- Nie wiem, jak rozwiązać problem. Na meczach reprezentacji on nie występuje. Chcieliśmy rozmawiać z kibicami klubów, ale to "jednostronna" dyskusja, więc pora powiedzieć "pas". Wywieszam białą flagę. Nie wiem, jak nie dopuścić do sytuacji, w której dziesięciu debili rozwala cały system - podkreślił Zbigniew Boniek dla "Przeglądu Sportowego".
Cała sprawa dotyczy zachowania pseudokibiców podczas finału Pucharu Polski w Warszawie pomiędzy Legią Warszawa i Arką Gdynia. Kibice stołecznej drużyny jak zwykle przygotowali oprawę z wieloma elementami niebezpiecznej pirotechniki. Samych siebie przeszli jednak pseudofani Arki Gdynia. Pod koniec spotkania zaczęli strzelać rakietami w legijny sektor. Leciały one przez cały stadion, stanowiły realne zagrożenie dla tysięcy kibiców, którzy całymi rodzinami przyszli obejrzeć finałowe spotkanie.
- Oni chcą z nami rozmawiać, protestują, wywieszając transparent "nic o nas bez nas". Nie ma mowy o żadnych rozmowach, bo nie mam pewności, czy nie siadam do stołu z ludźmi, którzy potem strzelają racami w innych. Jestem tolerancyjny, na pewne rzeczy można w życiu przymknąć oko, ale miarka się przebrała - skomentował prezes PZPN.
Piotr Lasyk, sędzia finału, dwukrotnie musiał przerywać spotkanie gdy na trybunach PGE Narodowego toczyła się walka na pirotechnikę. Ostatecznie mecz został przedłużony o 10 minut. Legia Warszawa pokonała Arkę Gdynia 2:1.
ZOBACZ WIDEO Radosław Cierzniak o racach: Obawiałem się, że mogę dostać