Dziennikarzowi chodzi o zlecenie wydane przez klub dla zlokalizowanej w Tel-Avivie firmie KonnecTo. Jest to jedna z sześciu platform analizy internetowej, z którą zarząd Arsenalu podpisał umowę na zbieranie w sieci danych o swoich kibicach dla "głębszego poznania swojego rynku".
Pierwszą formą współpracy było poprowadzenie przez KonnecTo konkursu online na terenie Nigerii, gdzie kibice mogli wygrać wiele nagród. Aby wziąć udział mieszkańcy Czarnego Lądu musieli zgodzić się na pobranie przez spółkę różnych danych z portali społecznościowych: od zdjęć aż po hasztagi. Prawo ochrony danych zabrania w Europie stosowania takich działań. Stąd międzynarodowe marki przenoszą działalność analityków na inne kontynenty, m.in. do Azji oraz Afryki.
Klub z północnego Londynu tłumaczył się w swoim oświadczeniu, że wybór Nigerii jest jednak spowodowany jedynie dużą popularnością Kanonierów na zachodzie Afryki. Moda na Arsenal rozpoczęła się tam w 1999 roku kiedy do zespołu dołączył były reprezentant "Orłów" Nwankwo Kanu.
W Anglii nikt nie ma wątpliwości, iż Arsenal chce rozbudować dzięki informacjom nowy plan polityki marketingowej. Sęk w tym, że poprzez lokalizację KonnecTo informacje mogą trafić w niepowołane ręce. Rzecznik prasowy zespołu sam przyznał, iż izraelska firma posiada pełny nadzór nad kontrolą pobranych danych.
Charles Sale dodaje, że może być to jedynie element wielkiej tajemnicy towarzyszący działalności klubu. Na poparcie tezy dziennikarza ma świadczyć fakt, iż w ostatnich dniach Arsenal sprzedaje swoje akcje za rekordowe 37 tysięcy funtów.
ZOBACZ WIDEO Dziennikarze podsumowują mecz Polski z Koręą. "To rywale mają problem"