Cztery strzelił i wystarczy. Kolejne starcie Lewandowskiego i Pepe

Upokorzony podszedł do Roberta Lewandowskiego i powiedział tylko: - Strzeliłeś cztery. Chyba wystarczy. Polak zafundował Portugalczykowi koszmarny wieczór, zmaltretował na oczach świata. We wtorek Lewandowski i Pepe spotkają się ponownie.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Pepe i Robert Lewandowski w trakcie meczu na Euro 2016 PAP / TOLGA BOZOGLU/EPA / Na zdjęciu: Pepe i Robert Lewandowski w trakcie meczu na Euro 2016

To wtedy świat przekonał się, że Polska ma snajpera zdolnego do rzeczy wielkich. Cztery gole strzelone Realowi Madryt były jak wytrącenie królewskiego berła z ręki. Nasz napastnik grał w Borussii Dortmund, Pepe był "Królewskim". W kwietniu 2013 roku w półfinale Ligi Mistrzów BVB wygrała u siebie 4:1. To w trakcie tamtego meczu bezradny obrońca zwrócił się do polskiego napastnika. Ten wymianę zdań zrelacjonował dziennikarzowi "Gazety Wyborczej".

W czerwcu 2016 roku na mistrzostwach Europy we Francji reprezentacja Polski trafiła w ćwierćfinale na Portugalię. - Nie dam mu złapać oddechu. Uprzykrzę mu życie - zarzekał się Pepe. Sam nie zdążył jeszcze tego oddechu złapać, minęło sto sekund, gdy kapitan drużyny Adama Nawałki urwał się Portugalczykom, dał Polsce prowadzenie. I niemiłosiernie wówczas krytykowany za brak skuteczności przełamał się właśnie, gdy naprzeciwko stał m.in. Pepe.

Dziś nasz zawodnik mówi o Portugalczyku (dla "Kickera"): - Pepe to super gracz! W fazie grupowej udowodnił, że jest szefem defensywy Besiktasu i bardzo pomaga swojej drużynie.

Znienawidzony

Pod koniec roku poczytny na świecie magazyn 4-4-2 zrobił zestawienie pięćdziesięciu najbardziej znienawidzonych osób w piłce. Anglicy napisali, że jest wszystkim tym, co nie tak z piłką nożną. Irytujący, nieuczciwy, brutalny. Piłkarz, który złapie cię za koszulkę w polu karnym i uda, że to nie on. Taki złodziej, którego złapią za rękę i mówi, że to nie jego ręka. Ale gdy sam poczuje na sobie rękę przeciwnika - urządza teatr i pada jak domek z kart.

To łatka, która za 34-letnim Portugalczykiem ciągnie się od kwietnia 2009 roku. Piłkarz Levante Francisco Casquero najpierw uciekał przed nim z piłką, wpadł w pole karne i dotknięty przez Pepe upadł. Portugalczykowi pękła wówczas linka hamulcowa. Najpierw kopnął leżącego Casquero w nogi, ale zamachnął się jeszcze z raz. Z furią. Korkami tylko przejechał po plecach rywala. Gdyby trafił go porządnie, byłaby tragedia. Dostał 10 meczów zawieszenia.

Tak został boiskowym bandytą. - Nie byłem w stanie rozpoznać człowieka, który tak postąpił. Nie wiem, co teraz zrobić - mówił potem sam o sobie.

Na karierę w Realu to boiskowe przestępstwo jednak nie rzutowało. Na postrzeganie go przez jego rodaków również. Nuno Travassos, dziennikarz portugalskiego serwisu Maisefutebol, mówi nam: - To prawda, że miał kilka momentów nadmiernej agresji, które splamiły jego wizerunek. Jednak absolutnie nie wpłynęły na jego karierę. Pamiętajmy o trzech wygranych w Lidze Mistrzów z Realem, o mistrzostwie Europy z drużyną narodową. Pepe stał się jednym z najlepszych środkowych obrońców w naszej historii. I kiedy tylko na boisku nie daje się ponosić emocjom, gra zadziwiająco.

Królewski

Pepe, czyli Kepler Laveran Lima Ferreira, urodził się w Brazylii. Do Europy po lepszą przyszłość przyjechał w wieku 18 lat. W 2007 roku, gdy z FC Porto kupował go Real Madryt, dostał portugalskie obywatelstwo. - Moi rodzice i cała moja rodzina żyją w Brazylii. Ale Portugalia to kraj, który otworzył przede mną drzwi.

W Hiszpanii afera z kopniakami nie zaszkodziła mu, aby na lata stać się jednak filarem Realu Madryt. Choć mniejsze i większe grzechy popełniał nadal. Leo Messiemu nastąpił na przykład na rękę. Fakt, że od razu po meczu przeprosił.

Z Realem trzy razy wygrywał mistrzostwo Hiszpanii, trzy razy Ligę Mistrzów. Zmieniali się trenerzy, Pepe trwał w składzie. Nawet Jose Mourinho, z którym relacje miał dosyć chłodne, na niego stawiał. Latem odchodził jednak z klubu w dosyć nieprzyjemnych okolicznościach. Zinedine Zidane sentymentu do Pepe nie miał.

Piłkarz komentował: - Osiągnął z klubem wspaniałe rzeczy, jednak wielu rzeczy nie rozumiem. Nigdy niczego nie tłumaczy, w tym także powodów, dla których odstawił cię od składu. Z Zidane'em normalnie się witaliśmy, ale nie pożegnaliśmy się. Francuz i Real wiedzieli wcześniej niż ja, że odejdę z klubu. Nie wiem, kto był moim najlepszym trenerem, bo od każdego nauczyłem się dużo, ale najbardziej podobał mi się Rafa Benitez.

Besiktas był wyborem dosyć zaskakującym, skoro mówiło się o Paris Saint-Germain.

Nigdy z Lewandowskim nie wygrał

Pepe jest na pewno obrońcą spektakularnym, bo gdy faulował, to już półśrodków nie używał. Ale jego statystyki przeczą poglądowi, że na boisku tylko polował na przeciwników. Przez 10 lat gry w Realu zobaczył tylko 2 bezpośrednie czerwone kartki i 80 żółtych. W tym sezonie w Besiktasie otrzymał tylko cztery żółte kartki.
Jednak za każdym razem, gdy pisze się o jego pojedynku z jakimś rywalem, wspomina się o tych jego największych wybrykach i ofiarach.

Tak jak w Polsce pisano przed meczem z Portugalią. Albo gdy z Realem mierzyła się Borussia Dortmund. A to Robert Lewandowski boleśnie krzywdził jego. Obaj grali przeciwko sobie pięć razy. Portugalczyk nigdy z Polakiem (poza rzutami karnymi na Euro 2016) nie wygrał.

Pierwszy mecz 1/8 finału Ligi Mistrzów Bayern - Besiktas odbędzie się we wtorek o godzinie 20.45 w Monachium.

ZOBACZ WIDEO Ależ sobie postrzelali! Siedem goli w meczu PSG [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy Robert Lewandowski znowu pokaże Pepe jego miejsce w szeregu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×