Menedżer Liverpool FC po raz pierwszy odniósł się do błędów popełnionych przez Lorisa Kariusa w finale Ligi Mistrzów. Niemiec przeciwko Realowi Madryt zagrał fatalnie, przez co The Reds stracili szansę na triumf. Karius był negatywnym bohaterem finału, a po meczu wylała się na niego lawina krytyki głównie ze strony kibiców klubu z Liverpoolu.
Po kilku dniach okazało się, że podczas finału Karius doznał wstrząsu mózgu. Informację tę traktowano jako usprawiedliwienie fatalnej postawy. Dla wielu kibiców Liverpool FC finałowy mecz z Realem Madryt był największym rozczarowaniem. Nawet Juergen Klopp potrzebował kilku dni, by pogodzić się z tą porażką.
Teraz Klopp wie, że wpływ na grę Kariusa mogły mieć dolegliwości związane ze wstrząśnieniem mózgu. - Ktokolwiek doznał wstrząsu mózgu wie, że nie ma jednej reakcji, jaką się wtedy odczuwa. On tego nie czuł wyraźnie. Czuł pulsowanie w głowie, ale nie wiedział, że ma wstrząs mózgu. Tak właśnie to powstaje. Ktoś, kto go ma, jest prawdopodobnie ostatnim, który o tym wie - powiedział Klopp w rozmowie z oficjalnym serwisem The Reds.
Po badaniach w Niemczech lekarze potwierdzili, że Karius miał wstrząs mózgu. Początkowo Klopp nie mógł w to uwierzyć. Sprawdził jednak wszystko i wiedział, co dolegało bramkarzowi. - Po czterech dniach dostałem informację od Bobby'ego Moore'a, naszego największego piłkarza, który powiedział mi, że Karius miał wstrząs mózgu. On to wiedział od najbardziej znanego lekarza w Niemczech. Powiedziałem, żeby dał mi kilka minut na wyjaśnienie kilku rzeczy - mówił.
- Myślałem, że jest za późno, by to sprawdzić. Teraz wiem, że wstrząs mózgu nie trwa jednego dnia. Jeśli go masz, to zobaczysz to kilka dni później. Loris nie używał tego jako usprawiedliwienia. To nie jest wymówka, lecz wyjaśnienie. Z mojej strony wszystko jest w porządku. Nie myślimy o tym więcej i zaczynamy nowy etap - dodał Klopp.
Karius rozpoczął przygotowania z Liverpool FC i ma zagrać w pierwszym sparingu przeciwko ekipie Chester. - Gdy popełni błąd w tym meczu, to będzie to po prostu błąd. W finale Ligi Mistrzów wszystko jest inaczej traktowane. Nie możesz tego zmienić nawet jeśli chcesz. Był pod wpływem pulsowania w głowie. Nie obchodzi mnie, co o tym myśli reszta świata. To nie jest wymówka. Dla mnie to wyjaśnienie całej sytuacji - zakończył menedżer Liverpool FC.
ZOBACZ WIDEO Polski nie stać na selekcjonera z "topu"? "Potrzeba człowieka z charyzmą"