Piotr Pierścionek przez ostatni tydzień zastanawiał się, czym zaskoczyć przeciwnika. Zadanie miał niełatwe, bo przecież trener Kudyba przygotowywał Zagłębie do rundy wiosennej i nie ukrywał, że piłkarzy tego klubu, z których zresztą część sam sprowadził, zna na wylot. Dodatkowym problemem okazały się kontuzje. - Pięciu piłkarzy z wyjściowego składu nie trenowało z nami w tym tygodniu, bądź brało udział w zajęciach w ograniczonym zakresie. Każdego z nich pytałem, czy będzie w stu procentach przygotowany na mecz, wszyscy potwierdzili - mówił Pierścionek.
Być może lepiej by było, gdyby trener postawił na mniej do tej pory grających, za to zdrowych piłkarzy, bo ci którzy wybiegli na boisko pokazali, że daleko im do optymalnej formy. Arkadiusz Kłoda (naciągnięty mięsień) nie był motorem akcji ofensywnych i popełniał błędy w obronie. Krzysztof Myśliwy (silne stłuczenie nogi) tym razem nie stanowił zagrożenia w ataku. Skrzydłami próbował szarpać Piotr Smolec, kilka razy udało mu się nawet nieźle dośrodkować, ale widać było po nim, że zaledwie kilka dni temu wyciągnął nogę z gipsu. Mniej aktywny był też Tomasz Łuczywek, choć gdyby w końcówce meczu zamiast w słupek trafił do siatki, to Zagłębie mogło jeszcze wrócić do gry.
Trener Pierścionek zrobił jeszcze jedną rzecz, która być może przesądziła o niekorzystnym dla jego zespołu wyniku. Posadził na ławce wszystkich piłkarzy, których do Sosnowca sprowadził Kudyba. Szkoleniowiec gospodarzy twierdził po meczu, że nie ma to nic wspólnego z podejrzeniami wobec ich intencji, bo przecież i tak nie mieli wcześniej miejsca w wyjściowym składzie. Rzeczywiście, ale z jednym wyjątkiem. Tomasz Balul do tej pory grał od pierwszej minuty i również dzięki niemu, Zagłębie od czterech spotkań nie straciło bramki. Rozbicie skutecznej do tej pory linii obrony sprawiło, że sosnowiczanie stracili dwa gole, a przy obu błędy popełnił zastępujący Balula Adrian Marek.
Miedź niczym nie zaskoczyła. Tak jak zapowiadał Kudyba, jego piłkarze skupili się na obronie, licząc na okazje do kontry. Nie było to jednak murowanie bramki, ale rozsądna, poukładana defensywa. Obrońcy i pomocnicy Miedzi grali czujnie, dobrze się przesuwali i nie mieli żadnych problemów z rozbijaniem ataków Zagłębia, tym bardziej, że ograniczały się one do długich, często niecelnych podań, bądź nieudanych akcji skrzydłami. Przejęcia piłki pozwalały gościom na szybkie kontrataki, których ton nadawał dobry technicznie Paweł Ochota. To właśnie on już w 12 minucie pociągnął lewym skrzydłem, dokładnie dograł w pole karne, a źle ustawiony Marek mógł się tylko przyglądać jak Michał Ilków-Gołąb pokonuje Macieja Gostomskiego.
- Wiele osób doszukiwało się w tym meczu podtekstów. Dla mnie to było kolejne ligowe spotkanie w walce punkty, które są nam bardzo potrzebne - mówił po meczu Kudyba. Trudno jednak uwierzyć w te słowa, widząc emocjonalne reakcje po niekorzystnych dla jego drużyny decyzjach sędziów i radość po strzelonych bramkach. Były znakomity snajper Śląska Wrocław wykazał się także trenerskim nosem. Wprowadzony przez niego kilka minut wcześniej Łukasz Zagdański przy biernej postawie obrony Zagłębia w 65 minucie zamienił na bramkę kolejną kontrę. Asystował znowu Ochota.
Dopiero po stracie drugiej bramki sosnowiczanie zaczęli groźniej atakować. Na więcej pozwalali też zmęczeni piłkarze Miedzi, którzy w nogach mieli ciężki środowy mecz z Elaną Toruń. Co z tego, skoro Michał Filipowicz, jedyny skuteczny wiosną piłkarz Zagłębia siedział na trybunach z ręką w gipsie. Zamiast niego grał Pavol Hustava, który w doskonałej sytuacji posłał piłkę kilka metrów nad pustą bramką. Dwukrotnie próbował Łuczywek, ale najpierw trafił w słupek, a później uderzył bardzo niedokładnie. - Ostatnio graliśmy nieźle. Nie potrafię wytłumaczyć postawy drużyny w dzisiejszym meczu - denerwował się po meczu Pierścionek. Być może wytłumaczenie kryje się w słowach Kudyby, który na pytanie o dobrą postawę piłkarzy Miedzi odparł, że wykazują się ambicją i zaangażowaniem. Piotr Pierścionek o swoich podopiecznych powiedzieć tego niestety nie może.
Zagłębie Sosnowiec - Miedź Legnica 0:2 (0:1)
0:1 - Ilków-Gołąb 12'
0:2 - Zagdański 65'
Zagłębie Sosnowiec: Gostomski - Kłoda, Marek, Białek, Pajączkowski, Bodziony, Skórski (36' Smolec), Szatan (75' Ryndak), Łuczywek, Pietrzak (46' Hustava), Myśliwy.
Miedź Legnica: Dżuldinow - Smarduch, Bakrac, Kotlarski, Żółtowski, Łodyga (68' Gawlik), Kłak, Garuch (61' Zagdański), Musiałowski (83' Kociszewski), Ochota, Ilków-Gołąb.
Żółte kartki: Białek, Szatan (Zagłębie) oraz Musiałowski, Kotlarski, Smarduch, Ilków-Gołąb (Miedź).
Sędzia: Paweł Płoskonka (Kraków)
Najlepszy piłkarz Zagłębia: Maciej Gostomski.
Najlepszy piłkarz Miedzi: Paweł Ochota.
Piłkarz meczu: Paweł Ochota.