Legia Warszawa - Wisła Płock: porażka mistrza Polski na koniec 2017 roku

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / Na zdjęciu: radość piłkarzy Wisły Płock
Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / Na zdjęciu: radość piłkarzy Wisły Płock
zdjęcie autora artykułu

Legia Warszawa nieoczekiwanie przegrała u siebie z Wisłą Płock (0:2) w ostatnim meczu w 2017 roku i zimę niekoniecznie spędzić musi na szczycie ligowej tabeli. Wszystko w rękach piłkarzy Górnika Zabrze, którzy swój mecz rozegrają w poniedziałek.

W tym artykule dowiesz się o:

Trener Romeo Jozak mówił przed sobotnim meczem, że starcie z Wisłą Płock może być dla jego zespołu piłkarską pułapką. I było. Kibice ledwo zdążyli zająć miejsca na trybunach, a goście już prowadzili 1:0. W 7. minucie Giorgi Merebaszwili zakręcił Inakim Astizem jak śmigłem, Hiszpan ratował się faulem w polu karnym (do podjęcia poprawnej decyzji sędzia Tomasz Musiał potrzebował pomocy systemu VAR). Z "wapna" celnie strzelił Nico Varela.

Kolejne siedem minut i było 0:2 - świetną kontrę wyprowadził Dominik Furman, piłkę wstrzelił w pole karne Semir Stilić, a do bramki wpakował ją nieudolnym zagraniem Jakub Czerwiński. W pierwszej połowie Legia starała się odgryzać (między innymi strzał Hamalainena w poprzeczkę, zmarnowana sytuacja sam na sam Michała Kucharczyka), ale na nic się to zdało. W drugiej połowie przewaga Legii była widoczna, tak samo jak jej nieskuteczność.

Czy Legia w sobotni wieczór grała słabo? Takie określenie nie byłoby w stu procentach odzwierciedleniem rzeczywistości. Gospodarze zdołali sobie wykreować co najmniej pięć bramkowych okazji - w tym trzy stuprocentowe, jednak podopiecznym Romeo Jozaka w decydujących momentach brakowało zimnej krwi. Wisła z kolei w stu procentach wykonała swój plan na ten mecz: goście nieźle bronili, a gdy przytrafiła się już okazja, zabójczo kontrowali. To właśnie po kontrataku Astiz faulował w polu karnym, to właśnie po kontrze "swojaka" wyprodukował Jakub Czerwiński (duet Pazdan - Dąbrowski nie mógł zagrać przez nadmiar żółtych kartek). Kapitalne zawody zawody też między słupkami Seweryn Kiełpin, który w nocy z soboty na niedzielę śnił się zapewne będzie Jarosławowi Niezgodzie.

Sobotni mecz był ostatnim w barwach warszawskiej ekipy dla Brazylijczyka Guilherme. Popularny Gui, który zdecydował się na przeprowadzkę do włoskiego Benevento Calcio, zaliczył dla Legii 150 spotkań.

Kibiców czeka teraz prawie dwumiesięczna przerwa w rozgrywkach, drużyny wrócą na na ligowe boiska w drugi weekend lutego 2018 roku. Legia miała szansę zagwarantowania sobie zimowania w fotelu lidera, porażka sprawia jednak, że wszystko leży po stronie zawodników Górnika Zabrze. Ekipa Marcina Brosza zagra w poniedziałek z Cracovią. Wisła Płock wskoczyła na ósme miejsce w tabeli.

Legia Warszawa - Wisła Płock 0:2 (0:2) 0:1 - Varela 10' k. 0:2 - Czerwiński - sam. 17'

Legia: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź (46' Sebastian Szymański), Inaki Astiz, Jakub Czerwiński, Adam Hlousek - Thibault Moulin, Michał Kopczyński - Michał Kucharczyk, Guilherme (60' Armando Sadiku), Kasper Hamalainen (39' Cristian Pasquato) - Jarosław Niezgoda.

Wisła: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Igor Łasicki, Adam Dźwigała, Arkadiusz Reca - Damian Szymański (88' Alan Uryga), Dominik Furman - Giorgi Merebaszwili, Semir Stilić (70' Damian Rasak), Nico Varela (81' Jakub Lukowski), Jose Kante.

Żółte kartki: Moulin - Dźwigała, Szymański, Furman;

Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków)

ZOBACZ WIDEO Inter znalazł pogromcę, Udinese zaskakuje. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: