Mecz ze spadającym z Jupiler Pro League FC Tubize był dla Anderlechtu wyśmienitą okazją do zdobycia przewagi punktowej nad głównym rywalem do mistrzowskiego tytułu, Standardem Liege. W sobotę, Standard zremisował bezbramkowo wyjazdowe spotkanie z SV Zulte-Waregem.
"Fiołki" mogły odskoczyć od rywala, gdyż oba zespoły przed 32. kolejką ligi belgijskiej miały na koncie po 70 punktów. Zespół Marcina Wasilewskiego nie wykorzystał okazji i zremisował ze słabym FC Tubize.
Gospodarze prowadzili od 81. minuty, kiedy to na prowadzenie wyprowadził ich Gregory Dufer. Remis Anderlechtowi zapewnił dopiero w doliczonym czasie gry Marcin Wasilewski. "Fiołki" grały w osłabieniu przez dwadzieścia minut z powodu czerwonej kartki dla Jana Polaka.
- Totalnie daliśmy d..., Standard zremisował w sobotę, a my w niedzielę nie umieliśmy wygrać z drużyną, która spada z ligi. Gdyby się udało mielibyśmy przewagę nad zespołem z Liege. No, ale teraz wypada się cieszyć z remisu, bo w niedzielę graliśmy przez ostatnie 25 minut w osłabieniu, a musieliśmy gonić wynik - mówi rozgoryczony polski obrońca Anderlechtu.
Na dwie kolejki przed końcem rozgrywek Jupiler Pro League, liderem nadal jest Anderlecht, który ma tyle samo punktów co drugi w tabeli Standard Liege, lecz ma lepszy bilans bramkowy od rywala.