Bartosz Wiśniewski: Jakby ocenił pan już na spokojnie Derby Trójmiasta?
Andrzej Rybski: Było to bardzo ważne spotkanie dla oby drużyn. Przed meczem nastawialiśmy się na atak. Jednak dyspozycja dnia nie była, aż taka dobra jak we wcześniejszych meczach. Najważniejsze jest to, że spotkanie zakończyło się pozytywnie dla nas i punkty są przypisane do nas, a nie do rywali zza miedzy.
Miał pan kilka sytuacji na strzelenie gola. Czego zatem zabrakło, że nie udało się umieścił piłki w siatce Arki?
- Miałem ciężkie sytuacje do strzelenia bramki. Szczególnie ta jedna z ostrego kąta. Interwencja bramkarza Arki była intuicyjna i przy tym bardzo dobra. Jak oglądałem tą akcję w powtórkach to golkiper wystawił bardzo szybko rękę, ledwo ją dotknął, ale niestety udało mu się jej sparować.
W pierwszej połowie gry była jedna kontrowersyjna sytuacja. W polu karnym Arki dośrodkowywał pan piłkę, a jeden z rywali zatrzymał futbolówkę ręką.
- Samo dotknięcie piłki ręką było stu procentowe. Wiadomo, że przepisy interpretują to różnie. Jednak faktem jest to, że lot futbolówki został przerwany ręką. Słyszałem kilka opinii, że karny powinien być. Nie został on podyktowany i sprawa jest jasna - rzutu karnego nie było.
W spotkaniu z Arą zagrał pan na maksimum swoich umiejętności?
- Po zmianie trenera zacząłem znowu grać, więc gram od niedawna. Rzeczywiście z każdą minutą na boisku czuję się co raz lepiej. Musze nadbudować to co zostało utracone, czyli radość z gry. Myślę, że stać mnie na dużo lepszą grę.
W niedzielnym spotkaniu świetnie funkcjonował duet Andrzej Rybski i Paweł Buzała. Zgadza się pan z tą opinią?
- Parę razy szukaliśmy siebie, a co najważniejsze udawało nam się to bardzo dobrze. Jednak nie zawsze stwarzało to zagrożenie pod bramką rywala.
Powoli można mówić, że jest pan pewniakiem w talii Tomasza Kafarskiego.
- Nigdy nie wychodzę z takiego założenia. Po prostu trzeba to udowadniać na treningach i szczególnie na spotkaniach. Na pewno chce się być tym pewniakiem. Różnie to bywa, ale trzeba starać się z całych sił.
Czy po zmianie trenera liczył pan na występy?
- Oczywiście, że liczyłem. Tym bardziej, że była to dla mnie nowa sytuacja bo nie grałem zbyt wiele. Zmiana trenera dała mi nowe nadzieje, a przede wszystkim zespołowi, ponieważ byliśmy w dużym dołku.
Nowa fryzura - nowy Andrzej Rybski?
- (śmiech) Zmiana fryzury była związana ze zmianą trenera, ponieważ chciałem coś odświeżyć i zacząć wszystko od nowa, bo okres za kadencji Jacka Zielińskiego był dla mnie bardzo nieudany.
Jakby pan ocenił współpracę z Tomaszem Kafarskim?
- Wyniki mówią same za siebie. Szczególnie poprawił się styl gry. Współpraca jak na razie układa się bardzo dobrze. Przybliżyliśmy się do celu, który został postawiony na początku sezonu i to cieszy.
Teraz mecz z Górnikiem Zabrze. Czy Lechii udała w końcu wygrać mecz na wyjeździe?
- W sposób jaki gramy i jak się czujemy napawa takim optymizmem, że już pozytywnymi myślami jesteśmy przy meczu z Górnikiem. Wiemy, że jesteśmy wstanie wygrywać mecze na wyjeździe. A teraz na prawdę wierzymy w to, że uda nam się zgarnąć komplet punktów.
Lechia musi zagrać tak jak w spotkaniu z Arką, aby wygrać?
- Musimy zagrać tak jak zagraliśmy ostatnie trzy spotkania. Wiadomo, że jest to mecz na wyjeździe i na dodatek o dużą stawkę, dlatego potrzebna też jest wysoka dyspozycja dnia każdego z nas osobno.
Co będzie kluczem do utrzymania się Lechii w Ekstraklasie?
- Zdobywanie punktów.
Zatem kogo pożegnamy z Ekstraklasy?
- Ciężko tak prorokować. Teraz skupiam się na naszym zespole, abyśmy spokojnie się utrzymali. Jak dla mnie jest obojętnie kto spadnie do I ligi.
Śledzi pan losy I ligi?
- Oczywiście.
Które drużyny według pana awansują do najwyższej klasy rozgrywkowej?
- Jeżeli chodzi o kibicowanie to obserwuję bacznie poczynania Znicza Pruszków. Tym bardziej, że jest tam znany nam wszystkim doskonale trener Dariusz Kubicki. Na dodatek jest to zespół, który na początku sezonu nie był przymierzany do awansu, a tu proszę - utrzymuje się w czołówce tabeli. Można powiedzieć, że po trochu im kibicuję.