O korzeniach jednego z największych agentów na świecie czytamy w czwartkowym "Przeglądzie Sportowym". "To syn polskiego Żyda spod Kielc. Jego ojciec opuścił Polskę w latach dwudziestych minionego wieku. Nazwisko Zahaviego brzmi po polsku Złoty. Cała rodzina Złotych pochodzi z Kielecczyzny, podobnie jak bliscy jego matki: Poznańscy. Zahavi to hebrajska odmiana jego rodowego nazwiska, urodził się już w Izraelu. W jego domu dużo mówiło się po polsku, ale on nigdy nie nauczył się naszego języka" - czytamy w gazecie.
"PS" informuje również, że menadżer piłkarski chciał w przeszłości zainwestować w Polonię Warszawa. Zahaviego uprzedził jednak Józef Wojciechowski. - Do klubu przyprowadził mnie Jerzy Engel. Wszystko wydawało się załatwione. I co? Nagle na ostatniej prostej ograł mnie Wojciechowski. Nie wiedziałem, co się stało - dziennik cytuje agenta.
Zahavi współpracuje również z polskim menadżerem, Jerzym Kopcem. "Chce szukać młodych talentów w kraju i przygotowywać ich do gry na Zachodzie" - pisze "PS". Roberta Lewandowskiego, z którym współpracuje od niedawna, poznał kilka miesięcy wcześniej.
- Podziwiam go, odkąd trafił do Borussii Dortmund. Nawet, gdy jeszcze nie imponował statystykami, mówiłem, że ma to coś. Jest najlepszym napastnikiem na świecie. Nie ma lepszego na jego pozycji. Strzelanie goli to nie tylko kwestia nauki i treningu, ale też instynktu. Robert go ma. Patrzę na niego z podziwem - Zahavi mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #19. "Robert, uciekaj. W Niemczech już nic nie osiągniesz"