Kwota 112 milionów euro wydaje się astronomiczna. Trudno nawet wyobrazić sobie taki plik pieniędzy. Tym trudniej jeszcze uwierzyć w to, że klubowi - który taką sumę wydał na piłkarza, nawet z absolutnego topu - kwota ta zwróci się zaledwie po kilkunastu dniach.
Tymczasem taki właśnie scenariusz obserwujemy w przypadku transferu Cristiano Ronaldo z Realu Madryt do Juventusu Turyn. Sprawy potoczyły się bardzo szybko. Po odpadnięciu Portugalii z mundialu w Rosji (w 1/8 finału po porażce 1:2 z Urugwajem) media poinformowały, że trwają zaawansowane rozmowy odnośnie przejście 33-latka do "Starej Damy". Minęło kilka dni i mistrz Włoch potwierdził transfer, który wcześniej dla kibiców Juventusu mógł być tylko niespełnionym marzeniem.
Juventus to nie Paris Saint-Germain czy Manchester City, gdzie właściciele szejkowie wyciągają astronomiczne kwoty na zakup piłkarza niemal w każdym oknie transferowym. Owszem, mistrz Włoch, wspierany przez motoryzacyjny gigant FIAT, ma porządny budżet, ale nie szasta aż tak pieniędzmi. Szefowie Juventusu, płacąc Realowi 112 milionów euro, najprawdopodobniej zdawali sobie jednak sprawę, że ta kwota zwróci im się, nawet z dużą nadwyżką, bardzo szybko.
ZOBACZ WIDEO Cristiano Ronaldo może tylko zyskać na transferze? "Imponuje tym, że chce się sprawdzić w kolejnej lidze"
Szaleństwo wśród kibiców "Starej Damy" po transferze Ronaldo, przerosło chyba jednak oczekiwania szefów klubu. W sezonie 2016/2017 mistrz Włoch sprzedał 850 tysięcy oficjalnych koszulek. Tymczasem w jeden dzień po oficjalnym powitaniu Portugalczyka w Turynie Juventus sprzedał 20 tysięcy koszulek, a kolejne pół miliona zostało zarezerwowanych, oczywiście z numerem "7" i nazwiskiem "Ronaldo" na plecach. W ten sposób klub z Turynu zarobił około 54 miliony euro, czyli niemal połowę sumy, jaką wydał na transfer 33-latka.
Jeśli tempo sprzedaży i rezerwacji zostanie utrzymane, to do 30 lipca (dzień powrotu Ronaldo do włoskiego klubu po wakacjach) tylko dzięki koszulkom, Juventus zarobi całą kwotę, jaką zapłacił Realowi Madryt. A to jeszcze nie wszystko. Dzięki pozyskaniu Portugalczyka bardzo wzrosły notowania aktualnego mistrza Serie A na giełdzie.
Gdy tylko pojawiły się plotki transferowe o Ronaldo, inwestorzy mocniej zaczęli interesować się akcjami Juventusu. Łącznie notowania klubu na giełdzie dzięki "zamieszaniu" z Portugalczykiem wzrosły aż o 40 procent. Ten wzrost może wynikać z faktu, że inwestorzy oczami wyobraźni widzą już Juventus, który sięga po kolejne tytuły na krajowym podwórku i w końcu - po wielu latach przerwy - znów wygrywa Ligę Mistrzów. To oczywiście przyniesie kolejne dodatkowe finanse dla klubu, a tym samym wzmocni jego rynkową wartość.
Oczywiście przyjście Portugalczyka zwiększyło zainteresowanie kibiców samym Juventusem. Rośnie liczba fanów śledzących konta na Twitterze (6,16 mln) i Instagramie (12,7 mln) klubu z Turynu. Tym samym przekłada się to na marketing. Klub będzie mógł pozyskać jeszcze lepszych sponsorów, a jego kartą przetargową w negocjacjach kontraktowych będzie coraz większa liczba sympatyków zespołów.
Zdecydowanie podpisanie kontraktu z Cristiano Ronaldo to interes życia właścicieli Juventusu. Kwota, jaką wydali na Portugalczyka, zwróci im się w imponującym tempie, a zyski z transferu - nie tylko sportowe - będą gigantyczne. Humoru nie powinno im popsuć nawet 30 milionów euro, jakie rocznie z tytułu zarobków pobierać będzie 33-letni piłkarz. Skoro tak szybko zwraca się transfer, to i z roczną pensją dla zawodnika nie będzie problemu.