Starzy, ale jarzy

Nie ma żelaznej granicy wiekowej, która ograniczałaby karierę piłkarską. Doskonałym, choć skrajnym na to przykładem jest Paolo Maldini, 41-letni obrońca włoskiego AC Milan. W naszej ekstraklasie zawodników po trzydziestce jest sporo, ale warto wyróżnić kilku, którzy mimo upływających lat wciąż są kluczowymi, a niejednokrotnie najlepszymi postaciami swoich drużyn.

Nazywani są ligowymi "dziadkami". Swoje piłkarskie kariery rozpoczynali z końcem lat osiemdziesiątych, lub na początku dziewięćdziesiątych. Minęło prawie 20 lat, a oni wciąż pokazują się na boiskach ekstraklasy i nadal nie mają zamiaru wieszać butów na kołku. Są wzorem dla młodszych zawodników, nierzadko pełnią też rolę asystentów szkoleniowca, zawsze na boisku dają z siebie wszystko, a ich największym atutem jest doświadczenie. Poniższe zestawienie zawiera wykaz dziesięciu zawodników z rocznika 1974 i starszych.

1. Jerzy Brzęczek

2. Jacek Trzeciak (obaj Polonia Bytom)

Brzęczek i Trzeciak to dwaj najstarsi piłkarze zespołu Jurij Szatałowa. Ten drugi Polonii zawdzięcza właściwie całą swoją karierę. Fakt, że w ekstraklasie debiutował jako piłkarz Ruchu Radzionków w sezonie 1988/99, ale wielokrotnie podkreślał, że to zespół z Bytomia jest najbliższy jego sercu. Mimo, że kariera 38-letniego kapitana Polonii chyli się ku końcowi, on sam w tym sezonie regularnie pojawia się na boisku. Ostatni ligowy występ zaliczył tydzień temu w spotkaniu z Cracovią (1:0). Mówi się, że po tym sezonie dalej będzie pracował w Bytomiu, ale nie w roli piłkarza, a asystenta trenera Szatałowa. - Chciałbym zostać w piłce i trenować młodych adeptów, bo to chyba najpiękniejszy zawód. Do piłki seniorskiej się nie przymierzam, bo uważam, że jestem za miękki. Trener oprócz charakteru, powinien też być człowiekiem, który potrafi uderzyć pięścią w stół. Gdybym został szkoleniowcem seniorów to pewnie bym się nauczył, bo jestem dobrym uczniem, tak podpowiada mi żona - mówi o swojej przyszłości Trzeciak.

Brzęczek jest od swojego kolegi z zespołu starszy o ponad dziewięć miesięcy. W latach dziewięćdziesiątych był jednym z najbardziej znanych polskich piłkarz. Grał w reprezentacji Polski, z którą zdobył srebro na Igrzyskach Olimpijskich w Barcelonie. Przez 10 lat grał w zagranicznych klubach takich jak: FC Wacker Tirol, Maccabi Hajfa, Sturm Graz i FC Kärnten. W 2007 roku wrócił do Polski, a konkretnie do Górnika Zabrze. W styczniu 2009 podpisał kontakt z Polonią Bytom stał się na wiosnę jej podstawowym zawodnikiem, dopóki nie zmogła go kontuzja. Podobnie jak Trzeciak, tak i popularny "Brzękol" ma nadzieję na karierę trenerską: - Nie będę ukrywał, że zamierzam być trenerem, pracować w tym fachu. To mój cel i zrobię wszystko, by go zrealizować. Teraz jestem asystentem trenera, ale chcę pracować samodzielnie. Raczej po sezonie zakończę karierę i będę zbierał doświadczenia już jako szkoleniowiec. W Austrii zrobiłem licencję UEFA A, więc muszę uzupełniać papiery, by mieć PRO. Z moją licencją zacznę w niższych klasach, by piąć się w górę - stwierdził wielokrotny reprezentant Polski.

