Sandecja - Lechia: wielkie emocje w Niecieczy. Gospodarze wyrwali punkt

Newspix / GRZEGORZ RADTKE / Na zdjęciu: piłkarze Sandecji Nowy Sącz i Lechii Gdańsk
Newspix / GRZEGORZ RADTKE / Na zdjęciu: piłkarze Sandecji Nowy Sącz i Lechii Gdańsk

Prawdziwy roller coaster w Niecieczy. Sandecja najpierw prowadziła z Lechią, następnie straciła dwa gole, a gdy już wydawało się, że lepiej grająca drużyna z Gdańska wyrwie trzy punkty, w doliczonym czasie gry wynik spotkania wyrównał Patrik Mraz!

Przed sezonem obie drużyny miały zupełnie inne cele, jednak gra i przede wszystkim wyniki zarówno Sandecji, jak i Lechii nie cieszą nikogo zarówno w Nowym Sączu, jak i w Gdańsku. Po beznadziejnym meczu z Pogonią Szczecin, piłkarze Lechii od początku grali tak, jakby była to trzecia połowa meczu w Gdańsku. Grali jednak na innym stadionie, a do zdobycia był kolejny komplet punktów.

Sandecja już na samym początku miała problem, gdyż kłopoty zdrowotne po starciu z Flavio Paixao spotkały kapitana nowosądeckiego klubu, Dawida Szufryna. Starał się jeszcze coś zdziałać na boisku, jednak po kwadransie gry musiał opuścić boisku. Obolały, już z ławki rezerwowych, Szufryn miał jednak okazje do radości.

Chwilę po zejściu kapitana drużyny z południa Polski, ładną akcją popisał się Patrik Mraz. W tej sytuacji powinniśmy napisać, że Sandecja miała olbrzymiego pecha, gdyż Aleksandar Kolew dotknął piłkę ręką i dlatego jego gol nie został uznany, jednak w Niecieczy nie było systemu VAR, a Paweł Raczkowski nie zauważył, jak napastnik Sandecji pomaga sobie górną kończyną. Sandecja objęła więc prowadzenie 1:0.

Od tego momentu na boisku istnieli przede wszystkim gospodarze. Co prawda doskonałe szanse mieli Marco Paixao i Simeon Sławczew, jednak były to tylko nieliczne przebłyski drużyny z Gdańska. Sandecja prowadząc z Lechią potrafiła do przerwy grać mądrze i do szatni schodziła z jednobramkowym zapasem.

W drugiej połowie bardzo szybko inicjatywę przejęła Lechia, której piłkarze nie myśleli o tym, by przegrać drugi mecz z rzędu. Bardzo szybko goście wyrównali wynik spotkania. Po akcji trójki Marco Paixao - Sławomir Peszko - Flavio Paixao, gola strzelił ten ostatni, a Lechia miała apetyt na to, by na remisie się nie skończyło.

Zespół Adama Owena grał bardzo aktywnie w ataku i był bliski wyjścia na prowadzenie, lecz kolejnej dogodnej okazji nie wykorzystał Marco Paixao. Najlepszy strzelec biało-zielonych otrzymał doskonałe podanie od Romario Balde, ale w bramce doskonale spisał się Michał Gliwa, który potrafił się znaleźć w teoretycznie beznadziejnej sytuacji.

Lechia brnęła po zwycięstwo i w końcu wydawało się, że dopięła swego. Doskonałym podaniem popisał się Sławomir Peszko, a w polu karnym pięknym "tańcem" błysnął Joao Oliveira, który minął dwóch rywali i strzelił na 2:1. Wydawało się, że Lechia zdobędzie 3 punkty. Adam Owen wpuścił nawet na boisko szesnastoletniego Mateusza Żukowskiego, jednak sielankę przerwali gospodarze. Po aucie gola na 2:2 strzelił asystujący przy pierwszym trafieniu Patrik Mraz i spotkanie zakończyło się remisem!

Sandecja Nowy Sącz - Lechia Gdańsk 2:2 (1:0)
1:0 - Kolew 16'
1:1 - F.Paixao 51'
1:2 - Oliveira 87'
2:2 - Mraz 90+2'

Sandecja Nowy Sącz: Michał Gliwa - Adrian Basta, Michal Piter-Bucko, Dawid Szufryn (15' Płamen Kraczunow), Patrik Mraz - Grzegorz Baran, Bartłomiej Kasprzak - Adrian Danek (79' Tomasz Brzyski), Wojciech Trochim (71' Filip Piszczek), Maciej Małkowski - Aleksandar Kolew.

Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - Paweł Stolarski, Grzegorz Wojtkowiak, Joao Nunes, Jakub Wawrzyniak (78' Steven Vitoria) - Romario Balde (83' Joao Oliveira), Daniel Łukasik, Simeon Sławczew, Sławomir Peszko, Flavio Paixao, Marco Paixao (90+1' Mateusz Żukowski).

Żółte kartki: Kolew, Mraz, Kraczunow (Sandecja), Balde (Lechia).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

ZOBACZ WIDEO Brutalna prawda o polskiej kadrze. Duński trener sprowokował Adama Nawałkę

Źródło artykułu: