Robert Lewandowski w tym roku kończy 30 lat i to ostatni moment, żeby korzystnie zrobić duży transfer. W Madrycie warunki są wyjątkowo sprzyjające. Real jest drużyną, która osiągnęła w ostatnich sezonach tak wiele, że nie jest już głodna sukcesu. Najedzone - a w zasadzie należałoby napisać: przeżarte - lwy nie polują. I to widać po Królewskich w tym sezonie. Co prawda sezon rozpoczęli efektownie: od zmiażdżenia Barcelony w Superpucharze Hiszpanii, ale był to triumf odniesiony jeszcze siłą rozpędu. Później było już gorzej. Zespół gra źle, nie widać w tej drużynie radości, kwestia tytułu mistrza Hiszpanii jest dla Realu w tym sezonie stracona. Cristiano Ronaldo zdaje się koncentrować na wszystkim poza futbolem. Plotkarskie media nie wiedzą, czy bardziej eksponować seksualne podboje Portugalczyka, czy wyliczać, które z jego dzieci urodziły mu surogatki, a które jego oficjalne narzeczone. Sam "CR7" wygląda w tym sezonie na faceta, który budzi się co rano z bólem głowy, że Lionel Messi ma kontrakt o 20 baniek euro wyższy niż on. I że to przecież niesprawiedliwe.
Prezes Florentino Perez ma świadomość, że Real wymaga gruntownej przebudowy. Nie wiem, czy pomysł, żeby trio BBC (Benzema, Bale, Cristiano) zastąpiła trójka NHL (Neymar, Hazard, Lewandowski) jest realny, ale sportowo wydaje się rozsądny. Real miałby nową, ciekawą ofertę dla kibiców, bo obecna drużyna jest po prostu wypalona. Hiszpańska "Marca" - zwykle dobrze poinformowana - podkreśla, że Lewandowski -poprzez swoich agentów - wysłał mocny sygnał, iż jest gotowy do przeprowadzki do Madrytu. Ma co prawda ważny kontrakt do czerwca 2021 roku, ale swoją misję w Monachium uważa za wyczerpaną. On i jego agenci mają jakieś trzy miesiące, żeby skruszyć opór władz Bayernu Monachium.
Ludzie pytają mnie, czy Lewandowski jest taki pazerny? Dlaczego ciągle mu mało? Odpowiedzi trzeba szukać nie tylko w cechach charakteru Roberta, ale w ogóle w naturze ludzkiej. Tak to już jest - i dotyczy to nie tylko piłkarzy, ale ich w szczególności - że jak się ma dużo, to chce się mieć więcej. Walka o kasę jest jednym z najpoważniejszych wyzwań, z jakimi się mierzą piłkarze. Raz ich oszuka klub, raz ich własny agent, ale szybko się uczą. Jeśli dobrze grają, zawsze mają - w trakcie negocjacji - silną kartę przetargową. Zawsze znajdzie się klub lub konkretny prezes, który zdecyduje się na zatrudnienie nawet najtrudniejszego na co dzień zawodnika, o ile tylko zapewni klubowi sukcesy.
Piłkarze nieustannie prowadzą swoistą grę z pracodawcami. Chcą zarabiać więcej i więcej. Wykorzystują do tego swoich agentów, zaprzyjaźnionych dziennikarzy, wywołują konflikty, puszczają kontrolowane przecieki do mediów o tym, jak bardzo są niezadowoleni i nieszczęśliwi w obecnym klubie. Celem tego biadolenia jest podwyżka lub zgoda na transfer. Tak już jest, kasa przywraca piłkarzom uśmiech na twarzy. Trochę pokpiwam, ale przecież ich rozumiem. Kariera jest krótka, trzeba się ustawić na całe życie, a żona, która na kosmetyki i ciuchy wydaje kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie, nagle, z dnia na dzień, nie zmieni swoich przyzwyczajeń. Raczej powie: "A co mi tu dajesz? Na waciki?".
ZOBACZ WIDEO: Robert Lewandowski strzela wszędzie. Nawet dzieci to wiedzą
Ktoś powie, że Lewandowski ma już 30 lat. No tak, i co z tego? Messi ma już ponad 30 lat i właśnie podpisał najwyższy swój kontrakt. Nikt nie ośmielił się postawić tezy, że jest już "po drugiej stronie rzeki" i teraz będzie grał słabiej. Chciały go wszystkie kluby świata. Został w Barcelonie, ale ta lojalność bardzo dużo Katalończyków kosztowała. Cristiano Ronaldo też kilka razy wymusił na władzach Realu podwyżkę, a teraz oczekuje kolejnej. Co robili Neymar, Pierre-Emerick Aubameyang czy Ousmane Dembele, żeby wymusić na klubie zgodę na odejście, nawet nie ma co wspominać. Lewandowskiego też czeka ta droga. Bayern na pewno zaprzeczy doniesieniom hiszpańskiej prasy. Powiedzą, że nie ma tematu transferu Lewandowskiego, bo nie zamierzają go sprzedać. Ale już wiedzą, że temat jest.
Czeka nas wiele tygodni przeciągania liny. Robert będzie musiał strzelać nie tylko gole, ale i fochy. Będzie musiał pokazywać, że jest w Monachium może nie tyle nieszczęśliwy, ale na pewno niespełniony. Że tylko w Madrycie może wygrać Ligę Mistrzów, bo bardzo solidni i poukładani Niemcy mają swoje zasady: nie chcą przepłacać za transfery, nie chcą płacić kosmicznych gaży zawodnikom. A przecież dzisiejszy wyścig o trofea w futbolu na tym właśnie polega. "Lewy" ma świadomość, że Niemcy zostaną przy swoich zasadach, ale tez zostaną z pustymi rękami zamiast pucharu Ligi Mistrzów. Inne kluby mają - uczciwie oceniając - większy potencjał sportowy. Bayern ma oczywiście szansę wygrać Ligę Mistrzów, ale nikt się nie zdziwi jeśli znów nie dotrze do finału.
Spektakl przekonywania Bayernu do transferu na pewno będzie widowiskowy. Wolałbym, żeby Robert - zamiast iść drogą Aubameyanga czy Ousmane'a Dembele - raczej przekonał Bayern wygraniem Ligi Mistrzów i pokonaniem po drodze Realu Madryt, ale ja to sobie mogę woleć... Od teraz wszystkie chwyty dozwolone.
Dariusz Tuzimek
Futbolfejs.pl
Przeczytaj pozostałe teksty tego autora ->
jest tylko jedna kwestia
czy Real chce Lewandowskiego
jesli chce, to Bayern nie ma nic do gadania
wiedza, ze pozostaje im tylko sprobowac wyciagnac od Realu jak najwiec Czytaj całość
Hipokryzja aż się wylewa z tego czegoś. Tak jakby dziennikarze nie byli "pazerni" i sami nie szerzyli tych plotek dla własnych korzyści. Autor zarz Czytaj całość