Piotr Lech pokazał charakter - trenerzy o meczu Jagiellonia Białystok - Polonia Warszawa

Jagiellonia Białystok pokonała po dość ciekawym spotkaniu Polonię Warszawa i zapewniła sobie utrzymanie, zaś Czarne Koszule po tej przegranej mają już tylko matematyczne szanse na udział w europejskich pucharach, dlatego szkoleniowcy obu zespołów po końcowym gwizdku sędziego byli w zgoła odmiennych nastrojach.

Tomasz Kozioł
Tomasz Kozioł

Jacek Grembocki (Polonia Warszawa): Był to bardzo trudny mecz. Moim zdaniem dobry, a nawet bardzo dobry, w którym nie brakowało ładnych dla oka akcji. Do tego znakomici kibice i wspaniała atmosfera na trybunach. Oba zespoły, które na dzień dzisiejszy prezentują się podobnie i które stworzyły sporo ciekawych akcji. Takich, w których było po kilkanaście podań - co u nas w Polsce często się nie zdarza. Obie drużyny stworzyły również sporo sytuacji strzeleckich. Okazaliśmy się o jedną bramkę słabsi, chociaż gdybyśmy mieli szczęście i w 90. minucie sytuację jeden na jeden z Lechem wykorzystał Gołębiewski - wywieźlibyśmy punkt. Gratuluję Jagiellonii i Michałowi utrzymania, bo jest już ono pewne. A sobie - przed nami ostatni mecz u siebie z Lechem, a później na Górniku. To, czy jeszcze z tego czwartego miejsca można grać w pucharach, jeśli Lech nie zdobędzie tytułu - wyjaśni się w sobotę wieczorem.

Michał Probierz (Jagiellonia Białystok): Przychodząc tutaj zrobiliśmy małą rewolucję, wymieniając wielu zawodników. Naszym celem było utrzymanie, które dzisiaj stało się faktem i to jest najważniejsze. Dla mnie bardzo istotne jest to, że ludzie w Białymstoku pokazali, że trener jest bardzo ważną postacią w zespole i nie było w ogóle żadnej dyskusji na temat mojego oddania się do dyspozycji zarządu. Jest takie przysłowie "nie mów mam pecha - mam szczęście, ono się uśmiecha". W naszym przypadku straciliśmy bramkę tak jak w ostatnich meczach po błędzie w 45. minucie i zespół przestał grać. Do przerwy byliśmy zdecydowanie lepsi, stworzyliśmy kilka znakomitych sytuacji i Polonia tylko szczęściu i bardzo dobrym interwencjom Przyrowskiego może dziękować, że do przerwy było 1:1. Na drugą połowę Hermes i Jarecki wyszli na własną odpowiedzialność i się pozmieniało trochę. Najważniejsze jednak, że zespół Jagiellonii pokazał to, co nas cechowało w pierwszych meczach, czyli zespołowość. Wszyscy walczyli, do ostatniej minuty nikt się nie odsunął i nie odstawił nogi. Jest to bardzo ważne, bo w tych ostatnich meczach, a w szczególności u siebie z Odrą tego nie było. W spotkaniach ze Śląskiem i Lechią mieliśmy swoje sytuacje i ich po prostu nie wykorzystaliśmy. Nadal musimy jednak pracować nad skutecznością. Teraz na pewno kilka dni się pocieszę i czeka mnie sentymentalna podróż do miejsca rodzinnego, do Bytomia, gdzie chcemy wygrać. Cieszę się, że trener Jacek Grembocki podsumował nas porównując do zespołu Polonii, bo możemy myśleć, że moglibyśmy grać w tej górnej części tabeli i przyznam mu rację, z tym wyjątkiem, że my nie potrafimy zdobywać punktów na wyjazdach i to jest nasz największy problem. Chciałem jeszcze podziękować Piotrowi Lechowi, który pomimo krytyki, jaka po nim spłynęła po porażce w Gdańsku [red. z Lechią 1:3] w ostatniej minucie wybronił sytuację sam na sam. Cieszę się, że mamy takiego człowieka, z takim charakterem.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×