3. Piotr Świerczewski

4. Tomasz Hajto (obaj ŁKS Łódź)

"Świr" i "Gianni" dołączyli na wiosnę do broniącego się przed spadkiem ŁKS-u. Po 25. ligowych kolejkach Rycerze Wiosny zajmują ósme miejsce i są co raz bliżej utrzymania. W głównej mierze to właśnie zasługa doświadczonych graczy, którzy wiosną wzmocnili skazany na pożarcie łódzki klub. Kibice kojarzą Hajtę przede wszystkim z występów w niemieckim Schalke 04. To właśnie za zachodnią granicą wychowanek MKS Halniak Maków Podhalański zrobił największą karierę. Po powrocie do kraju nie prezentował się już tak świetnie. Runda rewanżowa to jednak dla niego okres bardzo udany i owocny. Razem z Marcinem Adamskim i Świerczewskim tworzą trzon zespołu Grzegorza Wesołowskiego. "Świerszczu" do Łodzi trafił z Polonii Warszawa, z którą rozstał się w bardzo złej atmosferze. Chodziło tu przede wszystkim o konflikt z właścicielem klubu. Nie od dziś wiadomo, że Świerczewski ma specyficzny charakter i niejednokrotnie udowadniał to również poza boiskiem. W ostatnim roku zaistniał najbardziej za sprawą incydentu w Mielnie, po którym został oskarżony o czynną napaść na policjanta. To wszystko nie zmienia faktu, że 70-krotny reprezentant Polski łódzkiemu klubowi daje bardzo wiele i mimo wieku, skutecznie rywalizuje z takimi asami na swojej pozycji jak: Semir Stilić, czy Roger Guerreiro.

5. Dariusz Żuraw (Arka Gdynia)

Żuraw to kolejny po Hajcie polski piłkarz, który najlepsze lata spędził w Niemczech. Jako piłkarz Hannoveru 96 w latach 2001-2008 najpierw awansował ze swoim zespołem do najwyższej klasy rozgrywkowej, a potem skutecznie grał w obronie przeciwko najlepszym strzelcom Bundesligi. Jego kariera w ekstraklasie ograniczyła się do występów w Zagłębiu Lubin, ale 100 meczów w barwach Miedziowych to nie lada wyczyn. Obecnie gra w Arce Gdynia, która broni się przed utrzymaniem i jak sam mówi niekoniecznie może być to jego ostatni klub, nie myśli też o zawodzie szkoleniowca.

6. Jacek Manuszewski (Lechia Gdańsk)

Manuszewski to najbardziej doświadczony zawodnik drużyny znad morza. Kiedy Lechię trenował Jacek Zieliński 36-latek nie miał miejsca w pierwszym składzie, ale w rundzie rewanżowej raczej pojawia się na boisku od pierwszych minut i spisuje się bardzo dobrze. Gra na środku obrony, a właśnie na tą pozycję sprowadzono dwóch wartościowych piłkarzy: Petera Cvirika i Krzysztofa Bąka. Jak weteran podchodzi do rywalizacji o miejsce w składzie z dużo młodszymi kolegami? - Mam swoje lata i uważam, że każdy występ to dla mnie zaszczyt - odpowiada skromnie Manuszewski, który jednak na razie martwić się o przyszłość w Lechii nie musi.

7. Jan Woś (Odra Wodzisław)

35-letni kapitan Odry gra w Wodzisławiu od 2004 roku. Wcześniej reprezentował barwy Ruchu Chorzów i Groclinu Grodzisk Wieklopolski. W ostatni weekend "Jasiu" obchodził swój jubileusz, bowiem zagrał po raz 300 w polskiej ekstraklasie. Większość tych występów zaliczył właśnie w koszulce zespołu z ul. Bogumińskiej - wcześniej grał w Odrze przez 12 lat. Teraz jest żywą ikoną tego klubu i wzorem dla młodych piłkarzy. Wychowanek Czantorii Nierodzim podobnie jak kilku innych bohaterów artykułu, nie chce po zakończeniu kariery piłkarskiej rozstawać się z tym sportem. - Do czerwca przyszłego roku jestem związany kontraktem z Odrą, a co do dalszej przyszłości to wszystko będzie zależeć od zdrowia i formy, jaką będę wówczas prezentował. Jeśli zdrowie i forma dopisze to chciałbym jeszcze grać w piłkę. W międzyczasie szkolę się. Chciałbym zdobyć tytuł trenera pierwszej klasy. W tej chwili mam kwalifikację na szkoleniowca drugiej klasy i w najbliższym czasie chciałbym zapisać się na kurs trenera pierwszej klasy. Staram się robić różne kursy, a wszystko to po to, żeby w przyszłości jakoś sobie radzić - wyznał Woś.

