Wiceminister z szalikiem. Jak Patryk Jaki piłkę kopał

PAP / Adam Guz / Na zdjęciu: Patryk Jaki w szaliku Legii Warszawa
PAP / Adam Guz / Na zdjęciu: Patryk Jaki w szaliku Legii Warszawa

Patryk Jaki szefem kibiców Odry Opole? Absurd! - mówią nam fani klubu. – Mógł nawet zostać kapitanem - wspomina jego były trener. Kandydat Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Warszawy nie został piłkarzem. I wyszło mu to na dobre.

Wyróżniał się, to na pewno. Ale chciał już jak najszybciej, najlepiej zaraz zostać tym zawodowym piłkarzem. Po skończeniu 6. klasy podstawówki ruszył w Polskę na testy. W Amice Wronki go nie chcieli, w Lechu Poznań też nie. Rękę wyciągnęła do niego Młodzieżowa Szkoła Piłkarska w Szamotułach, choć był dwa lata młodszy od reszty testowanych zawodników.

Szamotuły miały swego czasu w Polsce ogromną renomę, trenowali tam tacy późniejsi reprezentanci Polski jak Łukasz Fabiański czy Jakub Wawrzyniak. Ten drugi, uczestnik trzech Euro, mistrz Polski, mówi nam dzisiaj: - Gdy już zaistniał w polityce, to tak sobie pomyślałem: skądś znam tę twarz. Wyguglowałem go i faktycznie, skojarzyłem, że przecież u nas był. Taki początkowo zagubiony i nieśmiały.

Po roku gry w Szamotułach Patryk Jaki sam uznał, że jest za słaby, nie ma talentu i dalsza gra w piłkę nie ma większego sensu.

Niedoszły kapitan

Odra Opole polskiej piłki nie zmieniła. Zasłużony klub, który w 1964 roku był trzeci w kraju. 20 lat później z hukiem zleciał z 1 ligi i w elicie tyle go widziano. Tę Odrę - jak Patryk Jaki (rocznik 1985) wielokrotnie podkreślał - kochał od małego. Podawał piłki na meczach, był w niej trampkarzem, młodzikiem, juniorem. - Marzyłem o tym, żeby zostać zawodowym piłkarzem - opowiadał wiele razy.

- Ale nie został i też sobie poradził - zauważa Andrzej Dawidziuk. To znany w Polsce trener, były asystent selekcjonera Leo Beenhakkera, dziś pracuje w sztabie szkoleniowym Lecha Poznań. W Szamotułach trenował przyszłego polityka. - Najlepiej radził sobie w środku pola - wspomina. I charakteryzuje dalej: - Przegadaliśmy wiele wieczorów. Sprawiał wrażenie bardziej dojrzałego, niż wskazywał wiek. Analityczny umysł i szalenie ambitny, ogromną uwagę przywiązywał do każdego detalu. Podejmujący dyskusję. Nie było tak, że na moich kilka zdań odpowiadał jednym słowem.

Trener nie jest jednak w stanie odpowiedzieć na pytanie, czy Jaki - gdyby został przy piłce - zrobiłby dużą karierę. - Mówiłem mu wtedy, że nie jestem w stanie określić, czy będzie to poziom piłki profesjonalnej czy amatorskiej. Na pewno patrząc na rozwój karier innych piłkarzy, myślę, że byłby w stanie dojść do poziomu piłki profesjonalnej. Przynajmniej poziomu solidnego ligowego zawodnika.

Na zdjęciu drużyna z Szamotuł. Patryk Jaki drugi po lewej w dolnym rzędzie. Obok niego obecny bramkarz Legii Warszawa Radosław Cierzniak. Trener Dawidziuk w dresie po lewej stronie.
Na zdjęciu drużyna z Szamotuł. Patryk Jaki drugi po lewej w dolnym rzędzie. Obok niego obecny bramkarz Legii Warszawa Radosław Cierzniak. Trener Dawidziuk w dresie po lewej stronie.

Dawidziuk nie jest jednak zaskoczony, że karierę Jaki robi w polityce. - To był absolutnie kandydat na kapitana. Na przywódcę. Miał zmysł organizacyjny.

Potem zostało mu już tylko amatorskie granie. Zakładał koszulkę choćby reprezentacji parlamentu. Janusz Piechociński, były wicepremier, wspominał w rozmowie z WP SportoweFakty: - Patryk Jaki czy Jacek Kurski w swoim najlepszym czasie zostawiali na boisku dużo zdrowia.

W 2013 roku w meczu z parlamentarzystami z Turcji złamał rękę. W starciu z Hakanem Sukurem, legendarnym tureckim piłkarzem, a potem politykiem (ten dziś ukrywa się w USA przed represjami prezydenta Erdogana). Strzelił w tamtym meczu gola.

