Na początku drugiej połowy kibice Wisły wywiesili na płocie flagę z hasłem: "Nigdy się nie wypalimy". Oznaczało to, że za moment urządzą racowisko i faktycznie tak się stało. Dym z pierwszych z użytych przez nich materiałów pirotechnicznych przykrył pole gry i w 57. minucie sędzia Krzysztof Jakubik był zmuszony do przerwania spotkania.
Chwile później, gdy fani Białej Gwiazdy odpalili kolejne race, główny transparent ("Nigdy się nie wypalimy") zajął się ogniem i nad stadionem zaczął unosić się czarny dym. Wtedy arbiter zaprosił zespoły do szatni, a na trybunie musiała interweniować straż pożarna.
W Krakowie szykuje się dłuższa przerwa. „Nigdy się nie wypalimy” pic.twitter.com/7ZlfDcBZTb
— MaciejKmita (@kmita_maciej) 13 maja 2018
„Nigdy się nie wypalimy”pic.twitter.com/MmL4w3hdk7
— MaciejKmita (@kmita_maciej) 13 maja 2018
— MaciejKmita (@kmita_maciej) 13 maja 2018
Piłkarze wrócili na boisko dopiero po niespełna kwadransie, gdy sytuacja na trybunie została opanowana. Przerwa w grze trwała blisko kwadrans. W środę sprawą zajmie się Komisja Ligi Ekstraklasy SA, a Wiśle grożą poważne konsekwencje z zamknięciem stadionu włącznie.
Nie czekając na decyzję Komisji, klub podjął już pierwsze kroki w związku z niedzielnymi wydarzeniami. "Jako karę za poczynione szkody klub zdecydował o nałożeniu zakazu wnoszenia na stadion opraw wielkoformatowych do końca września 2018 roku" - czytamy w komunikacie.
Jednocześnie poinformowano, że Stowarzyszenie Kibiców Wisły Kraków zobowiązało się do naprawienia wyrządzonych na trybunie szkód.
ZOBACZ WIDEO Fulham Londyn w finale baraży o Premier League [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]