KGHM Zagłębie - Lech: zabrakło goli, były za to kontrowersje

Bez bramek w Lubinie. Mecz KGHM Zagłębia z Lechem Poznań obfitował jednak w kontrowersje, a zastrzeżenia do pracy sędziów mieli zwłaszcza gospodarze.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
Wolodymyr Kostewycz (z prawej) Newspix / Adam Jastrzebowski / Na zdjęciu: Wolodymyr Kostewycz (z prawej)
Początek należał do Miedziowych, lecz poza niezbyt groźną główką Sasy Balicia, pod bramką Matusa Putnocky'ego działo się niewiele. Poznaniacy dość szybko zniwelowali przewagę rywala i później to oni sprawniej rozgrywali swoje akcje. Szczęścia szukali jednak przede wszystkim strzałami z dystansu, a te próby były bardzo niedokładne.

Z upływem czasu lepsze wrażenie zaczął sprawiać Kolejorz, który prezentował większą swobodę w rozegraniu. Najbliższy szczęścia był Darko Jevtić, który sprawdził refleks Martina Polacka groźnym uderzeniem sprzed pola karnego.

Mimo przyzwoitej gry, zespół ze stolicy Wielkopolski miał sporo szczęścia, że nie schodził na przerwę z niekorzystnym wynikiem. W 44. minucie trybuny już fetowały gola Krzysztofa Janusa, ale ta radość była przedwczesna, bo w momencie gdy zawodnik KGHM Zagłębia przedłużał uderzenie Łukasza Janoszki, znajdował się na centymetrowym spalonym. Piłka znalazła się w siatce, jednak Jarosław Przybył tego trafienia nie uznał. Ofsajd był dosłownie minimalny.

Po zmianie stron złość gospodarzy sięgnęła już zenitu. Tym razem fenomenalną okazję zabrał im VAR. To była 66. minuta, Emir Dilaver przepychał się w polu karnym z Bartłomiejem Pawłowskim, ten w końcu się przewrócił i Jarosław Przybył wskazał na "wapno". Jedenastki jednak nie zobaczyliśmy. Po długiej wideoweryfikacji arbiter cofnął decyzję. Z pewnością spore znaczenie miał bardzo teatralny upadek Pawłowskiego, który sporo dołożył od siebie.

Lech natomiast najbliższy szczęścia był na samym początku drugiej części, gdy Polacek z najwyższym trudem obronił główkę Łukasza Trałki po dokładnej centrze Jevticia. Szwajcar był najjaśniejszym punktem w ofensywie poznaniaków i całkowicie przyćmił niewidocznego Denissa Rakelsa. Łotewski napastnik dość niespodziewanie wyszedł w podstawowym składzie gości, ale tej szansy nie wykorzystał.

Po drugiej stronie boiska niezbyt wiele dobrego pokazał też super snajper lubinian Jakub Świerczok. Zdobywca 15 goli w obecnym sezonie Lotto Ekstraklasy wyróżniał się maską na twarzy, jednak do sytuacji strzeleckich nie dochodził.

Ostatecznie bramki w Lubinie nie padły i choć ten wynik można uznać za dość sprawiedliwy, to żaden z zespołów nie będzie się z niego cieszył. Poznaniacy pozostają na 4. miejscu ze stratą pięciu punktów do liderującej Legii Warszawa, Miedziowi natomiast plasują się w środku stawki.

KGHM Zagłębie Lubin - Lech Poznań 0:0

Składy:

KGHM Zagłębie Lubin: Martin Polacek - Alan Czerwiński, Bartosz Kopacz, Lubomir Guldan, Sasa Balić, Filip Jagiełło, Adam Matuszczyk, Krzysztof Janus (52' Patryk Tuszyński), Bartłomiej Pawłowski, Łukasz Janoszka, Jakub Świerczok.

Lech Poznań: Matus Putnocky - Robert Gumny, Rafał Janicki, Emir Dilaver, Wołodymyr Kostewycz, Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh, Darko Jevtić, Radosław Majewski (63' Nicklas Barkroth), Mario Situm (58' Kamil Jóźwiak), Deniss Rakels (77' Christian Gytkjaer).

Żółte kartki: Sasa Balić, Alan Czerwiński (KGHM Zagłębie Lubin) oraz Deniss Rakels, Łukasz Trałka, Rafał Janicki (Lech Poznań).

Czerwona kartka: Rafał Janicki /90+4' za drugą żółtą/ (Lech Poznań)

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 7629.

ZOBACZ WIDEO: Niesamowite pudło Divocka Origi! Zobacz skrót meczu VfL Wolfsburg - RB Lipsk [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy Bartłomiej Pawłowski był faulowany i Zagłębiu należał się rzut karny?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×