Asystent Nenada Bjelicy: Karny w Warszawie to nie zbieg okoliczności, Szymon Marciniak już raz zabrał nam mistrzostwo

Newspix / JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Szymon Marciniak anuluje rzut karny dla Legii
Newspix / JAKUB PIASECKI / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Szymon Marciniak anuluje rzut karny dla Legii

Szymon Marciniak nadal w ogniu krytyki ze strony Lecha. Asystent trenera Nenada Bjelicy, Rene Poms uważa, że rzut karny podyktowany w meczu z Legią Warszawa (1:2) to nie przypadek, a arbiter skrzywdził poznaniaków już kolejny raz.

- To nie jest pierwsza sytuacja, w której ten sędzia popełnia błąd na naszą niekorzyść. Pamiętam doskonale poprzedni sezon, w którym przegraliśmy w Warszawie 1:2. Wtedy też podjął bardzo złą decyzję, która dała Legii dwa punkty więcej, a nam zabrała jeden. Gdyby nie ten błąd, bylibyśmy wtedy mistrzem Polski - oznajmił Rene Poms.

Drugi trener Kolejorza przywołał spotkanie z rundy zasadniczej, w którym drużyna z Warszawy zwyciężyła 2:1 po bramce Kaspra Hamalainena zdobytej z ogromnego spalonego. Wówczas sędzią głównym również był Szymon Marciniak.

- Teraz mamy następny błąd i to jest bardzo trudne do zaakceptowania. Dla mnie takie sytuacje oznaczają brak szacunku dla klubu, drużyny i naszej pracy. Nic jednak nie zrobimy. Możemy się tylko podnieść i walczyć dalej. Nie zmienia to natomiast faktu, że jesteśmy rozczarowani. Uważam, że nie można tu mówić o zbiegu okoliczności. Szymon Marciniak jest najlepszym arbitrem w Polsce, prowadzi mecze w Lidze Mistrzów i jestem tylko ciekaw, co by się stało, gdyby takiego karnego zagwizdał na Santiago Bernabeu albo Camp Nou. Pewnie już nigdy więcej nie byłby wyznaczony do tak ważnych pojedynków - stwierdził Poms.

Asystent Nenada Bjelicy uważa, że błędów na niekorzyść Lecha jest mnóstwo. - Mogę wskazać sześć spotkań, w których przez takie niewłaściwe decyzje traciliśmy punkty. Sześć spotkań! Nie ma natomiast ani jednego, w którym wygralibyśmy dzięki pomyłce sędziego. Mieliśmy ten problem w poprzednim sezonie, mamy go również teraz.

Podczas ostatniego meczu w stolicy rzut karny dla mistrza Polski został podyktowany za zagranie ręką Wołodymyra Kostewycza, a skuteczny strzał z "wapna" oddał Michał Kucharczyk. W Poznaniu podkreślają, że obrońca nie wykonał ruchu do piłki, a jej dotknięcie nie wpłynęło na rozwój akcji.

ZOBACZ WIDEO Przykry powrót Arkadiusza Milika - skrót meczu SSC Napoli - AS Roma [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (75)
Mo39
8.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
To facet bez wstydu. Jak i jego szef. 
avatar
Sławomir Sienicki
8.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
A punkty zdobyte przez Lecha po golach ze spalonego pamiętacie? J a tylko pytam!!! :) 
avatar
Macia MU
8.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
A gdzie jest pan Sławek? Obrońca biednych kaloszy. 
avatar
Andrzej Gręda
8.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Dziwne,nie widział karnych w Londynie a zobaczył w Warszawie. 
kibic00611
8.03.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
szkoda, że nie pamięta poprzedniej kolejki. Gdzie nie był spalony, przy golu 2:1 zawodnika, który odgrywał piłkę. I dzięki temu Lech dostał 3 pkt.. zamiast 1 pkt..