Arkadiusz Malarz: Nieco przygłuchłem

Newspix / Norbert Barczyk / PressFocus / Petarda ogłuszyła Arkadiusza Malarza
Newspix / Norbert Barczyk / PressFocus / Petarda ogłuszyła Arkadiusza Malarza

Arkadiusz Malarz wyznał po meczu z Piastem Gliwice, że jeszcze odczuwa skutki petardy, która wybuchła blisko niego w trakcie drugiej połowy spotkania. - Mam jeszcze przytkane ucho - wyznał bramkarz Legii Warszawa.

Arkadiusz Malarz nie miał wiele pracy we wtorkowym meczu mistrza Polski w Gliwicach (1:0). Najniebezpieczniej pod bramką Legii Warszawa zrobiło się, gdy w trakcie drugiej połowy fani gospodarzy odpalili race, a na boisko rzucili petardy.

Jedna z nich znalazła się blisko 38-latka. Po jej wybuchu bramkarz padł na ziemię i potrzebna była interwencja lekarzy. Po kilku minutach trochę oszołomiony zawodnik wrócił do gry.

Malarz wyznał po końcowym gwizdku, że nadal odczuwa skutki zdarzenia. - Nieco przygłuchłem, gdy petarda spadła blisko mnie. Do tej pory mam trochę przytkane ucho - wyznał w rozmowie z legia.net. - Bardziej się jednak przestraszyłem całą sytuacją, nic wielkiego się nie stało - dodał.

To nie pierwsza sytuacja w ostatnich latach dla bramkarza z Łazienkowskiej. Podczas ubiegłorocznego finału Pucharu Polski na Stadionie Narodowym został trafiony racą rzuconą przez kibiców Lecha Poznań.

- To była zupełnie inna sytuacja - ocenił doświadczony piłkarz.

Po zwycięstwie nad Piastem Legia wskoczyła na pozycję lidera tabeli Lotto Ekstraklasy.

ZOBACZ WIDEO: Morawiecki: dobrze, że nam Lewandowskiego nie zabrali

Źródło artykułu: