Hiszpańskie media donoszą, iż skrzydłowy stał się bardzo przewrażliwiony na temat swojego ciała. Każdy najmniejszy problem wyolbrzymia i stara się dmuchać na zimne. We wtorkowym meczu Fuenlabradą (2:2), miał pojawić się na boisku od pierwszej minuty, jednak Gareth Bale chciał zagrać dopiero w drugiej połowie. Podobno w dzień spotkania zadzwonił do fizjoterapeuty z klubu z informacją, że czuje się przeciążony.
Z medycznego punktu widzenia Walijczyk jest zdrowy w 100-procentach. Media w Hiszpanii są przekonane, że problem teraz tkwi tylko w psychice. Piłkarz boi się odnowienia kolejnej kontuzji, która wykluczy go z gry na dłuższy okres czasu. Z tego powodu jego występ z sobotnim pojedynku z Athletikiem jest wykluczony.
Być może jednym z problemów jest niska odporność piłkarza na ból. Na dodatek Bale bazuje na szybkości, a przy takim stylu gry nie trudno złapać mniejszy lub większy uraz. Piłkarz nie chce za wszelką cenę grać na środkach przeciwbólowych.
Fakty dla Walijczyka są okrutne. W najbliższą sobotę przegapi swój 92. mecz w barwach Królewskich. W ciągu pięciu sezonów zmagał się aż 19 kontuzjami, w tym aż z 11 urazami łydki, które są jego największą bolączką. Najgorszy był dla niego sezon 2016/17, w którym opuścił aż 33 mecze.
W obecnej kampanii sytuacja wygląda również bardzo słabo. Na 23 możliwe mecze, Bale zagrał jedynie w 10. Nic więc dziwnego, że Real Madryt coraz mocniej penetruje rynek transferowy. Pod baczną obserwacją Los Blancos znajdują się: Eden Hazard, Timo Werner czy przede wszystkim Mauro Icardi z Interu. W przypadku ostatniego z nich mistrz Hiszpanii jest w stanie zapłacić nawet 100 mln euro.
Przypomnijmy, iż Bale trafił do Realu w 2013 roku z Tottenhamu za 101 mln euro. Dla Los Blancos rozegrał do tej pory 160 meczów.
ZOBACZ WIDEO: Paris Saint-Germain powiększa przewagę nad rywalami [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]