Wszystko przez "chciwość i arogancję" FIFA. Wielkie miasta nie chcą mundialu

Brazylia wydała na organizację mundialu 15 mld dolarów, a dostała od FIFA pół miliarda. Piłkarska organizacja zgarnęła za to fortunę. Nic dziwnego, że zaczyna się bunt - północnoamerykańskie miasta wycofują swoją kandydaturę.

Michał Fabian
Michał Fabian
stadion Soldier Field w Chicago, mecz Meksyk - Kuba z 2015 r Getty Images / Jonathan Daniel / Na zdjęciu: stadion Soldier Field w Chicago, mecz Meksyk - Kuba z 2015 r.
Za osiem lat odbędą się historyczne mistrzostwa świata. Zamiast 32 zagra 48 reprezentacji. Kibiców czeka potężna dawka futbolu - aż 80 meczów (dotychczas 64). Chętnych do zorganizowania mundialu w 2026 r. jest dwóch: Maroko oraz połączone siły USA, Kanady i Meksyku. I ta kandydatura - jeszcze do niedawna - wydawała się zdecydowanym faworytem. 14 marca projekt "United 2026" otrzymał jednak trzy poważne ciosy. Ze starań o MŚ wypisały się wielkie miasta: Chicago, Minneapolis oraz kanadyjskie Vancouver. Wszystkie mówią zgodnym tonem, że to z powodu FIFA, która żąda od nich odkręcenia kurka z pieniędzmi i z którą nie sposób negocjować. "Chciwość i arogancja FIFA. Sama jest sobie winna" - pisali dziennikarze "USA Today". Decyzję Chicago nazwali "zatrzaśnięciem drzwi tuż przed twarzą".

10 lat bez podatku

Czego żąda międzynarodowa federacja piłkarska od chętnych do organizowania mistrzostw świata? Najważniejsze postulaty przedstawił w portalu thebreaker.news Bob Mackin. Nienegocjowalne żądania zaczynają się od długich wakacji podatkowych. Od 13 czerwca 2018 r. (tego dnia FIFA dokona wyboru gospodarza) przez dekadę - do 2028 r. - FIFA domaga się bezwzględnego zwolnienia podatkowego w kraju (krajach), który zorganizuje imprezę.

To nie wszystko. Kontrowersje budzi zapis dotyczący zapewnienia bezpieczeństwa. W całości odpowiedzialność za to ponosić ma gospodarz. FIFA nalega także, by kontrakty z miastami-gospodarzami meczów mundialu podlegały prawu szwajcarskiemu. Światowa federacja piłkarska ma mieć również prawo modyfikowania ustaleń w każdym momencie.

Taki dyktat nie spodobał się władzom Chicago, Minneapolis i Vancouver. Rezygnacja tego pierwszego to spora niespodzianka. - Doświadczenie w organizowaniu wielkich eventów. Dwa międzynarodowe lotniska, mnóstwo miejsc hotelowych, restauracji, atrakcji, którymi można zadowolić gości z całego świata - wyliczał kilka miesięcy temu dziennik "Chicago Sun-Times". W Wietrznym Mieście odbywały się już duże imprezy piłkarskie. W 1994 r. na Soldier Field rozegrano m.in. mecz otwarcia mistrzostw świata (Niemcy pokonali Boliwię 1:0), a pięć lat później - mecze finałów MŚ kobiet.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018: Łukasz Piszczek: Koniec z grą w kadrze? Co będzie po mundialu, to zobaczymy

Media przypominają o jeszcze jednej ważnej kwestii. Chicago to siedziba amerykańskiej federacji piłkarskiej. Przełóżmy to na polskie realia: to tak, jakby Warszawa - siedziba PZPN - wycofała się z walki o wielką piłkarską imprezę dla Polski.

Matthew McGrath, rzecznik burmistrza Chicago Rahma Emanuela, zarzucił FIFA "brak elastyczności i niechęć do prowadzenia negocjacji". - To były wyraźne wskazówki, że dalsze prowadzenie naszej oferty nie leży w najlepszym interesie Chicago - dodał.

Podobnie uznały władze Vancouver. Na BC Place Stadium odbyły się ceremonie otwarcia i zamknięcia igrzysk olimpijskich w 2010 r., zaś pięć lat później - finał mistrzostw świata kobiet. Meczów mundialu 2026 nie będzie. Nie za wszelką cenę. Minister turystyki Lisa Beare podkreśliła, że klauzule, których domaga się FIFA, powodują "nieznane koszty i nieznane ryzyko" dla podatników. To by było, jak podpisywanie czeku in blanco - komentują tamtejsi politycy.

W Kanadzie o mundial starają się już tylko trzy miasta: Edmonton, Toronto i Montreal. Gdyby zależało to od Jacka Todd z "Montreal Gazzette", zostałyby tylko dwa. Dziennikarz mocno uderza w FIFA. - Montreal musi odpuścić tę kandydaturę, zanim będzie za późno. Jest ona skonstruowana w wyjątkowy sposób: FIFA dostaje wszystko, my nie dostajemy niczego. A koszty będą katastrofalne - przekonuje.

Po ostatnim mundialu - w Brazylii w 2014 r. - światowa federacja opublikowała raport finansowy. Przychód z turnieju wyniósł 4,8 mld dolarów, koszty - 2,2 mld. Na czysto pozostało 2,6 mld. FIFA przekazała Brazylijczykom nieco ponad pół miliarda dolarów. Gospodarze wydali zaś na organizację turnieju (infrastruktura, stadiony) ok. 15 mld dolarów. Ponieśli więc sporą stratę, a oprócz tego mają kilka tzw. białych słoni - czyli stadionów, które były bardzo drogie w budowie, a obecnie są bezużyteczne i stanowią problem.

Maroko wychodzi na prowadzenie

Amerykanie do niedawna pisali o rywalu w walce o MŚ 2026 "underdog" (ktoś na przegranej pozycji). Teraz jednak - w obliczu ostatnich zawirowań - zauważają, że afrykańskie państwo może wyjść na prowadzenie. "USA Today" cytuje działacza jednej z federacji, który wypowiedział się dla gazety anonimowo. Twierdzi on, że Maroko jest "mądre" i "ma odpowiedź na wszystko". Gdy w USA chwalą zalety wielkiego turnieju w trzech krajach, Marokańczycy odpowiadają, że to kłopotliwe dla kibiców, głównie ze względów logistycznych. U nich fani będą mogli dojechać na mecze pociągami.

Jeśli 13 czerwca na Kongresie FIFA z koperty wyciągnięta zostanie kartka z napisem "Morocco", dla Amerykanów będzie to kolejny - po klęsce kadry w eliminacjach MŚ 2018 - potężny cios.

Kto zostanie gospodarzem MŚ 2026?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×