Pojedynek Motoru Lublin ze Stalą Stalowa Wola przekładany był już dwukrotnie. Najpierw na przeszkodzie stanęła murawa na stadionie w Lublinie, a następnie żałoba narodowa. W końcu w środę dojdzie do tak oczekiwanej na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie konfrontacji. Fani obu zespołów mobilizują się na tą potyczkę. Nie ukrywają wzajemnej niechęci względem siebie. Kibice ze Stalowej Woli zamierzają licznie wybrać się na ten mecz i wspomóc swoich pupili gorącym i żywiołowym dopingiem. Dla graczy jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze to także bardzo ważna potyczka i liczą na pomoc swoich wiernych sympatyków. - Teraz gramy z Motorem Lublin i mam nadzieję, że będzie zero z tyłu, ale strzelimy jakiegoś gola. Kibice szykują się na tą potyczkę. Już dwa razy przekładano ten pojedynek. Mam nadzieję, że będzie bardzo fajna oprawa, bardzo atrakcyjne widowisko i przede wszystkim przywieziemy trzy punkty. To jest najważniejsze spotkanie, ponieważ to potyczka o sześć punktów i zrobimy wszystko, żeby ją wygrać - stwierdził po ostatnich zawodach z Widzewem Łódź Daniel Treściński, obrońca Stali Stalowa Wola.
Stalowcy do tego mecz przystąpią jednak osłabieni. Nie zagra pauzujący za nadmiar żółtych kartek Paulius Paknys. Uszkodzoną torebkę stawową ma Adrian Bartkowiak i jego występ w środowym pojedynku jest także wykluczony. Na plac gry nie wybiegnie ponadto Krystian Lebioda, który musiał opuścić boisko w sobotniej konfrontacji z Widzewem Łódź. - Nadciągnąłem chyba mięsień dwugłowy - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Lebioda. Tym samym opiekunowi Stalówki, Władysławowi Łachowi wypada trójka piłkarzy grających w defensywie. Wątpliwy jest także występ Daniel Treścińskiego, który w poniedziałek nie trenował. Zwolnienie dostarczył także Grzegorz Kmiecik, lecz wydaje się, że w jego przypadku już wszystko jest w porządku i piłkarz ten będzie do dyspozycji opiekuna zielono-czarnych. Pozostali zawodnicy są zdrowi i wyjadą do Lublina na jakże ciekawie zapowiadające się widowisko.