Dariusz Tuzimek: Losowanie grup jest… nieważne (felieton)

Reuters / David Mdzinarishvili / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
Reuters / David Mdzinarishvili / Na zdjęciu: reprezentacja Polski

Losowanie grup piłkarskich mistrzostw świata budzi - co zrozumiałe - ogromne emocje. Ale i tak mam przekonanie, że dla reprezentacji Polski ważniejsze od wyciągania kulek jest zdrowie i forma Roberta Lewandowskiego w czerwcu i lipcu przyszłego roku.

Gale, ceremonie, czerwone dywany i całe to - aż kapiące - bogactwo stało się nieodzowną koniecznością skomercjalizowanego futbolu. Złoto ma świecić w oczy, biusty i nogi pań oślepiać, a obecność piłkarskich gwiazd oszałamiać. Na losowaniu w Moskwie też tak będzie. A że futbol gości teraz pod strzechą "Matuszki Rasiji", to złoto kapać będzie bardziej, a i blichtru będzie więcej. Ludzie otworzą gęby ze zdziwienia, a świat na chwilę zwariuje na punkcie futbolu. Ze smyczy spuści się te wszystkie facebooki, twittery i instagramy, a one już zrobią swoje. Która grupa śmierci, która grupa śmiechu analizować będą wszyscy: od poważnych ekspertów po pogodynki. Zanim się z tego odgrzebię, będę musiał przeczytać tony głupot, przy poznawaniu których rozsądnemu człowiekowi rumienią się policzki ze wstydu i zażenowania. Ale cóż, takie są prawa rynku, trzeba budować zainteresowanie, nakręcać koniunkturę i słuchać tych wszystkich "telefonicznych wróżek zza siedmiu mórz". Ot, tradycja taka. Się przyzwyczaiłem.

Ale stosunek mam do losowania anty-kolarski: nie kręci mnie to. Z powodu rozkładu kulek, do poszczególnych grup, nikt jeszcze nigdy nie przegrał, ani nie wygrał mundialu. Mało tego: opinie wygłaszane o potencjalnych faworytach i przegranych na ponad pół roku przed imprezą sens mają mały. Przez 6,5 miesiąca kontuzje, spadek formy, rotacje personale mogą wiele pozmieniać. Oczywiście, jeśli ktoś grać nie umie, albo gra słabo jak np. Panama, to się nauczyć grać już nie zdąży. A z kolei Niemcy i Brazylia będą faworytami do końca świata i jeden dzień dłużej. I tu ani opinia ekspertów, ani pogodynek niczego nie zmieni.

Ale jak się zostawi w spokoju liderów i autsajderów, to się robi ciekawiej. Na przykład taka reprezentacja Polski. Jej sukces na mundialu w Rosji bardziej zależy od zdrowia i formy Roberta Lewandowskiego za pół roku, niż od wyników losowania. Z "Lewym" w optymalnej dyspozycji stać nas nawet na medale. Bez niego wyjść z grupy będzie trudno, nawet jeśli łaskawy los przydzieli nam Panamczyków czy Arabię Saudyjską. Na Euro 2016 we Francji drużyna Nawałki odpadła dopiero po karnych w ćwierćfinale. I to mimo że Robert na tym turnieju nie był sobą. Walcząc ze zmęczeniem sezonem i konsekwencjami kontuzji, grał jakby na ręcznym hamulcu. Był oczywiście dobry, ale mniej skuteczny i nie wygrywał nam meczów w pojedynkę, do czego się trochę przyzwyczailiśmy. A skoro w tamtych warunkach, z takim "zatartym" Robertem osiągnęliśmy tak wiele, to teraz stać nas na więcej. Mamy drużynę, z której od Francji nikt istotny nie ubył (poza Borucem, ale to w tym zespole nie ma znaczenia). A przecież rozwinął się niesłuchanie Piotr Zieliński, który na Euro 2016 był niewiele znaczącym, rozczarowującym zmiennikiem. Teraz z każdym dniem jest coraz lepszy i za pół roku będzie jeszcze lepszy. Pewnie, że w formie musi być np. Krychowiak, ustabilizować dyspozycję musi Glik, oczyścić głowę Grosicki i nie narzekać na zdrowie Kuba Błaszczykowski i Łukasz Piszczek.

Przede wszystkim musimy w Rosji mieć Roberta takiego, jak w eliminacjach. Wtedy kulki kulkami, asekuracyjne bajki, że celem jest wyjście z grupy bajkami, a my swoje ugramy. Że przegraliśmy 0:4 z Danią i mamy swoje słabości? No pewnie, że mamy. Hiszpanie też je mają. Na poprzedni mundial pojechali jako mistrzowie świata i Europy, a po dwóch meczach musieli wracać do domu. Z Holandią i Chile stracili siedem goli, a strzelili jednego i to z rzutu karnego. Nie oczekuję deklaracji ze strony polskich zawodników (a już ze strony selekcjonera to w ogóle), że wrócimy z medalem. Ale doceniajmy, że mamy najlepsze piłkarsko pokolenie od lat 70. i -patrząc na zaplecze tej reprezentacji i model polskiego szkolenia młodzieży - taka szansa na medal szybko się nie powtórzy. Ta drużyna ma potencjał na sukces. To dobrzy piłkarze, grający w dobrych klubach, w optymalnym momencie swoich karier. Naprawdę nie każcie mi się cieszyć np. z dotarcia do ćwierćfinału. To jakiś chory minimalizm. Więc teraz, zamiast wróżyć z fusów po losowaniu, wolę się cieszyć mundialem innym niż wszystkie. Bo ten taki właśnie będzie.

Dla kibiców z Zachodu wyprawa na mistrzostwa, na spotkanie z Rosją, będzie trochę jak ekscytująca randka z nieznajomą. Z kobietą już może nie pierwszej młodości, ale nadal atrakcyjną, ciągle posiadającą swoje walory. Czy futbol będzie zaprzęgnięty w służbę propagandy? Pewnie tak, bo - niezależnie od poglądów - czy ktoś chce czy nie chce, mundial odbywa się u Putina. A na propagandzie to on się zna.

Ale ja liczę na - przepraszam za górnolotność - spotkanie kultur. Na rosyjskiej ulicy, a już szczególnie na peryferiach imperium, bezpośredni kontakt będzie ważniejszy, niż to co mówią gadające głowy w telewizorach. To będzie doskonała okazja, by skonfrontować własne wyobrażenia, uprzedzenia i stereotypy z rzeczywistością. I szansa, by przekonać się, że tam naprawdę niedźwiedzie nie chodzą po ulicach.

Wiem, że nie obejdzie się bez polityki, bez szczucia narodu na naród, ale koniec końców ci, co tam pojadą, przekonają się, co to znaczy wschodnia gościnność, rosyjska tęsknota duszy i jaka potęga drzemie za naszą wschodnią granicą. I pomyśleć, że to wszystko pokaże nam piłka...

Dariusz Tuzimek
Futbolfejs.pl

Przeczytaj pozostałe teksty tego autora ->

ZOBACZ WIDEO: Paris Saint-Germain powiększa przewagę nad rywalami [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: