W rundzie finałowej ligi duńskiej, Kamil Wilczek strzelił już 8 goli w 6 meczach. Skąd taki nagły skok formy? - Cały 2017 rok to była dla mnie strzelecka posucha. Coś się zablokowało. Początek tego sezonu też był słaby. Trzeba było się przebudzić. Musiałem czekać na szansę, która przyszła z początkiem tego roku. Padła jedna, druga bramka, przyszła pewność siebie, wróciła radość z gry. Czysta głowa, skupienie oraz to, że nic nie przeszkadza w życiu prywatnym i stąd takie efekty - mówi w rozmowie z "Super Expressem" snajper, który walczy o miejsce w na .
- To dla mnie najlepszy okres zarówno pod względem indywidualnym, jak i zespołowym. Strzelam ważne bramki, w trudnych momentach, które pomagają drużynie - mówi zawodnik. Dzięki niemu Broendby IF ma szanse zarówno na mistrzostwo jak i puchar Danii. Zawodnik podkreśla, że klub, który kiedyś był wizytówką tutejszego futbolu, czeka na jeden tytuł 13 lat, a na drugi 10.
Czy dostanie się do 35-osobowej kadry narodowe, która zostanie ogłoszona w piątek? - Dałem trenerowi argumenty. I to solidne, bo nie w postaci jednej bramki zdobytej plecami na 6:0. Wierzę w to, że znajdę się w kadrze. Mam poczucie dobrze wykonanej pracy. Nie złożyłem broni, nie poddałem się. Cały czas walczyłem i walczę dalej - zapewnia.
ZOBACZ WIDEO Maciej Rybus. Mistrz z Moskwy