Legia Warszawa wygrała po dramatycznym meczu z Wisłą Płock

PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: zawodnik Legii Warszawa Carlos Dias (z prawej) po strzeleniu bramki drużynie Wisły Płock
PAP / Bartłomiej Zborowski / Na zdjęciu: zawodnik Legii Warszawa Carlos Dias (z prawej) po strzeleniu bramki drużynie Wisły Płock

Legia Warszawa wygrała z Wisłą Płock 3:2. Zaczęło się od pewnego prowadzenia gospodarzy, później Wisła wyrównała, ale piłka trafiła Cafu raz w głowę raz w nogę i mistrz Polski zwyciężył.

Legioniści po 70. minutach rozsiedli się w fotelu lidera i zasnęli. Wtedy prowadzili 2:0, a kibice na trybunach świętowali wygraną z Wisłą. Niestety dla nich, zaczęli to robić także piłkarze gospodarzy. Gościom pomogła czerwona kartka Mauricio, bohaterem spotkania przez kilka minut był Kamil Biliński, który wyrównał, ale gospodarzy znowu wybudził Cafu. Zdobył drugą bramkę choć znowu nie oddał strzału.

Do szatni Wisły Płock piłkarze Legii powinni wnieść po meczu duży kufel schłodzonego Krombachera. To popularne niemieckie piwo należało się Thomasowi Dahne. Bramkarz Nafciarzy sprezentował gospodarzom gola, który zaważył na wyniku spotkania. Po pół godzinie gry zbyt późno wyszedł z bramki do dośrodkowania z rzutu rożnego i zamiast pięściami wybić piłkę za pole karne, trafił nią w twarz Cafu. Po kilku sekundach Legia prowadziła 1:0. Piłka po odbiciu się od głowy Portugalczyka zatrzymała się dopiero w bramce niemieckiego zawodnika.

Ten gol spadł legionistom z nieba, bo do tego momentu gospodarze nie porywali. Grali schematycznie i bardziej czekali na błąd zawodników Wisły niż sami próbowali ją czymś zaskoczyć. Jedyną akcję, którą można odnotować, i to z obowiązku, była wymiana podań Sebastiana Szymańskiego i Adama Hlouska, po której Eduardo oddał strzał. Lekki i w środek bramki.

Walczący o prawo występów w europejskich pucharach goście wcale nie wyglądali jednak lepiej na tle flegmatycznego rywala. Choć gracze Wisły atakowali rywali wysoko i całkiem nieźle wychodził im odbiór piłki, to jednak jedno celne uderzenie Nico Vareli w pierwszej połowie trudno nazwać groźnym.

Co innego strzał Jakuba Łukowskiego. Kilka minut po zmianie stron piłkę fatalnie spod własnej bramki wybił Marko Vesović. Przejął ją Semir Stilić, podał do Łukowskiego i ten mógł zrobić z nią wszystko, ale kopnął tak, że Arkadiusz Malarz odbił ją na rzut rożny. Choć trzeba tu docenić bramkarza Legii za kapitalny refleks. Malarz zostawił rękę przy krótszym słupku i instynktownie wybronił to uderzenie. Który to już raz w tym sezonie...

To samo zawodnicy z Płocka mogli wykrzyczeć kilkanaście minut później. Arkadiusz Reca popędził jak koń na wyścigach lewą stroną boiska, wyprzedził dwóch legionistów i po ziemi dośrodkował w pole karne. Na krótki słupek nabiegał Jose Kante, napastnik lekko kopnął piłkę z kilku metrów, ale Malarz znowu był lepszy. Strzał rywala obronił nogami.

Bramkarz Legii pokazał koledze po fachu, co to znaczy zachować spokój na swojej pozycji. Dzięki Malarzowi gospodarze mogli z czystą głową skupić się na strzeleniu kolejnego gola i zrobił to Michał Kucharczyk. Zawodnik minutę po wejściu na boisko dostał prostopadłe podanie od Vesovicia i w sytuacji sam na sam z Dahne strzelił na 2:0.

Przy Łazienkowskiej zaczęło się świętowanie. I grać zaczęła Wisła.

Goście gola kontaktowego strzelili po rzucie rożnym i główce Alana Urygi. W Warszawie zrobiło się nerwowo zwłaszcza, że chwilę później czerwoną kartkę (drugą żółtą) za faul obejrzał Mauricio. Trybuny ucichły, gdy pięknego gola z woleja strzelił rezerwowy Kamil Biliński. Wisła wyrównała, ale zaczęła robić błędy. Po jednym z kontrataków Sebastian Szymański trafił w słupek, a piłka odbiła się tak, że trafiła w nogę Cafu. Pomocnik zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu, mimo że znowu nie oddał strzału. To chyba najlepsze podsumowanie stylu, w jakim Legia zmierza po mistrzostwo Polski.

Legia Warszawa - Wisła Płock 3:2 (1:0)

1:0 - Cafu 35'
2:0 - Michał Kucharczyk 71'
2:1 - Alan Uryga 79'
2:2 - Kamil Biliński 83'
3:2 - Cafu 87'

Legia: Arkadiusz Malarz - Adam Hlousek, Mauricio, Inaki Astiz, Marko Vesović - Chris Philipps, Cafu, Cristian Pasquato (62. Łukasz Broź), Domagoj Antolić (82. William Remy), Sebastian Szymański - Eduardo da Silva (70. Michał Kucharczyk).

Wisła: Thomas Dahne - Cezary Stefańczyk, Alan Uryga, Adam Dźwigała, Arkadiusz Reca - Damian Szymański, Dominik Furman, Jakub Łukowski (65. Kamil Biliński), Semir Stilić, Nico Varela (90. Damian Byrtek) - Jose Kante.

Żółte kartki: Mauricio, Broź (Legia) - Stilić, Łukowski, Varela, Szymański (Wisła).

Czerwona kartka: Mauricio 81' z Legii (druga żółta).

Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).

Widzów: 16 000.

ZOBACZ WIDEO Maciej Rybus. Mistrz z Moskwy

Komentarze (46)
avatar
Marianek07
15.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No jasne . Najlepiej czekać aż połamią mu nogi jakieś Trałki i Tosiki. Wtedy panowie włodarze powiedzą , że miał pecha i jest kontuzjogenny. Jestem starym Leginistą ale uważam , że należy dać m Czytaj całość
avatar
Atomic
10.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co znaczy ostatnie zdanie w tekście ? Redaktorze po co te złośliwości ? Skoro Legia jest pierwsza to znaczy, że jest najlepsza, po tylu kolejkach trudno chyba mówić o przypadku... swoją drogą s Czytaj całość
avatar
-Oski1916-
9.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W końcu oczekuję się tego po hicie , by było dużo bramek ;) 
avatar
Rozpierdek
9.05.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Dziwne.......zamiast siedzieć na stadionie i dopingować swojego Leszka.......to poznaniacy wolą być w wirtualu i komentować artukuł o wygranym meczu Legii......Kibice??? 
avatar
JA BUK
9.05.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Czlowiek chce byc mily pochwali Furmana a tu tyle negatywnych emocji :-)