Może i jest to piłkarz kapryśny, może czasem - jak piszą Anglicy - frustruje, może i nie ma wielkiego talentu do języków, ale potrafi przemówić z piłką przy nodze. W końcu przestał wlec się za sznurem samochodów, wrzucił lewy kierunkowskaz, zredukował bieg i docisnął pedał gazu. Przyjemnie się patrzy, jak reszta stawki znika w jego lusterku, a on wreszcie się uśmiecha. Od gola i asysty w meczu reprezentacji z Koreą Południową (3:2; 27 marca) Grosicki zdobył również trzy bramki dla Hull City i jedną wypracował. Co najważniejsze: wrócił do pierwszego składu drużyny. Wydaje się, że będzie tylko lepiej. I szybciej.
W gorszym okresie dla Polaka angielscy dziennikarze zaczęli czepiać się Kamila Grosickiego już w zasadzie o wszystko. Wiadomo: słaba forma sportowa była tematem oczywistym. Zwłaszcza, że od naszego reprezentanta oczekiwano więcej niż w poprzednim sezonie. To on miał w tych rozgrywkach "wyciągnąć" drużynę do Premier League.
Dwie bramki, słupek i "nieuznany gol"
— Artur Kliński (@Artur_Klinski) 10 kwietnia 2018
Świetny mecz, pełne 90 minut @GrosickiKamil!
Tygrysy w gazie!
Burton 0:5 Hull City pic.twitter.com/kwa1p4LH28
Ale już hasła, że skrzydłowy ma słaby kontakt z kolegami z drużyny, bo nie mówi w języku angielskim, są przesadzone. Fakt, może i nie dostałby angażu jako tłumacz przysięgły, ale z prostą komunikacją, przekazaniem informacji i żartowaniem w grupie radzi sobie bez problemu. To on zazwyczaj rozkręca atmosferę w szatni Hull, śpiewa piosenki albo wychodzi na środek i zaczyna tańczyć w rytm muzyki latynoamerykańskiej. Spontanicznie, tak jak czuje. Takich ludzi, pogodnych i bezkonfliktowych, po prostu się lubi.
A już zwłaszcza zawodników, którzy sami potrafią wygrać mecz. Grosicki taką umiejętność ma jako jeden z nielicznych graczy klubu. William Jackson z "Hull Daily Mail" powiedział nam, że Grosik "frustruje kibiców". Ale też nikt z drużyny ich tak nie czaruje: rozpędzi się na skrzydle, minie kilku rywali, doskoczy do pola karnego i wypracuje gola lub go strzeli. Jeżeli nasz pomocnik ma czystą głowę, to po prostu biegnie. Jak chłopak ze szkoły, którego nic nie martwi, o niczym nie myśli. Byleby tylko piłka znalazła się w bramce rywala. Ale trudno, by głowa zawsze była czysta. Zwłaszcza, że to typ zawodnika, który lubi analizować. A w tym sezonie miał nad czym myśleć:
- był przekonany, że zmieni klub w poprzednie lato
- został w lidze, w której nie chciał grać
- uczestniczył w największym kryzysie zespołu od lat (od listopada do lutego Hull wygrało tylko jeden z siedemnastu meczów w lidze)
- nie udało mu się zmienić drużyny zimą, a chciał (oferta Derby)
- doznał kontuzji palca, którą leczył osiem tygodni
W pewnym momencie tego sezonu jego sytuacja zrobiła się katastrofalna. Grosik był zniechęcony, bez formy. Stał się więźniem ligi, do której zwyczajnie nie pasuje. W której większość meczów najlepiej obserwować z trzeciego piętra trybun, bo właśnie tam najczęściej przelatuje piłka. Reprezentant Polski od wślizgów woli przecież rajdy, a pojedynki główkowe zamieniłby na grę po ziemi.
Głowa nie wytrzymywała ciśnienia, a powietrze zeszło dopiero wtedy, gdy trener Nigel Adkins posadził go na ławce. I półtora miesiąca Grosicki właśnie tam rozpoczynał mecze. Zasłużenie. To nie była maszyna z silnikiem turbo, tylko podstarzałe auto, którego właściciel z zazdrości odkleił sąsiadowi napis "mpower" z jego wypasionego samochodu i nakleił na swoje. Żeby wszyscy myśleli, że maska nie domyka się od liczby koni mechanicznych, a nie rdzy, która zaczęła wżerać się w zawiasy.
Tyle że startując na światłach Grosicki zostawał dotąd z tyłu. Wiedział jednak, do którego mechanika zjechać. Adam Nawałka jak nikt inny świetnie wpływa na pomocnika. W krótkim czasie, podczas ostatniego zgrupowania kadry, przywrócił nam piłkarza, od którego gra reprezentacji Polski na mistrzostwach świata w Rosji może zależeć najwięcej. Pamiętajmy: Jakub Błaszczykowski dopiero wraca po kontuzji, Maciej Makuszewski ciągle się leczy, Sławomir Peszko nie jest skrzydłowym na pierwszy skład, a pozostali nie mają wielkiego doświadczenia w meczach drużyny narodowej. Grosicki za kadencji obecnego selekcjonera gra najlepiej w karierze: strzelił dwanaście goli i czternaście razy asystował.
Piłkarz przyznał się do błędu (grał z kontuzją), spadku formy i w Anglii pracuje teraz indywidualnie z trenerem przygotowania fizycznego. Zanim większość zwróciła uwagę, oddał sąsiadowi naklejkę, otworzył maskę i zaczął dokręcać wszystkie śrubki. Żeby latem, na rosyjskich drogach, nie zostawać na światłach.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #19. "Robert, uciekaj. W Niemczech już nic nie osiągniesz"