Najważniejszy gol dla Odry

Tego najważniejszego gola dla Odry - jak sam zresztą przyznawał - Jaki strzelił dwa lata temu, gdy odradzającemu się klubowi załatwił poważnego sponsora - Grupę Azoty. Po przygodzie z piłką nożną polityk próbował zostać przy sporcie, był dziennikarzem. Pozostał kibicem Odry, fani opolskiego klubu przypominają dziś – i to im imponuje - że chodził na mecze po upadku klubu w 2009 roku. Podkreślają, że trudnych chwilach akurat na niego mogli liczyć. I szlag ich trafia, gdy słyszą, że był ich szefem. Osoby ze Stowarzyszenia Kibiców "Jedna Odra" mówią nam: - Nigdy nie był - jak piszą niektórzy - "chuliganem", nie zasiadał w sektorze gości na meczach wyjazdowych. Co więcej, za absurdalne należy uznać pojawiające się w mediach teorie, że "był szefem kibiców Odry Opole".

Na zdjęciu: Patryk Jaki oraz dzisiejsi piłkarze: Jakub Wawrzyniak (po prawej) i Łukasz Załuska
Na zdjęciu: Patryk Jaki oraz dzisiejsi piłkarze: Jakub Wawrzyniak (po prawej) i Łukasz Załuska

W ogóle, gdyby popytać w Opolu o związki Jakiego i sport, to przeważają opinie jednak te pozytywne. Lokalna gazeta "Nowa Trybuna Opolska" wybrała go w Człowiekiem 2017 roku w kategorii "samorządność i społeczność". Właśnie za załatwienie sponsora Odrze, ale też miejscowemu klubowi piłki ręcznej - Gwardii (pieniądze na szkolenie młodzieży wykłada PGE). Jego polityczni przeciwnicy twierdzili, że nawet w sporcie Jaki stworzył swoje układy. I choćby we wspomnianej Gwardii na szefa wprowadził swojego człowieka.

Polityczny mecz

Sportem 33-letni polityk zamierza zająć się też w Warszawie. Gdy już zostanie jej prezydentem. Dostało mu się niesamowicie za konferencję prasową przed stadionem Legii, gdy przed kamerami wystąpił w szaliku stołecznego klubu, a gdy tylko kamery zgasły, natychmiast go zdjął. Albo gdy Legię nazwał "Dumą Stolicy", a przecież każdy tu wie, że to przydomek zarezerwowany dla znienawidzonej przez Legię Polonii.

Jaki wypominał miejskim władzom, że Legii nie traktują poważnie, że gdy on będzie rządził miastem, wtedy klub ten i inne staną się prawdziwym partnerem. Poruszył sprawę terenu obok stadionu przy ul. Łazienkowskiej, którego Legia nie może się doprosić. A przecież - jego zdaniem - już od dawna powinni tam trenować "nowi Lewandowscy'. Wiceprezydent Renata Kaznowska ripostowała, że Jaki nie wie, o czym mówi, bo nie można przerobić tego terenu na boiska, dopóki nie opuści go sekcja strzelecka Legii. A umowa dzierżawy jest już przegłosowana. I w ogóle "nie wystarczy założyć klubowy szalik, aby mówić o warszawskim sporcie". Polityczny mecz trwa w najlepsze. 
 
Seweryn Dmowski jest badaczem futbolu, wykładowcą akademickim, politologiem i kibicem Legii. Mówi nam: - Nie widzę nic dziwnego i zdrożnego w tym, że Patryk Jaki, czy jakikolwiek inny kandydat w zbliżających się wyborach samorządowych, częścią swojego przekazu czy obietnic wyborczych czyni wspieranie klubów piłkarskich, które mają ogromne znaczenie dla miejskich i lokalnych społeczności.

Polityk "po szalu". Kibic Legii z Opola

I dodaje: - Z wizerunkowego punktu widzenia doradziłbym mu jednak wystąpienie bez szalika i od początku z tym przekazem, którym potem "łatano" techniczne niedostatki konferencji pod stadionem Legii. Czyli: "Nie będę udawał kibica Legii, bo poważnie traktuję tych, którzy wspierają ją od dziecka. Mogę jednak zapewnić, że jako prezydent miasta pomogę klubowi w takich a takich kwestiach, bo to ważne z punktu widzenia miasta, jego wizerunku, setek tysięcy kibiców czy jakichkolwiek innych programowych powodów". Ogólnie jednak tę próbę wyjścia poza żelazny elektorat oceniam jako bardzo ciekawą, chociaż technicznie niedopracowaną.

A kibice z Opola, których być może paradowanie w szaliku innego klubu powinno zaboleć najmocniej, nie mają z tym żadnego problemu: - Jaki nigdy nie kreował się na "fanatyka", tylko kibica sportu i szeroko rozumianej polskiej piłki nożnej. Nie oczekujemy, że zwykły kibic nie związany ściśle ze środowiskiem kibicowskim, będzie przestrzegał zasad tego środowiska.

ZOBACZ WIDEO Potężna bomba Milika i Polak o krok od gola. Napoli nie pokonało Torino [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: