Ma ono miejsce wtedy, gdy jakiś sędzia w grzeczny lub mniej grzeczny sposób odmówi przyjęcia upominku przed meczem w podziękowaniu za dobre sędziowanie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że jego asystenci nie będą z tego powodu szczęśliwi.
Widzę to wtedy, gdy piłkarz mający przed sobą pusta bramkę wykopuje futbolówkę na aut, bo rywal leży na boisku. Potem musi znosić te piorunujące spojrzenia kolegów, trenera i kibiców.
Zjawisko to można zaobserwować, gdy jakiś lokalny działacz w dziesiątej lidze próbuje za wszelką cenę zdziałać coś w zespole kosztem własnego zdrowia i życie prywatnego. W imię czego to robi? Dla klubiku którego zniknięcia nawet by nikt nie zauważył, a wszyscy wokół niego myślą tylko jak wykombinować coś dla siebie, natomiast jeśli na meczu ligowym jest jedenastu trzeźwych kopaczy można mówić o wielkim sukcesie.
Daje się to zauważyć, gdy jakiś dziennikarz wbrew interesowi klubu z rodzinnego miasta pisze całą prawdę na jego temat. Widzi wszystko na co jego koledzy o fachu przymykają oczy. Łapówkarstwo, defraudacje finansowe, układy ważniejsze od wyniku sportowego. Dziennikarz, który ma to coś, widzi to wszystko i opisuje.
Dostrzegam to wtedy gdy kibic chce przyjść ze swoją dziewczyną na mecz. Chce się z nią podzielić swoją pasją, a nie pokazać jak daleko prymitywizm pochłonął mu resztki mózgu, co udowodniłby rzucając się na kibiców drużyny przeciwnej z pianą na ustach i kastetem w dłoni.
Widzę to, gdy jakiś dzieciak chce uprawiać sport mimo wszystkich dziecięcych przeciwności losu, których po prostu nie da się przeskoczyć. Często należą: do nich nierozumiejący potrzeb dziecka rodzice, tabliczki z napisem zakaz gry w piłkę, jacyś starsi chłopacy, którzy zajmują boisko, ale po to aby pić napoje wyskokowe. Śmiejcie się. Dla dziecka to wiele.
Kiedyś nie wiedziałem jak to się nazywa, ale teraz już wiem. Sformułowanie to ukuł pewnie uczeń podczas jednej z naszych długich rozmów po warsztatach dziennikarskich, które prowadziłem w jednej z włocławskich szkół. Zresztą zdolny i inteligentny młody człowiek. Mentalność orłów. Człowiek, który potrafi się wznieść wobec szarości i marazmu ludzkich słabych charakterów jest jak orzeł. Orzeł gdy wznosi się wysoko ponad chmury widzi niesamowite krajobrazy i jest bliżej nieba. Niestety jest tam sam. Co by jednak było, gdyby więcej orłów wzleciało do nieba jednocześnie? Ilu ludzi, którzy mają mentalność orłów jest w polskiej piłce?