Artur Jędrzejczyk tylko się śmiał: - On sam nie wie, co się dzieje. Urodziny z prezydentem, tego jeszcze nie grali. Widać to dokładnie na filmie opublikowanym przez kanał Łączy Nas Piłka dokumentującym wizytę piłkarzy w prezydenckiej rezydencji na Helu. Moglibyśmy też napisać - u sąsiada na imprezie. Jurata staje się bowiem domem piłkarzy przed kolejną ważną imprezą. Za płotem pomieszkuje tam czasem pan prezydent.
Andrzej Duda zaprosił do siebie kadrę przygotowującą się do mistrzostw świata w Rosji. Było wręczenie okolicznościowej koszulki, słowa ważne i te mniej. Głowa państwa rozmawiała z "ministrem obrony" polskiej kadry, czyli Michałem Pazdanem, który na to stanowisko awansował po Euro 2016. Była też niespodzianka dla Krzysztofa Mączyńskiego, który w środę skończył 31 lat. Prezydent zaskoczył piłkarza życzeniami, prezentem, szampanem, gromkim "Sto Lat" i tortem (na filmie od 11:10).
Pan prezydent idealnie wykorzystał więc moment, aby - choć na dworze pogoda letnia - ogrzać się trochę w piłkarskim cieple. Nic w tym jednak zdrożnego ani złego. Ba, wypada nawet dodać otuchy drużynie, przed która stanęła przed zadaniem, przed jakim jeszcze nie stała. Pewnie niejeden chciałby, aby prezydent zaskakiwał go tortem, a już na pewno Mączyński ma już co opowiadać. Jakby nie patrzeć, kopnął go zaszczyt.
A już zupełnie poważnie. Polityczne umizgi w stronę popularnych sportowców to nic nowego ani odkrywczego. Andrzej Duda ma o tyle szczęście, że eksplozja formy drużyny Adama Nawałki zbiegła się akurat z jego kadencją. To on wizytował polską szatnię, gdy królował w niej Zenek Martyniuk i jego "Oczy Zielone", a piłkarze tańczyli po awansie do mistrzostw Europy. On również gratulował piłkarzom, gdy świętowali awans do mistrzostw świata. Paradować przy nim tylko w ręczniku mógł nawet Robert Lewandowski.
O lansowaniu się polityków koło piłkarzy opowiedział nam swego czasu Michał Listkiewicz, który przez 9 lat był prezesem PZPN. Wspominał prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Lecha Kaczyńskiego oraz premierów Leszka Millera i Jerzego Buzka. Najbardziej na plus zaskoczył go Andrzej Lepper, który w 2002 roku, po klęsce w mistrzostwach świata w Korei i Japonii witał kadrę na lotnisku i mówił, ze "nie sztuką jest witać i gratulować po sukcesach, ale drużynę której się nie powiodło, trzeba trzymać na duchu i pokazać, że jest się z nią na dobre i na złe".
Jakże inne było to zachowanie od premiera Kazimierza Marcinkiewicza, który - według opowieści Listkiewicza - w 2006 roku na mistrzostwach świata w Niemczech, po porażce z Ekwadorem miał mu kazać wejść do szatni i "opier…." piłkarzy.
- To niech ich pan sam opier….. - usłyszał premier.
ZOBACZ WIDEO Nawałka nie ma zamiaru zakazywać zabawy. Kadrowicze z Legii mogą świętować na całego!