Na Fulham Road nie mogą narzekać na brak trofeów. W erze Romana Abramowicza uzbierało się już ich 16, w tym te najważniejsze - pięć mistrzostw kraju i jeden triumf w Lidze Mistrzów. Chelsea stała się jednak bardzo nieregularna. Kiedyś zakończenie sezonu poza pierwszą czwórką było nie do pomyślenia, teraz najprawdopodobniej dojdzie do drugiej takiej sytuacji w ciągu zaledwie trzech lat, bo odrobienie ośmiopunktowego dystansu w siedmiu meczach jest praktycznie niemożliwe.
Brak awansu do Champions League może nieść daleko idące konsekwencje. Chelsea straci finansowo, choć akurat to jest dla niej najmniej istotne. Głównym problemem będzie zatrzymanie kluczowych piłkarzy - przede wszystkim Thibauta Courtoisa i Edena Hazarda. Belgowie negocjują nowe umowy, lecz są kuszeni przez Real Madryt, tymczasem Roman Abramowicz stracił jeden z kluczowych atutów w rozmowach - nie zagwarantuje swoim gwiazdom występów w najważniejszych klubowych rozgrywkach w Europie, a bez tego nawet bardzo wysoka pensja może być dla obu piłkarzy niezbyt przekonująca.
Ostatnie sezony to dla Chelsea huśtawka nastrojów - od euforii do całkowitej zapaści. Obecne 5. miejsce nie jest taką katastrofą jak 10. pozycja w edycji 2015/2016, ale w praktyce niewiele się od niej różni. The Blues mogą jeszcze otrzeć łzy zdobyciem Puchar Anglii (w półfinale zmierzą się z Southampton), ale nawet to raczej nie uratuje posady Antonio Conte. Jego kontrakt wygasa dopiero w połowie 2019 roku, jednak dziś trudno zakładać, że zostanie wypełniony. Włoch od samego początku kwestionuje politykę transferową klubu, bo chciałby mieć większy wpływ na budowanie składu. W sezonie mistrzowskim wszystko układało się świetnie, więc tarć nie było, ale gdy tylko nadeszły problemy, były selekcjoner reprezentacji Italii zaczął otwarcie mówić, co mu się nie podoba. Dziś jego stosunki z władzami klubu są szorstkie, a rozstanie to już kwestia tygodni.
Personalia to jednak problem szerszy. O ile Conte faktycznie może się czuć poszkodowany zbyt małym wpływem na transfery, to warto pamiętać, że do obecnej fatalnej sytuacji też dołożył coś od siebie. Od wielu miesięcy Chelsea dołuje w Premier League, bo ma problem ze skutecznością napastników, a zmiany akurat w tej formacji nie odbyły się z inicjatywy klubu, lecz samego menedżera. To on przed trwającym sezonem lekką ręką pozbył się Diego Costy, sprowadzając w to miejsce Alvaro Moratę. Byłemu napastnikowi Realu Madryt i Juventusu Turyn trudno odmówić umiejętności, ale na razie w Premier League się zwyczajnie nie sprawdza. Po dobrym początku zatracił skuteczność i zawodzi do tego stopnia, że niejednokrotnie lepsze wrażenie od niego robił Olivier Giroud - transferowany po to, by być zmiennikiem.
ZOBACZ WIDEO: W hicie Bayern Monachium rozbił Borussię Dortmund, trzy gole Roberta Lewandowskiego [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Costa miał swoje za uszami, był konfliktowy, ale zdecydowanie bardziej pasował do angielskiego futbolu niż Morata. Strzelał gole, asystował, był też niesamowicie zadziorny i dawał Chelsea agresję w ataku, której teraz praktycznie nie ma, a bez skutecznego napastnika sukces w Premier League jest niemożliwy. Widać to zresztą na przykładzie innych klubów. W liderującym Manchesterze City 21 bramek ma Sergio Aguero (choć tam strzelają praktycznie wszyscy), w Tottenhamie 24 razy trafiał do siatki Harry Kane, zaś w Liverpoolu - aż 29 razy robił to Mohamed Salah.
Lato na Stamford Bridge będzie bardzo gorące, a zatrudniając nowego menedżera, Roman Abramowicz będzie musiał sypnąć gotówką na transfery, bo obecna kadra niczego mu nie zagwarantuje. Światełkiem w tunelu dla Chelsea mogą być wydarzenia sprzed dwóch lat. Wtedy londyńczyków zabrakło w europejskich pucharach i po koszmarnym sezonie 2015/2016, w następnym niespodziewanie zostali mistrzem Anglii. Tego londyńczykom pozostało się trzymać i być może tym argumentem spróbują przekonać największe gwiazdy do podpisania nowych umów. Pytanie co by było dalej, bo zdobycie tytułu, a potem znów słaby rok wykluczają długofalowy rozwój, co dla klubu takiego jak Chelsea jest przecież priorytetem.