Zdobycie Łazienkowskiej 3 momentem przełomowym dla wiślaków. "Moi zawodnicy przekonali się o własnej sile"

Newspix / Adam Starszynski / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Kraków
Newspix / Adam Starszynski / Na zdjęciu: piłkarze Wisły Kraków

- Po zwycięstwie z Legią moi zawodnicy przekonali się o własnej sile i o możliwościach, jakie w nich drzemią - mówi trener Wisły Kraków, Joan Carrillo. W poniedziałek jego zespół znów zmierzy się z jednym z kandydatów do tytułu - Lechem Poznań.

Biała Gwiazda wygrała dwa ostatnie ligowe mecze i tylko jeden krok dzieli ją od zapewnienia sobie miejsca w grupie mistrzowskiej po sezonie zasadniczym. O ile domowe zwycięstwo ze Śląskiem Wrocław (3:1) przeszło bez echa, bo WKS gra na wyjazdach najgorzej w Lotto Ekstraklasie (0-4-10), to zdobycie przez wiślaków Łazienkowskiej 3 (2:0) mogło już zaimponować. By podkreślić wagę tego triumfu, warto wspomnieć, że krakowianie czekali na zwycięstwo w Warszawie aż od maja 2010 roku.

Awans do grupy mistrzowskiej Wisła może zapewnić sobie już na kolejkę przed końcem sezonu zasadniczego, kiedy w wielkanocny poniedziałek podejmie przy Reymonta 22 Lecha Poznań.

- Mecz z Lechem będzie całkowicie inny niż ten z Legią, bo to zupełnie inny przeciwnik. Lech jest bardzo niebezpieczny, jeśli chodzi o grę skrzydłami i stwarza także duże zagrożenie w grze bezpośredniej. O ile się nie mylę, to około 46 procent jego bramek padło po stałych fragmentach gry. To zespół niebezpieczny, mocny, dobrze zorganizowany. Wie, czego chce i wie, jak to osiągnąć - komentuje trener Wisły, Joan Carrillo.

Choć Biała Gwiazda w imponującym stylu pokonała mistrzów Polski na ich terenie, jej opiekun dostrzegł w występie swoich piłkarzy wymagające poprawy elementy. Przed meczem z Lechem nie zamierza jednak wywracać do góry nogami pomysłu na grę swojego zespołu.

- Pokazywaliśmy mniej więcej to samo co w innych spotkaniach. Zdarzały się też błędy i po analizie znaleźliśmy elementy, które są do poprawy. Na przykład w drugiej połowie trochę się spieszyliśmy, a w niektórych sytuacjach powinniśmy dłużej utrzymywać się przy piłce. Filozofia cały czas pozostaje ta sama, możliwe że pojawią się subtelne zmiany, dopasowane do tego, co dzieje się aktualnie na boisku - komentuje Hiszpan.

Triumf przy Łazienkowskiej 3 może być momentem przełomowym w pracy Carrillo w Wiśle: - Po zwycięstwie z Legią moi zawodnicy przekonali się o własnej sile i o możliwościach, jakie w nich drzemią. To zaczęło się jednak trochę wcześniej, bo były mecze, w których musieli pokazać charakter. Na pewno dobry wynik pomaga coraz bardziej wierzyć w swoje możliwości i to, że możemy osiągnąć w tym sezonie bardzo dużo. To było bardzo ważne spotkanie.

Hiszpańskiemu trenerowi Białej Gwiazdy nie przeszkadza to, że jego zespół wybiegnie na boisko w dzień świąteczny. - Jest taki, a nie inny terminarz i za taką decyzją stoją powody, które się pewnie tłumaczą. Z mojej strony pozostaje tylko to uszanować. W niektórych krajach to święto jest mniej lub bardziej ważne. Jeśli chodzi o Hiszpanię, to na przykład w Andaluzji te święta obchodzone są szczególnie i przywiązuje się do tego większą wagę, niż na przykład w Katalonii. W swojej karierze miałem możliwość pracować w krajach, gdzie też przywiązywano wielką wagę do obchodów tych świąt - wspomina Carrillo.

Przeciwko Lechowi nie zagrają na pewno Arkadiusz Głowacki i Kamil Wojtkowski oraz pauzujący już od listopada Ivan Gonzalez, który w środę przeszedł zabieg artroskopii kolana i w tym sezonie na boisku już się nie pojawi. Do dyspozycji trenera Carrillo są już za to Rafał Boguski i Marcin Wasilewski.

ZOBACZ WIDEO Dziennikarze podsumowują mecz Polski z Koręą. "To rywale mają problem"

Komentarze (0)