Marek Wawrzynowski: Po mundialu kadrę narodową czeka trudny czas (felieton)

Reuters / David Mdzinarishvili / Na zdjęciu: reprezentacja Polski
Reuters / David Mdzinarishvili / Na zdjęciu: reprezentacja Polski

Liga Narodów UEFA będzie dla Adama Nawałki okazją do przebudowy kadry. Nie oszukujmy się, lata lecą, polska kadra jest coraz starsza. Następców można liczyć na palcach jednej ręki. A szukać ich trzeba.

Mundial w Rosji będzie pewnie ostatnim wielkim zrywem reprezentacji Polski w obecnym kształcie. Potem selekcjoner Adam Nawałka, zakładając, że zostanie na stanowisku, będzie musiał dokonać istotnych zmian i być przygotowanym na poważne "schody".

Prześledźmy podstawową jedenastkę wraz z wiekiem (rocznikowo): Wojciech Szczęsny (28) - Łukasz Piszczek (33), Michał Pazdan (31), Kamil Glik (30), Artur Jędrzejczyk (31) - Grzegorz Krychowiak (28), Krzysztof Mączyński (31) - Kuba Błaszczykowski (33), Piotr Zieliński (24), Kamil Grosicki (30) - Robert Lewandowski (30).

To oznacza średnią 29,91. Nie chcę być czarnowidzem, opieram się na badaniach niemieckich naukowców, którzy ponad 10 lat temu polecili federacji odmładzanie zespołu, gdyż "młody organizm" szybciej się regeneruje. Starszym w każdej chwili może zabraknąć paliwa.

Można trochę odmłodzić, wstawić Macieja Rybusa (29) za Jędrzejczyka, Karola Linettego (23) za Mączyńskiego, czy w innym ustawieniu urazowego Arka Milika (24).

Ale to są zawodnicy, którzy w tej reprezentacji są od jakiegoś czasu i raczej wiele wody w Wiśle upłynie zanim zaczną nadawać jej ton. Sytuacja jest dość problematyczna, tzw. "system" nie dostarcza wielu nowych piłkarzy. Już wielokrotnie pisałem o tym, że nasz zespół opiera się na 6-7 zawodnikach solidnej klasy międzynarodowej, przy czym ponad wszystkim jest Robert Lewandowski. I to by było na tyle. Obnażyły nasze słabości młodzieżowe mistrzostwa Europy. Dzięki temu, że impreza jako rozgrywana u nas była mocno rozpropagowana, zobaczyliśmy, że właściwie nie mamy rezerw.

W porządnym piłkarskim kraju na jedno miejsce w drużynie narodowej czeka czterech chętnych. U nas czasem jest problem ze znalezieniem jednego. I tak się pocieszamy: "Zobaczysz, że będzie dobrze!". Będzie albo i nie będzie. Patrzę na skład młodzieżówki i mam wrażenie, że czeka nas powrót do lat 90. Są solidni zawodnicy, ale musimy być gotowi na zejście w krótkim czasie co najmniej piętro niżej.

Mamy kilka nadziei, ale niewiele więcej. Kluby nie zabijają się o Polaków. Jesienią już przedstawiałem statystykę, którą warto uaktualnić. Polacy mają dziś 28 zawodników w czołowych 5 ligach Europy. Tyle samo posiadają Duńczycy, których kraj zamieszkuje 7 razy mniej ludzi. Więcej mają Szwajcarzy (41 zawodników) i Belgowie (43). Liczba ludności w tych krajach to odpowiednio 8,3 oraz 11,5 miliona.

Po co te dane? Nie po to, żeby samych siebie dołować, ale po to, by zdać sobie sprawę z realiów. Ważne, żeby nie uciekać od stanu faktycznego. A więc po to, żeby pokazać, po raz któryś, na twardych liczbach, że nie jest dobrze. Mamy w tej chwili nieco ponad 10 zawodników, którzy są podstawowymi zawodnikami swoich drużyn, albo choć aspirują. I 7, których drużyny mają pucharowe marzenia.

Widać gołym okiem, że w ciągu dwóch, trzech lat trzeba będzie wymienić kilka ogniw. Prawie cała linia defensywna i skrzydła. Mamy kilka wschodzących gwiazd na bokach obrony, to choćby Bartosz Bereszyński czy Robert Gumny, jednak żaden z nich nawet nie jest blisko klasy Łukasza Piszczka. Jak się rozwinie Gumny - nie wiemy. Na razie wygląda dobrze, ale pamiętam, że dopiero co, jakieś 3-4 lata temu, byliśmy przekonywani, zresztą chyba skutecznie, że naturalnym zmiennikiem dla Piszczka jest Paweł Olkowski. Ktoś pamięta takiego zawodnika? Czasem wychodzi w składzie FC Koeln. Ok, może to kwestia czasu, w końcu Piszczek wypłynął mając lat 26.

Nie widać dziś stoperów klasy Kamila Glika, choć i tu działamy cały czas troszkę po omacku. Nie wiemy czy za rok Jan Bednarek i Jarosław Jach będą podstawowymi zawodnikami w swoich klubach w Premier League. Z tego co mówi się na Wyspach, Jach ma spore szanse. Dalej - nie ma w końcu skrzydłowych na poziomie Kuby ani nawet Kamila Grosickiego. Ani na zapleczu, ani w klubie, ani na horyzoncie. Potencjalny skrzydłowy numer 3 to Maciej Makuszewski, który w tym roku kończy 29 lat. Za to brakuje wyraźnie na skrzydle w przedziale 20-23 lata, który już teraz jest w stanie w rundzie zdobyć 10-15 punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. Niby jest 24-letni Rafał Kurzawa, ale większość jego kluczowych podań to stałe fragmenty gry.

ZOBACZ WIDEO Dziennikarze oceniają sens Ligi Narodów. "Jest pewne zagrożenie"

Wciąż czekamy jak rozwinie się Bartosz Kapustka. Jednak jeden świetny mecz z ultradefensywną Irlandią Północną to mało jak na ostatnie 1,5 roku. Inni młodzi piłkarze, jak Szymański, Michalak czy Frankowski nie doszli jeszcze nawet do miejsca, w którym Kapustka był przed wyjazdem do Anglii. A pamiętajmy, że nie mówimy dziś o kadrze, która chce przetrwać, ale o takiej, która chce utrzymać się blisko europejskiej czołówki.

Dlatego, choć jestem sceptycznie nastawiony do idei Ligi Narodów UEFA, muszę przyznać, że będzie to dobry czas, by spróbować zmienników w meczach o stawkę. Nie w meczach o nic z Litwą czy Macedonią, ale z topowymi drużynami. Tyle, że musimy być przygotowani na słabszy czas. A może się pozytywnie zaskoczymy? Oby tak się stało.

Przeczytaj inne teksty autora

Komentarze (3)
avatar
lelum polelum
25.01.2018
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
Panie Wawrzynowski, zajrzyj do szkółek i klubów juniorskich, bo tam jest problem. Tam jest ciągle PRL. Różnica jest tylko taka że w PRL-u o wszystkim decydowali sekretarze i działacze partyjni, Czytaj całość