Niespodziewana zmiana w bramce Legii Warszawa. Ricardo Sa Pinto odsunął Arkadiusza Malarza

Newspix / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Radosław Cierzniak
Newspix / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Radosław Cierzniak

Ricardo Sa Pinto pokazał, że nie ma dla niego zawodników nietykalnych i zrezygnował z usług Arkadiusza Malarza. W meczu z Cracovią (0:0) w bramce Legii Warszawa niespodziewanie stanął Radosław Cierzniak i spisał się bez zarzutu.

Arkadiusz Malarz w dwóch ostatnich sezonach był najrówniej grającym zawodnikiem Legii Warszawa. Inni gracze mieli wahania formy, ale na doświadczonym bramkarzu Besnik HasiJacek Magiera, Romeo Jozak i Dean Klafurić mogli zawsze polegać. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że bez spektakularnych interwencji Malarza Legia nie zdobyłaby dwóch ostatnich mistrzostw Polski.

Wspomnianym trenerom nawet nie przyszło na myśl, by zrezygnować z Malarza, ale Ricardo Sa Pinto już po dwóch tygodniach pracy przy Łazienkowskiej 3 zdecydował się na niespodziewaną zmianę w bramce Legii i w meczu z Cracovią w bramce mistrza Polski stanął nie Malarz, lecz Radosław Cierzniak. Zaskoczenie po decyzji Sa Pinto jest tym większe, że Malarz także i w tym sezonie był tym zawodnikiem, do którego można mieć najmniej pretensji za niespełniające oczekiwań wyniki.

Po spotkaniu przy Kałuży 1 Sa Pinto poczuł się urażony, kiedy został poproszony o wyjaśnienie swojej decyzji. - Czemu mnie pan pyta tylko o zmianę bramkarza, a nie o
innych zawodników? - obruszył się Portugalczyk, ale po chwili odpowiedział na pytanie.

ZOBACZ WIDEO Primera Division: Wielkie emocje w derbach Walencji. Cztery bramki i podział punktów [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Każdego zawodnika traktuję tak samo, każdemu ufam tak samo. Ufam Arkowi, ufam Radkowi i ufam młodszemu Radkowi (Majeckiemu przyp. red.). Wszyscy z nich pracują na swoją szansę i muszą ich traktować sprawiedliwie. To początek naszej współpracy i potrzebujemy czasu na zbudowanie drużyny. To proces, który będzie chwilę trwał. W przyszłości nie chcę dokonywać tylu zmian, ale teraz szukam optymalnego zestawienia. Chcę dać szansę wszystkim i wszystkim się przyjrzeć - wyjaśnił Sa Pinto.

Sam Cierzniak nie ukrywa, że spodziewał się występu w Krakowie. - Odkąd przyszedłem do Legii, powtarzałem, że będę pracował, żeby być pierwszym bramkarzem. Moja nastawienie się nie zmieniło. Nadzieja na to, że pewnego dnia wejdę do bramki, dawała mi motywację do pracy. Nie byłem zaskoczony, że trener na mnie postawił, bo w tygodniu testował różne ustawienia i mogłem się tego spodziewać, choć do ogłoszenia składu nie byłem tego pewny.

Dla Cierzniaka był to pierwszy występ w Lotto Ekstraklasie od 27 sierpnia 2017 roku. Potem grał w meczach Pucharu Polski, ale w lidze bronił tylko Malarz.

- Po dłuższej nieobecności w bramce czułem dreszczyk emocji. Mecz może nie porwał, ale udało mi się zachować czyste konto. Ogromnie cieszy mnie praca, jaką zespół wykonał, bo tydzień temu tego zabrakło. Jestem dumny z kolegów. Nie udało się wygrać, ale za zaangażowanie chylę czoła przed wszystkimi - przyznał bramkarz Legii.

Czy 34-latek zagości w bramce na dłużej? Sa Pinto: - Nie jest to jeszcze przesądzone. Cierzniak: Nie zastanawiam się nad tym. Ucieszyło mnie, że zagrałem przeciwko Cracovii i że zagrałem na zero, ale o tym, kto zagra z Lechem, zadecydują trenerzy.

Źródło artykułu: