Francuz trafił do Sevilli na początku 2017 roku, przechodząc do hiszpańskiego klubu z francuskiego AS Nancy Lorraine za 5,4 mln euro. Clement Lenglet podpisał kontrakt ważny do końca września 2021 roku. Klauzula odejścia wynosi 30 mln euro.
Niewykluczone, że taką cenę zdecyduje się zapłacić FC Barcelona, która szuka nowych zawodników. Lenglet, który w tym sezonie był wyróżniającym się piłkarzem Sevilli, jest w gronie kandydatów do wzmocnienia katalońskiego klubu.
- Jestem dumny z tego, że gram w Sevilli. Rozumiem ludzi, którzy zaczepiają mnie na ulicy i mówią "nie idź do Barcelony". Ale prawda jest taka, że ja sam nie wiem, czy dojdzie do transferu. Z podjęciem decyzji poczekam do zakończenia sezonu, bo dobrze czuję się w Sevilli - mówi Lenglet w rozmowie z "Mundo Deportivo".
Lenglet w Barcelonie może zastąpić Samuela Umtitiego, który zażądał od Dumy Katalonii sporej podwyżki. Ponadto w momencie, gdy mistrzowie Hiszpanii negocjowali z reprezentantem Francji nową umowę, ten podobno rozmawiał o transferze z Realem Madryt. Prezydent Barcelony, Josep Bartomeu, miał wpaść w szał, kiedy dowiedział się o sprawie.
- Prawda jest taka, że nie wiem, jak potoczy się moją przyszłość. Cieszę się, że mam udany sezon. To efekt pracy, którą wykonuję. Moim marzeniem jest zakwalifikowanie się do Ligi Europy z Sevillą, a dopiero później pomyślę o tym, co może wydarzyć się tego lata. Powiedziałem już mojemu agentowi, że dopóki nie zakończy się sezon, nie chcę słyszeć o żadnych ofertach. To wynika też z szacunku do Sevilli - komentuje Lenglet.
ZOBACZ WIDEO Adam Małysz ocenił szanse Polaków na mundialu. "Mamy grupę, którą możemy wygrać"