Po raz szósty z rzędu Górnik Zabrze nie wygrał na własnym stadionie. Ślązacy mecz z Koroną Kielce rozpoczęli najlepiej jak mogli. Już w 18. sekundzie Marcin Urynowicz zdobył gola, po którym zabrzanie objęli prowadzenie. Paradoksalnie gol ten uśpił gospodarzy i to Korona w pierwszej połowie była stroną przeważającą. Dwa gole zdobył Elia Soriano i to kielczanie na przerwę schodzili w lepszych nastrojach.
- To spotkanie było bardzo podobne do dwóch wcześniejszych z Koroną. Do 90. minuty nikt nie kalkulował, każdy chciał wygrać i wynik był sprawą otwartą. Szybko strzelona bramka spowodowała, że nie graliśmy tego, co chcieliśmy. Zespół z Kielc wykorzystał dwa razy nasze złe ustawienie. Dla nas bardzo ważne jest to, że całą drugą połowę dążyliśmy do remisu i chcieliśmy wygrać. Zabrakło nam większej liczby sytuacji - powiedział trener Górnika, Marcin Brosz.
Korona wywiozła z Zabrza punkt. W drugiej połowie Górnik wykorzystał błąd defensywy kielczan i Paweł Bochniewicz doprowadził do wyrównania. - Mieliśmy lepsze okazje do zdobycia goli, ale rozdajemy za dużo prezentów. Tak było przy pierwszej straconej bramce, jak i przy drugiej. Jeżeli jesteśmy przy piłce, to niepotrzebnie wdajemy się w drybling - ocenił trener Korony, Gino Lettieri.
Szkoleniowiec kieleckiego klubu na pomeczowej konferencji tryskał humorem i chwalił swój zespół. - Jesteśmy zadowoleni z tego meczu. Musimy jeszcze nauczyć się kilku rzeczy, wyeliminować błędy. To była najszybsza stracona bramka w mojej karierze. Gdy tak szybko rywal strzela gola, to zawsze to działa na psychikę zawodników, ale ofensywną piłką odwróciliśmy mecz. Za to mojej drużynie należą się słowa pochwały - dodał Lettieri.
ZOBACZ WIDEO "Damy z siebie wszystko" #22. Pawlak: Najbardziej zawodzi Lech. To jakaś katastrofa