Wisła - Legia. Stempniewski nie ma wątpliwości ws. kartki dla Niezgody. Sędzia popełnił błąd

PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Jarosław Niezgoda i sędzia Mariusz Złotek
PAP / Jacek Bednarczyk / Na zdjęciu: Jarosław Niezgoda i sędzia Mariusz Złotek

Sławomir Stempniewski twierdzi, że sędzia Mariusz Złotek nie powinien ukarać Jarosława Niezgody drugą żółtą kartką. Co ciekawe, zdaniem eksperta, arbiter mógł skorzystać z pomocy VAR-u.

[tag=546]

Legia Warszawa[/tag] wygrała na wyjeździe z Wisłą Kraków 1:0, ale mistrz Polski musiał wiele się natrudzić, bo od 62. minuty grał w osłabieniu. Z boiska wyleciał Jarosław Niezgoda, który zobaczył dwie żółte kartki. Drugie upomnienie wywołało liczne dyskusje. Mariusz Złotek uznał, że napastnik gości symulował po wejściu Marcina Wasilewskiego. Powtórki jednak pokazały, że był kontakt i legionista niekoniecznie próbował wymusić rzut karny dla gości.

W programie Liga+ Extra w telewizji Canal+ na temat tej sytuacji wypowiedział się Sławomir Stempniewski. Były sędzia, a dziś ekspert jest zdania, że arbiter popełnił błąd.

- To jest oczywiście faul. Natomiast umknął uwadze sędziego głównego. Na pewno przyczyniło się do tego to, że Niezgoda dokładał. Wrażenie artystyczne zdecydowanie chciał zrobić mocne, to wyglądało nienaturalnie, to wzbudziło pewnie w arbitrze podejrzenia - wyjaśnia Stempniewski.

Wielu kibiców dziwiło się, że Mariusz Złotek nie skorzystał z systemu VAR. Pojawiły się tłumaczenia, że nie mógł tego zrobić, bo zabronione jest jego używanie przy żółtych kartkach. Stempniewski jednak zdradził, że były podstawy, by sprawdzić powtórki.

ZOBACZ WIDEO Wielki mecz o mistrzostwo Włoch. Polacy mogą odegrać główne role

- Uważam, że można było spokojnie wybrnąć z tej sytuacji, korzystając z VAR-u. Mimo że oczywiście VAR jest wtedy używany, gdy jest bezpośrednio czerwona kartka. Tu można było spokojnie dopatrzyć się stuprocentowej szansy do zdobycia gola. Bo jeśli zrobimy stopklatkę w momencie faulu, to widzimy, że ten faul jest na wysokości tej linii, która przedłuża pole bramkowe. A to jest taki pomagający czynnik, w którym miejscu jest faul - tłumaczy.

Legia po niedzielnym meczu nadal zajmuje trzecie miejsce w Lotto Ekstraklasie. Do pierwszego Lecha Poznań traci jeden punkt.

Źródło artykułu: