Co z tym Ostrowskim?

Wielu już wiesza psy na zimowym nabytku Legii Warszawa, Krzysztofie Ostrowskim. Były piłkarz Śląska Wrocław zdaje sobie sprawę, że nie wszystko póki co idzie po jego myśli ale zapowiada, że piłkarska jesień będzie o wiele lepsza w jego wykonaniu - czytamy w dzienniku Polska - The Times.

- Wiem, wiem, co się mówi: chybiony transfer, że się nie nadaję. Jak przychodzisz do Legii, nie masz czasu na słabsze chwile. Wszyscy chcą od razu, żebyś wszedł do zespołu z marszu i grał. A jak ci nie idzie, to się mówi, że transfer nieudany. Muszę się z tym pogodzić i jeszcze mocniej na treningach zasuwać - przyznaje Krzysztof Ostrowski.

Ostrowski przybył na Łazienkowską po tym, jak nie miał perspektyw na grę we Wrocławiu. Bynajmniej nie z powodu swojej gry, lecz decyzji trenera Ryszarda Tarasiewicza. Opiekun wrocławskiego zespołu zapowiedział, po tym jak Ostrowski podpisał umowę z Legią, że u niego popularny "Ostry" już nie zagra i przesunął pomocnika do zespołu Młodej Ekstraklasy.

W tej sytuacji Legia Warszawa zdecydowała się dopłacić za zawodnika ok. 100 tys. euro, tak by Ostrowski mógł trafić do Warszawy już zimą. 27-letni skrzydłowy doznał jednak kontuzji i ma spore problemy z grą. Do Legii przychodził jako następca Brazylijczyka Edsona, który miał problemy z kontuzjami, a do tego wysoki kontrakt. Pozostawianie w zespole Edsona, nie kalkulowało się zatem warszawiakom.

Dyrektor sportowy "Wojskowych" Mirosław Trzeciak zdecydował więc, by nie przedłużać kontraktu z Brazylijczykiem, lecz postawić na młodszego, tańszego i teoretycznie zdrowszego Ostrowskiego. W praktyce wyszło inaczej i pomocnik zaliczył do tej pory cztery występy w ekstraklasie, które złożyły się na zaledwie 34 minuty spędzone na boisku.

- Cieszę się, że tak się stało. Powtarzam sobie, że jak zazwyczaj złapię kontuzję podczas zimowych przygotowań, to runda wiosenna jest kijowa. Ale jesień następnego sezonu zawsze jest super. Trzy razy już taki scenariusz przerabiałem. I jestem pewien, że w Legii będzie tak samo - mówi z nadzieją o swej sytuacji Ostrowski.

Były piłkarz Śląska Wrocław nie boi się powrotu na Oporowską. To właśnie na stadionie Śląska przyjdzie Legionistom rywalizować w najbliższej kolejce ekstraklasy. Legia Warszawa ma szanse na zdobycie tytułu mistrza Polski. Na dwie kolejki przed końcem traci dwa punkty do prowadzącej Wisły Kraków. Tyle samo punktów co Legia ma także Lech Poznań.

- Wiadomo, że jak odchodziłem do Legii, pojawiły się głosy, żebym s... sobie już poszedł. Ale większość kibiców zareagowała w porządku. Gwizdów nie powinno być - zapewnia Ostrowski - Nie dzwoniłem, żeby się w sobotę podłożyli. Przez telefon nawet by mi to do głowy nie przyszło. Kto tam dzisiaj wie, czy telefon nie jest na podsłuchu. Tyle się o korupcji mówi. Na pewno zagrają na maksa, bo chcą się zrewanżować za porażkę 0:4 przy Łazienkowskiej - dodaje "Ostry".

Komentarze (0)