W poniedziałek japoński związek piłki nożnej (JFA) poinformował o rozstaniu z doświadczonym Bośniakiem, który wprowadził drużynę do MŚ 2018. Władze JFA zdecydowały się na radykalne kroki ze względu na pogłębiający się kryzys zespołu. W marcowych meczach towarzyskich z Mali (1:1) i Ukrainą (1:2) Japonia zaprezentowała się znacznie poniżej oczekiwań.
Według dziennika "Nikkan Sport", przedstawiciel związku był z zespołem na marcowym zgrupowaniu w Belgii i w jego trakcie odbył z zawodnikami szereg rozmów, podczas których miał otrzymać niepokojące sygnały dotyczące funkcjonowania drużyny.
- Jako prezes muszę przede wszystkim myśleć o postępach japońskiego futbolu. Jestem w pełni świadomy, że ta decyzja nie zmieni radykalnie zespołu, ale nie mogę tak po prostu usiąść i obserwować, jak się cofamy - stwierdził prezes JFA, Kozo Tashima, powierzając drużynę w ręce Akiro Nishino.
Zwolnienie Halilhodzicia uderzyło w kapitana reprezentacji Japonii, Makoto Hasebe. - Czuję się odpowiedzialny za to, co się stało. Na mnie spoczywa największa odpowiedzialność, ponieważ selekcjoner ufał mi z uwagi na moją rolę kapitana - przyznał pomocnik Eintrachtu Frankfurt.
- Trudno to jakoś skomentować. Jestem skupiony na tym, co nas czeka i nie zamierzam patrzeć w przeszłość - dodał 34-latek.
Japonia to rywal Polski w grupie H MŚ 2018. Biało-Czerwoni zagrają z Samurajami na koniec pierwszej fazy mundialu. Spotkanie odbędzie się 28 czerwca w Wołgogradzie.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #19. "Robert, uciekaj. W Niemczech już nic nie osiągniesz"