Chodzi o sytuację, która miała miejsce pod koniec niedzielnego spotkania Jagiellonii Białystok z Legią Warszawa (0:0). Roman Bezjak przy linii bocznej brutalnie sfaulował Michała Pazdana, a następnie w nieparlamentarnych słowach odezwał się do reprezentanta Polski.
Pojawiły się nawet sugestie, że Słoweniec opluł Pazdana, ale gracz Jagi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" zaprzeczył tym informacjom. - Zdaję sobie sprawę, że mój faul nie wyglądał najlepiej, lecz nie jestem idiotą, by jeszcze plunąć na przeciwnika - powiedział Bezjak.
- Byłem pewien, że trafiłem w piłkę, a nie bezpośrednio w nogę rywala, stąd wykrzyczane przez mnie słowa. Uznałem, że jego reakcja na faul jest przesadzona. Po meczu, już na spokojnie, właściwie po przyjacielsku wyjaśniliśmy sobie z Michałem sytuację. On przedstawił swój punkt widzenia na to zdarzenie, ja swój - dodał.
Słoweniec przyznał, że otrzymał sporo negatywnych wiadomości od kibiców, którzy krytykowali go za sposób, w jaki potraktował reprezentanta Polski. - Było mi przykro, że traktuje się mnie jak boiskowego bandziora. Michał jest reprezentantem Polski, co też pewnie ma znaczenie. Dostałem wiadomości typu: "jak mogłeś opluć reprezentanta Polski!". A ja tego nie uczyniłem i jest mi bardzo przykro - zaznaczył.
Sędzia Tomasz Musiał ukarał go żółtą kartką. Niewykluczone jednak, że nad zachowaniem Bezjaka pochyli się Komisja Ligi.
ZOBACZ WIDEO Ależ to był mecz! Cztery gole, kartki i kontrowersje w El Clasico [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]