Nie strzela goli, nie notuje wielu asyst. Więcej niż pięć bramek w lidze strzelił po raz ostatni w sezonie 2010/2011. W obecnym? Jeden gol. Asysty? Jedna.
Gdy jednak Andres Iniesta wyznał, że prawdopodobnie opuści Barcelonę po zakończeniu sezonu, nie tylko w Katalonii flagi opuszczono do połowy masztów. Dla nich jest legendą, artystą, geniuszem futbolu. A dla innych przede wszystkim wzorem do naśladowania.
Niewielu bowiem było zawodników w historii futbolu, którzy na każdym stadionie w na świecie wzbudzaliby jedynie pozytywne odczucia. Cristiano Ronaldo jest geniuszem, ale gwizdy słyszał nawet na Santiago Bernabeu. Leo Messiemu gwizdów nie szczędzono nawet w Argentynie. Z kolei Neymar słyszy oklaski niemal tylko na Parc de Princes.
Jednak pomocnik z Fuentealbilli to ktoś, kogo szanuje się wszędzie. Za szacunek dla rywali, za naturalizm i brak kontrowersji. To prawdopodobnie jedyny piłkarz w historii hiszpańskiej ekstraklasy, którego brawa żegnają na każdym stadionie w kraju.
ZOBACZ WIDEO AS Roma rozmontowała obronę SPAL-u. Thiago Cionek nie uniknął błędu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Wielki wpływ na reakcje kibiców wywarł gol Iniesty w finale MŚ w 2010 roku, a przede wszystkim jego gest. Decydującego gola i tytuł najlepszej drużyny na świecie zadedykował wtedy Danielowi Jarque, zmarłemu rok wcześniej zawodnikowi Espanyolu. Dlatego podczas derbów miasta Iniesta kibice na Cornella El Prat zawsze mu za to dziękowali.
Z Barcelony odchodzi wielki człowiek, ale i wielki piłkarz. Bo można pisać, że liczby nie kłamią, że kilka goli i kilka asyst w sezonie to notuje przeciętny piłkarz z przeciętnego klubu. Że Iniesta to najbardziej przereklamowany pomocnik na świecie, że jego gra jest archaiczna. Tak, bo w sezonach w których grał słabiej i takie opinie się pojawiały.
Ale wpływ, jaki Andres Iniesta miał przez wiele lat i ma nadal na grę Barcelony, był i jest nie do przecenienia.
To piłkarz, który jednym zagraniem zmienia oblicze spotkania. I tym zagraniem nie jest gol. Liczba asyst drugiego stopnia, podań, które stwarzały jego kolegom doskonale sytuacje, które napędzały akcję drużyny, jest nie do zliczenia. Takie podania w ostatnich latach mógł pokazywać tylko on lub Leo Messi. Wydaje się jednak, że był odpowiednio doceniany jedynie przez fanów z Katalonii.
A to być może ostatni wielki pomocnik, który nie gra tylko wybitnie dobrze w piłkę. On gra w nią pięknie. Przyjęcie piłki, technika jej prowadzenia, zwód, umiejętność odegrania. Modrić, De Bruyne czy Alli są wybitni, ale nie tak unikatowi jak Iniesta.
Jego odejście utworzy wielką wyrwę w zespole, jednak nie tylko ze względu na jego umiejętności piłkarskie. Barcelona straci ogromnie dużo mentalnie. Po odejściu Puyola i Xaviego to Iniesta pozostawał niekwestionowanym autorytetem dla młodych hiszpańskich piłkarzy. Człowiekiem, reprezentującym wszystkie najważniejsze hasła Barcelony - skromność, pracowitość i szacunek okazywany innym. Trudno takie cechy przypisać choćby Gerardowi Pique, którego osoba jest traktowana w Hiszpanii coraz mniej poważnie.
W ostatnią sobotę Iniesta rozegrał ostatni finał w koszulce Blaugrany, a Barca po kapitalnym meczu pokonała Sevillę 5:0 i sięgnęła po Puchar Króla. On sam w drugiej połowie trafił do siatki, znów pokazując zarezerwowaną dla siebie magię. Gdy kilkanaście minut później ze łzami w oczach opuszczał boisko, owację zgotowali mu także kibice z Andaluzji.
Bo tak się żegna wielkich piłkarzy.