Jagiellonia po niezwykle dramatycznej końcówce pokonała Arkę Gdynia 3:2, mimo że jeszcze kilkanaście sekund przed końcem to goście prowadzili 2:1.
Trener białostoczan, Ireneusz Mamrot nie miał wątpliwości, że gospodarze w pełni zasłużyli na zwycięstwo. - Wszystko skończyło się szczęśliwie dla nas. Uważam, że z przebiegu meczu zasłużyliśmy na zwycięstwo i byliśmy zespołem lepszym. Spotkanie mogło się skończyć naszą porażką, ale to wiązałoby się z wielkim niedosytem. Arka wykazała się stu procentową skutecznością. Nie miała zbyt wiele sytuacji, ale wykorzystała to, co sobie stworzyła - mówił 47-latek.
Szkoleniowiec Arki Gdynia, Leszek Ojrzyński nie ukrywał jednak, że taktyka jego zespołu była taka by to Jaga prowadziła grę. - Naliczyłbym więcej naszych celnych strzałów niż dwa. Oddaliśmy inicjatywę gospodarzom, taki był zamysł. Liczyliśmy na swoje sytuacje. Luka Zarandia miał grać jeden na jednego i po takiej sytuacji mieliśmy rzut karny. Jagiellonia wygrała mecz. Może była drużyną lepszą, ale w piłce nie zawsze wygrywa lepszy, tylko ten, który wie czego chce. W ostatecznym rozrachunku przegraliśmy jednak mecz - powiedział opiekun gości.
Kluczowa dla losów pojedynku okazała się początkowo niezrozumiała zmiana z końcówki spotkania, kiedy trener gospodarzy za napastnika wpuścił prawego obrońcę. - Podjąłem ryzyko jako trener, gdy zmieniłem Romana Bezjaka na Kubę Wójcickiego. Przesunąłem wówczas Karola Świderskiego do przodu. Chcieliśmy zwiększyć liczbę dośrodkowań, by zakończyć mecz przynajmniej remisem. Wyciągnęliśmy z niego więcej niż się dało - wytłumaczył swoją decyzję Mamrot, który był pod wrażeniem waleczności swojej ekipy. - Chwała drużynie za grę do końca, determinację i wiarę do końca w zwycięstwo - dodał.
Podziwu dla przeciwnika nie krył też Ojrzyński, który jednak nie miał wątpliwości że dramatyczna porażka źle wpłynie na morale jego podopiecznych. - Gratulacje dla drużyny gospodarzy, bo wygrana w takich okolicznościach musi być bardzo budująca. My niestety staliśmy po drugiej stronie i dotknęła nas porażka. Wygrywaliśmy na boisku lidera 2:1 w 92 min., a po chwili było już 2:3. To jest cios, po którym nie jest łatwo się podnieść, ale będzie trzeba to zrobić. Przed nami mecz z Legią, potem derby i do tych spotkań trzeba się przygotować - zakończył.
ZOBACZ WIDEO: AS Monaco pokazało charakter w starciu z Lille OSC, udział Kamila Glika w akcji bramkowej [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 3]