8. Edward Cecot (PGE GKS Bełchatów)

Od 2004 roku przez zespół z Bełchatowa przewinęło się wielu piłkarzy, którzy z różnym skutkiem prezentowali się na pozycji środkowego obrońcy. 35-letni Cecot od pięciu lat jest w zespole PGE GKS, ale śmiało można powiedzieć, że wiosna 2009 to dla niego jeden z najlepszych okresów w tym klubie. Na jesień, gdy trenerem był Paweł Janas, Cecot nie zawsze miał miejsce w pierwszym składzie. Po przyjściu Rafała Ulatowskiego sytuacja nieco się zmieniła i doświadczony stoper jest pewniakiem przy ustalaniu "jedenastki". Przypomnijmy, że PGE GKS notuje wspaniałą serię czterech zwycięstw z rzędu w lidze i nie traci bramek, co też jest dużą zasługą "Edzia".

9. Tomasz Frankowski (Jagiellonia Białystok)

"Franek, łowca bramek" - takie zawołanie wymyślili kibice kilka lat temu, gdy Frankowski grał w krakowskiej Wiśle, zdobywał z nią tytuły mistrza Polski i udanie prezentował się w Pucharze UEFA. Teraz to hasło znów jest aktualne bo napastnik po zagranicznych wojażach w grudniu wrócił do Polski i podpisał kontrakt z Jagiellonią Białystok, czyli z klubem, którego jest wychowankiem. "Franek" znów zaczął regularnie trafiać do siatki - ma już na koncie pięć ligowych trafień. Co więcej, były reprezentant Polski w tej chwili znajduje się na 11. pozycji w klasyfikacji najlepszych strzelców w historii ekstraklasy. Teraz już brakuje mu tylko jednego trafienia, by znaleźć się w dziesiątce. - Pewnie, że patrzę na te statystyki, przecież ja jestem od strzelania bramek - stwierdził Frankowski, który wyprzedził już w tej klasyfikacji kolegę z Wisły - Macieja Żurawskiego.

10. Wojciech Grzyb (Ruch Chorzów)

Jeśli kogokolwiek można wyróżnić ze słabo na wiosnę spisującego się Ruchu, to niewątpliwie tym piłkarzem jest kapitan Niebieskich. Grzyb to piłkarz uniwersalny, który gra tam, gdzie trener go postawi. Gdy przyszło mu zająć bok obrony, bez problemu sobie poradził, a trafił nawet z tej pozycji bramkę. Gdy szkoleniowiec zdecydował, że potrzeba go w pomocy: nie ma problemu, również w tej roli trafił do siatki rywala. Dla młodych chorzowian może być symbolem i wzorem do naśladowania. To właśnie Ruch jest jego macierzystym klubem. Po latach gry w innych zespołach (Odra Wodzisław, Ruch Radzionków), powrócił do Chorzowa i walczy ze swoim zespołem o pozostanie w ekstraklasie.

Każdy z tych dziesięciu zawodników wiele znaczy dla swojego klubu. Dla pokolenia młodych adeptów piłki nożnej mogą z pewnością posłużyć jako wzór do naśladowania. Bo mimo iż ich kariery dobiegają końca, wciąż determinacją, walką i umiejętnościami nie odstają od młodszych rywali. Czerpią radość z tego co kochają najbardziej i pozostaje mieć nadzieję, że tak nastawionych weteranów na ligowych boiskach będzie więcej.

Komentarze (0)