Półfinał LM 2018. Real - Bayern: świetny mecz w Madrycie, Królewscy w finale

Real zremisował z Bayernem 2:2 i trzeci raz z rzędu zagra w finale Champions League. Bayern? Kto nie wykorzystuje swoich okazji i popełnia koszmarne błędy w defensywie, nie ma prawa myśleć o finale Ligi Mistrzów.

Paweł Kapusta
Paweł Kapusta
piłkarze Realu Madryt Getty Images / Catherine Ivill / Na zdjęciu: piłkarze Realu Madryt
Tak to już jest, że futbol pisze przeważnie nieprawdopodobne scenariusze. Jeśli już ktoś chciał postawić pieniądze na to, kto będzie bohaterem rewanżowego meczu półfinałowego Ligi Mistrzów Real Madryt - Bayern Monachium, postawiłby zapewne na Cristiano Ronaldo. Albo podrażnionego Roberta Lewandowskiego. Jeśli choćby najmniejszą kwotę ktokolwiek postawiłby na Karima Benzemę, to chyba tylko przez pomyłkę. A jednak! Wygwizdywany, wyszydzany, wyśmiewany w gazetach i wyrzucany z Realu przez kibiców Benzema, wpakował Bawarczykom we wtorkowy wieczór dwa gole i wyrzucił ich za burtę Ligi Mistrzów!

Bayern znów - tak samo jak przed tygodniem - stał się ofiarą własnych, śmiertelnych grzechów. Kto bowiem w meczu z Realem potrafi sobie wykreować (co najmniej) sześć znakomitych okazji, a wykorzystuje tylko dwie z nich, popełniając przy tym koszmarne błędy w defensywie (to, co zrobił Sven Ulreich przy drugim golu dla Realu jest trudno wytłumaczalne), nie ma prawa myśleć o awansie do finału Ligi Mistrzów. Joshua Kimmich, jak przed tygodniem, golem na 1:0 zszokował cały Madryt. Bayern jednak zamiast pójść za ciosem, sam dał się ukąsić. Mecz był świetny, ale jego scenariusz - absolutnie nie po myśli monachijczyków.

Zinedine Zidane zaskoczył wszystkich wyjściowym zestawieniem Realu. Wszyscy spodziewali się, że w wyjściowej jedenastce znajdzie się Casemiro, ale francuski szkoleniowiec postanowił usadzić go na ławce rezerwowych, a do boju posłał Mateo Kovacicia. Cristiano Ronaldo od pierwszej minuty wspierać miał Benzema.

Jupp Heynckes też zamieszał w składzie. Bo o ile o nieobecności Arjena Robbena i Jerome'a Boatenga wiadomo było od dłuższego czasu, to już usadzenie na ławce rezerwowych Javiego Martineza, czyli postaci dla ekipy Heynckesa kluczowej, było  sporą niespodzianką. W jego miejsce do składu wskoczył Corentin Tolisso, co trzeba było interpretować jako jasny sygnał: Bayern przyjechał do Madrytu po zwycięstwo i awans.

ZOBACZ WIDEO Anderlecht poradził sobie z Charleroi bez pomocy Teodorczyka, udany występ Morioki [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 3]


Co bardziej pesymistycznie nastawieni kibice Bayernu analizując zestawienie gości szybko wyłapali, że Bawarczycy do meczu z Realem przystąpili bez... połowy podstawowego składu! Na Santiago Bernabeu nie zagrali przecież: Manuel Neuer, Jerome Boateng, Arjen Robben, Arturo Vidal, Kingsley Coman i wspomniany już Martinez (on pojawił się w drugiej połowie).

Goście rozpoczęli jednak od mocnego uderzenia. W pole karne piłkę wrzucił Thomas Mueller, źle interweniował Sergio Ramos, a piłkę do siatki z sześciu metrów wpakował Kimmich. Już w 11. minucie było jednak 1:1. Fantastycznie w pole karne piłkę dośrodkował Marcelo, Benzema zerwał się spod krycia Davida Alaby i strzałem głową wpakował piłkę do siatki. Tempo gry było imponujące, zarówno jedni, jak i drudzy wykreowali po kilka znakomitych okazji. Wynik do przerwy nie uległ zmianie, choć wiele wskazuje na to, że Bayernowi należał się jeszcze rzut karny za zagranie piłki ręką przez Marcelo.

Druga połowa nie zdążyła się na dobre rozpocząć, a Real prowadził 2:1. Tolisso wycofał piłkę do Ulreicha, a bramkarz gości zachował się tak, jakby na kilka sekund ktoś wyłączył mu zasilanie - całkowicie zgłupiał, nie wiedział, jak ma zagrać lecącą do niego piłkę. Zamiast ją wybić nogą, zaatakował wślizgiem, ale tak, że jedynie mógłby ją złapać, a - zgodnie z przepisami - piłki zagranej przez kolegę bramkarz łapać nie może. No i puścił ją, toczącą się w kierunku bramki. Skorzystał z tego Karim Benzema, który minął Niemca i wpakował piłkę do pustej bramki. Szokujący początek drugiej części gry! Bayern próbował nacierać, odrabiać straty, ale albo kapitalnie spisywali się obrońcy Realu, albo znakomicie bronił Navas. W 63. minucie wyrównał James Rodriguez, ale to było za mało. Mecz zakończył się wynikiem 2:2, do finału przedostał się więc Real Madryt.

Robert Lewandowski? Tak jak w pierwszym meczu: walczył, dwa razy miał wielkie pretensje do sędziego, że nie odgwizdał rzutu karnego za faul na nim, ale przede wszystkim - kolejny ważny mecz zakończył bez gola.

Drugi półfinałowy rewanż Ligi Mistrzów zostanie rozegrany w środę w Rzymie. AS Roma podejmie Liverpool FC. Przed tygodniem lepsi byli Anglicy, którzy wygrali 5:2. Początek spotkania o godzinie 20:45. Wielki finał Ligi Mistrzów odbędzie się z kolei w sobotę 26 maja w Kijowie.

Real Madryt - Bayern Monachium 2:2 (1:1)
0:1 - Kimmich 3'
1:1 - Benzema 11'
2:1 - Benzema 46'
2:2 - James Rodriguez 63'

Pierwszy mecz: 2:1.
Awans: Real Madryt.

Składy:

Real: Keylor Navas - Lucas Vazquez, Raphael Varane, Sergio Ramos, Marcelo - Marco Asensio (87' Nacho), Mateo Kovacić (72' Casemiro), Luka Modrić, Toni Kroos - Karim Benzema (72' Gareth Bale), Cristiano Ronaldo.

Bayern: Sven Ulreich - Joshua Kimmich, Mats Hummels, Niklas Suele, David Alaba - Corentin Tolisso (74' Sandro Wagner), Thiago Alcantara - Thomas Mueller, James Rodriguez (83' Javi Martinez), Franck Ribery - Robert Lewandowski.

Żółte kartki: Modrić, Lucas, Varane, Casemiro (Real).

Sędzia: Cuneyt Cakir (Turcja).

Kto wygra Ligę Mistrzów w sezonie 2017-18?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×