Tylko krowa nie zmienia poglądów, ale czy na pewno to dobrze?

Do groteskowej sytuacji doszło przy okazji sobotniej potyczki Górnika Zabrze z Odrą Wodzisław Śląski. Otóż w drużynie spod czeskiej granicy zagrał Tomasz Moskal, który trzy dni wcześniej został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne i przewieziony do wrocławskiej prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty. Co prawda zawodnik szybko wrócił do drużyny, ale jego występu w sobotnim spotkaniu nie spodziewał się chyba nikt. Tym bardziej, że szkoleniowcem Odry jest Ryszard Wieczorek, człowiek, który do niedawna o korupcji w polskim futbolu wypowiadał się bardzo stanowczo.

Kiedy po środowym meczu finału Pucharu Ekstraklasy CBA zatrzymało dwóch zawodników wydawało się, że gracze ci jak większość zamieszanych w korupcyjną działalność będą musieli pożegnać się z zawodowym futbolem na szczeblu ekstraklasy i pierwszej ligi. Tak też się stało z bramkarzem Śląska Wrocław Jackiem Banaszyńskim, z którym klub rozwiązał kontrakt. Drugi z zatrzymanych zawodników, napastnik Odry Wodzisław, Tomasz Moskal ku zdziwieniu wszystkich w sobotę wybiegł w wyjściowej jedenastce wodzisławian na spotkanie z Górnikiem Zabrze.

Widząc jego nazwisko w przedmeczowych składach wielu dziennikarzy pukało się w czoło, całą sytuację określając jednym słowem - skandal. Sytuacja jest o tyle dziwna, że trener wodzisławskiej drużyny, Ryszard Wieczorek nigdy nie krył swojego oschłego stosunku do korupcji w polskim futbolu stanowczo się od niej odcinając. W udzielonym naszemu portalowi latem zeszłego roku wywiadzie ówczesny szkoleniowiec Górnika powiedział: - Nie chcę się wypowiadać na temat ludzi, którzy są umoczeni w korupcję. Już kiedyś powiedziałem i jeszcze raz powtórzę, jestem za tym, żeby te sprawy ucinać. Jeżeli ktoś jest umoczony musi ponieść tego konsekwencje, a ludzie, którzy tego typu trenerów czy zawodników zatrudniają biorą na siebie za to odpowiedzialność. Moim zdaniem, jeżeli człowiek ma udowodnione takie rzeczy nie powinien już nigdy pracować w piłce nożnej - akcentował 46-letni szkoleniowiec.

Zupełnie innego Wieczorka ujrzeli dziennikarze na sobotniej pomeczowej konferencji. W sprawie występu zawodnika z korupcyjną przeszłością w jego drużynie był znacznie bardziej wylewny w słowach: - Pracowaliśmy zimą nad formą całej drużyny i Tomek Moskal do wysokiej formy stopniowo dochodził. Strzelił dla nas ostatnio bardzo ważne bramki. Ostatnio był, tam gdzie był, ale szybko wrócił. Rozmawialiśmy dosyć długo i przede wszystkim on podjął wyzwanie, żeby w tym meczu zagrać. Zespół to zaakceptował, a ja nie miałem nawet cienia wątpliwości, żeby na takiego zawodnika nie postawić - wyjaśniał pokrętnie trener wodzisławskiej drużyny.

Stare porzekadło mówi, że tylko krowa nie zmienia poglądów. Podobno kąt widzenia zmienia się wraz ze zmianą kąta siedzenia i inaczej widzi się niektóre sprawy obserwując je z boku, a inaczej patrząc na nie ze środka. Mimo to niezwykle ciężko jest zrozumieć postawę trenera drużyny z Wodzisławia Śląskiego. O ile na boisku rosły napastnik Odry nie pokazał nic wartego uwagi, robiąc jedynie trochę wiatru, o tyle wystawiając do gry zamieszanego w korupcję zawodnika o wiele bardziej ucierpiał wizerunek ułożonego trenera z zasadami, za jakiego był powszechnie uważany Wieczorek.

- Zawodnik zapewnił mnie w rozmowie, że wszystko jest w porządku i nie będzie żadnych przeciwwskazań aby mógł kontynuować karierę zawodniczą. Na dniach ma do klubu trafić pismo w tej sprawie. Co będzie jeśli takie pismo jednak nie przyjdzie? Na pewno nie będę czuł się oszukany. Ufam moim zawodnikom i nie interesuje mnie to, co robili w przeszłości - lał miód na serca swoich piłkarzy trener Odry.

To rzadko spotykana sytuacja, kiedy osoba nastawiona do tematu skrajnie negatywnie nagle wypowiada się na ten temat z wielkim optymizmem, wręcz fanatyzmem. Skąd wzięła się tak nagła zmiana poglądów na temat korupcji u szkoleniowca, ciężko powiedzieć.

Szczytem żenady była jednak kolejna wypowiedź szkoleniowca wodzisławian: - Nie możemy patrzeć na to, co było kiedyś. Liczy się tylko to, co jest tu i teraz - mówił. Trener na konferencji nie powiedział już nic więcej, ale niesmak po jego wypowiedzi dało się wyczuć jeszcze bardzo długo po jej zakończeniu.

Źródło artykułu: