- To nie jest pierwsza sytuacja, w której ten sędzia popełnia błąd na naszą niekorzyść. Pamiętam doskonale poprzedni sezon, w którym przegraliśmy w Warszawie 1:2. Wtedy też podjął bardzo złą decyzję, która dała Legii dwa punkty więcej, a nam zabrała jeden. Gdyby nie ten błąd, bylibyśmy wtedy mistrzem Polski - oznajmił Rene Poms.
Drugi trener Kolejorza przywołał spotkanie z rundy zasadniczej, w którym drużyna z Warszawy zwyciężyła 2:1 po bramce Kaspra Hamalainena zdobytej z ogromnego spalonego. Wówczas sędzią głównym również był Szymon Marciniak.
- Teraz mamy następny błąd i to jest bardzo trudne do zaakceptowania. Dla mnie takie sytuacje oznaczają brak szacunku dla klubu, drużyny i naszej pracy. Nic jednak nie zrobimy. Możemy się tylko podnieść i walczyć dalej. Nie zmienia to natomiast faktu, że jesteśmy rozczarowani. Uważam, że nie można tu mówić o zbiegu okoliczności. Szymon Marciniak jest najlepszym arbitrem w Polsce, prowadzi mecze w Lidze Mistrzów i jestem tylko ciekaw, co by się stało, gdyby takiego karnego zagwizdał na Santiago Bernabeu albo Camp Nou. Pewnie już nigdy więcej nie byłby wyznaczony do tak ważnych pojedynków - stwierdził Poms.
Asystent Nenada Bjelicy uważa, że błędów na niekorzyść Lecha jest mnóstwo. - Mogę wskazać sześć spotkań, w których przez takie niewłaściwe decyzje traciliśmy punkty. Sześć spotkań! Nie ma natomiast ani jednego, w którym wygralibyśmy dzięki pomyłce sędziego. Mieliśmy ten problem w poprzednim sezonie, mamy go również teraz.
Podczas ostatniego meczu w stolicy rzut karny dla mistrza Polski został podyktowany za zagranie ręką Wołodymyra Kostewycza, a skuteczny strzał z "wapna" oddał Michał Kucharczyk. W Poznaniu podkreślają, że obrońca nie wykonał ruchu do piłki, a jej dotknięcie nie wpłynęło na rozwój akcji.
ZOBACZ WIDEO Przykry powrót Arkadiusza Milika - skrót meczu SSC Napoli - AS Roma [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]