Po tym jak swoje mecze w ostatniej tegorocznej kolejce przegrały Legia Warszawa i Jagiellonia Białystok wiadomo było, że Lech Poznań w przypadku zwycięstwa z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza będzie miał maksymalnie trzy punkty straty do lidera (jeśli Górnik w poniedziałek pokona Cracovię).
Poznaniacy nie zawiedli, a nawet pozytywnie zaskoczyli, bo wreszcie zagrali na wyższym poziomie i wygrali 3:1. - Zagraliśmy dobre spotkanie. Mieliśmy mecz pod kontrolą. Na początku Termalica stworzyła sobie jakieś sytuacje, ale potem strzeliliśmy dwie bramki i po przerwie zagraliśmy jeszcze lepiej, niż przed przerwą - uważa Matus Putnocky.
Był jednak jeden moment, gdzie goście uwierzyli, że mogą pokusić się w Poznaniu o niespodziankę. Gdy Artem Putiwcew zdobył kontaktowego gola w drużynę z Niecieczy wstąpiły nowe nadzieje. Szybko rozwiał je jednak Christian Gytkjaer kompletując hat-tricka. - Bramka dla Termaliki padła nieprawidłowo, bo piłka wcześniej była już za linią. Po straconym golu ja w bramce czułem się spokojny. Czekaliśmy na kolejne szanse, takie się pojawiły i było po meczu - opowiada bramkarz Lecha.
Po tym zwycięstwie nastroje wśród kibiców oraz w klubie znacznie się poprawiły, bo sytuacja w tabeli jest całkiem dobra. Lech skończy ten rok najdalej na trzeciej pozycji. - Chcemy zdobyć mistrzostwo. Staramy się grać jak najlepiej, ale nie zawsze wychodzi. Mam nadzieję, że dobrze przepracujemy zimę i będziemy walczyć o tytuł - kontynuuje Putnocky, który zdaje sobie sprawę, że dorobek Kolejorza mógł być bardziej okazały. - Jest niedosyt, bo były mecze, które mogliśmy wygrać, ale zdobywaliśmy mało bramek przez co uciekały nam punkty. Mieliśmy złą serię i na pewno mogliśmy zrobić więcej - kończy.
ZOBACZ WIDEO Gdzie jest Bartosz Kapustka? "Mam do niego ogromny żal"