużyna stała się postrachem największych gigantów La Liga - potrafiła pokonywać Barcelonę i Real Madryt, także na terenie rywala, a zawodnicy jak Fabian Orellana, Nolito czy Santi Mina stali się czołowymi postaciami ligi.

Ostatni sezon był już gorszy, jednak niemały wpływ miały na to odejścia podstawowych zawodników. Praca Berizzo została doceniona, bo latem tego roku pracę zaproponowała mu Sevilla, która dopiero co wygrała rozgrywki Ligi Europy. Co więcej, przychodził na miejsce jednego ze swoich mentorów, czyli Jorge Sampaolego.

I to nic, że Sevilli przytrafiło się w tym sezonie kilka wpadek i aż cztery porażki. Najważniejszy cel został zmieniony. Tym nie jest już wywalczenie mistrzostwa czy wicemistrzostwa Hiszpanii. Liczy się tylko powrót do zdrowia.

Czy Sevilla wygra niedzielny mecz z Villarreal?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×